“Wampiryczność” tego liftingu na szczęście nie polega na żerowaniu na innych, jak to by w przypadku każdego szanującego się krwiopijcy powinno mieć miejsce. Chodzi o wykorzystanie osocza bogatego w płytki krwi (PRP – Plateled Rich Plasma). Pobiera się je z organizmu pacjentki, a następnie wprowadza w skórę twarzy. Propagujący metodę lekarze oraz celebrytki przekonują, że odpowiednio wykorzystane w nowoczesnych preparatach bogatopłytkowe osocze działa jak mityczny “eliksir życia”. Pod jego wpływem uruchamiane są mechanizmy regeneracyjne skóry.
Metoda pojawiła się w 2003 roku, jednak na rynku usług plastycznych zyskuje popularność dopiero w ostatnich latach. Pomagają w tym modelki i celebrytki chwalące się nietypowym zabiegiem upiększającym w mediach społecznościowych. Najwięcej rozgłosu metodzie zapewniła Kim Kardashian.
Tonight on Kourtney & Kim Take Miami!!! #VampireFacial #kktm
A post shared by Kim Kardashian West (@kimkardashian) on Mar 10, 2013 at 6:14pm PDT
Do przeprowadzenia takiego liftingu potrzebna jest krew pobrana wcześniej od pacjentki. Następnie trafia do centryfugi, gdzie oddzielane są płytki krwi. Miesza się je później z osoczem. Kolejnym krokiem jest dostarczenie go do odpowiedniej partii skóry. Wykonuje się to na dwa sposoby. Pierwszy polega na mikrozastrzykach. Druga metoda korzysta z zabiegu mikrodermabrazji, czyli ścierania cienkiej warstwy starego i uszkodzonego naskórka. Gdy skóra twarzy jest “otwarta” nakłada się na nią okład z osocza bogatopłytkowego. Powoduje to stymulacje mechanizmów podobnych do procesu gojenia ran. Powstają nowe naczynia krwionośne, skóra się odbudowuje i odzyskuje odpowiednie nawilżenie. Oprócz twarzy wampiryczny lifting stosuje się na dłoniach, szyi i dekolcie.
Lekarze polecają tą formę odmładzania osobom, które obawiają się zmiany mimiki i nienaturalnego wyglądu po wciąż najczęściej stosowanych zastrzykach z botoksu. Wampirzy lifting ma prowadzić do zniknięcia zmarszczek, usuwać efekty procesów starzenia skóry oraz niezdrowej opalenizny.
HIV i żółtaczka – czy lifting jest groźny?
O procedurze i związanym z nią potencjalnym ryzyku zrobiło się głośno za sprawą skandalu w USA. Gabinet zabiegowy w Albuquerque miał dopuścić się według stanowych służb ochrony zdrowia na tyle poważnych uchybień, że mogło to wystawić klientów na zakażenie wirusem HIV lub żółtaczki. Sprawa wypłynęła po tym jak jedna z osób korzystających z wampirzego liftingu zaczęła skarżyć się na pogorszenie samopoczucia, a lekarze wykryli infekcję krwiopochodną. Podczas inspekcji w klinice odnaleziono niezabezpieczone odpowiednio narzędzia medyczne, w tym igły.
Dr Michael Landen, stanowy epidemiolog z Departamentu Zdrowia Nowego Meksyku mówi, że tego typu infekcja to najczęściej efekt brudnych igieł podczas zastrzyków. Klinikę VIP spa natychmiast zamknięto, jednocześnie wzywając klientów, którzy poddawali się w maju i czerwcu 2018 zabiegowi liftingu wampirzego, do poddania się testom na obecność wirusa żółtaczki typu B i C oraz HIV. Nie podano jednak w oficjalnym komunikacie, który z tych wirusów mógł być obecny na terenie spa. Ze względu na brak jednolitego kalendarza zakładu nie wiadomo także ile osób może być zagrożonych.
– To bardzo wczesny etap śledztwa – powiedział Landen w rozmowie z Live Science – Jesteśmy jednak zaniepokojeni i zachęcamy ludzi, którzy mieli tak wykonywany zabieg z zastosowaniem zastrzyku do badań.
Każdy kontakt z krwią innej osoby może prowadzić do zakażenia chorobami przenoszonymi tą właśnie drogą, np. kiła, żółtaczka, HIV. Bardzo ważne, by zabiegi tego typu były wykonywane tylko w placówkach medycznych. Gabinety kosmetyczne lub SPA nie są kontrolowane pod kątem obchodzenia się z materiałami do pobrania krwi i podawania osocza – ostrzega dermatolog, dr Bartosz Pawlikowski, który sam prowadzi gabinet medycyny estetycznej w Łodzi. – W czasie ostatniej kontroli sanepidu w mojej placówce dowiedziałem się, że gabinety kosmetyczne i SPA nie podlegają uregulowaniom prawnym tożsamym z tymi dla placówek medycznych. Zachowanie więc jakichkolwiek norm związanych z pobieraniem krwi, separacją i podawaniem osocza to jedynie dobra wola personelu. Co więcej, w razie nabycia zakażenia w takim miejscu odpowiedzialność placówki i personelu jest znikoma w przeciwieństwie do kliniki medycyny estetycznej, w której odpowiedzialność za prawidłowe postępowanie w czasie zabiegu ponosi właściciel, nawet jeśli nie jest lekarzem oraz lekarz i pielęgniarka wykonujący zabiegi – dodaje ekspert.
Właścicielka zakładu VIP spa odpiera zarzuty zapewniając, że w jej placówce nigdy nie dochodziło do zaniedbań związanych z higieną i bezpieczeństwem. Lokalna stacja telewizyjna KOB 4 podaje jednak, że już w 2013 straciła ona pozwolenia na działalność i nie odnowiła ich aż do dnia dzisiejszego.
Źródło: Live Science