Wydarzyło się to na dobre przed ludzkimi pra-praprzodkami – przekonuje dr Andrzej Boczarowski, ekspert z Parku Nauki i Rozrywki w Krasiejowie
Wbrew pozorom walentynki, które są okazją do udowodnienia miłości bliskiej osobie, nie są niczym szczególnym z perspektywy dziejów naszej planety. Dlaczego? – Miłość wbrew pozorom ma dużo głębsze „korzenie” niż może nam się wydawać – wyjaśnia dr Andrzej Boczarowski, paleontolog, geolog, muzealnik i ekspert Parku Nauki i Rozrywki w Krasiejowie. – Jako emocja pojawiła się na naszej planecie ponad 2 miliony lat temu w wyniku ewolucji mózgu, a dokładniej kory mózgowej. Najpierw pojawił się lęk, motywujący do utrzymania życia. Potem pojawiły się emocje związane z zabezpieczeniem potomstwa i zadbaniem o byt. Czym bliżej pojawienia się człowieka na Ziemi, tym więcej emocji i miłości, która nabiera różnego oblicza.
Kraina emocji wśród naszych pra-praprzodków rozwija się wraz z budowaniem wspólnot i więzi społecznych. To tam kształtowały się relacje między samcami i samicami. Często konieczność zadbania przez osobnika męskiego o wyżywienie i bezpieczeństwo, także dla potomstwa, determinowała wybór partnera. Dopiero u ssaków naczelnych widzimy swoistą presję społeczną, aby zdobyć samicę. – Z perspektywy dziejów naszej planety najpierw pojawiła się miłość do matki, potem do samicy, która miała ją kontynuować jako partnerka codzienności i to się nie zmieniło do dzisiaj – mówi dr Andrzej Boczarowski. – Miłość to nie tylko przywiązanie, chęć przedłużenia gatunku, ale też potrzeba bycia w grupie i akceptacji przez bliską osobę.
Prehistoryczne walentynki
Niedługo później nasze pra-prapoprzedniczki zaczęły dbać o to, aby uwaga partnera nie kierowała się w stronę innych osobniczek. Pomagała im w tym nie tylko natura. Ślady troski o partnerkę widzimy już 2 miliony lat temu. Prehistoryczny pra-mężczyzna opiekował się najprawdopodobniej swoją ulubienicą, która miała problemy z przemieszczaniem. Takie wnioski dostarcza nam analiza stanowisk paleontologicznych znajdujących się w dzisiejszej Gruzji. Także sprawianie prezentów partnerce, w ramach trwających cały rok walentynek, wcale nie jest wymysłem XX-wiecznej popkultury. – Mężczyzna od zawsze chciał zaimponować swojej partnerce – dodaje dr Boczarowski. – Zdobywał pióro rzadkiego ptaka, które partnerka umieszczała we włosach. Przynosił kieł rzadkiego zwierzęcia. Udowadniał w ten sposób swoje męstwo, a jego kobieta miała okazję do pochwalenia się sukcesem „męża” we wspólnocie. To było coś znacznie więcej niż echo seksualnych zachowań. To przede wszystkim, także dzisiaj, okazja do zademonstrowania bardzo wyjątkowej więzi między dwojgiem ludzi.