Brytowie nie brali jeńców, pojmanych wieszali, palili żywcem, podrzyna-li gardła, przybijali do krzyża, kobietom ze znakomitych rodów odcinali piersi. Podobno 70 tysięcy Rzymian i ich miejscowych stronników zginęło w tych strasznych masakrach. Archeolodzy do dziś odnajdują tzw. Boudican destruction horizon, czyli „horyzont zniszczeń dokonanych przez Boudikę”: warstwę gruzów i zgliszcz grubości 30–150 centymetrów oraz ludzkie kości. Niewiele brakowało, a władczyni Icenów wyzwoliłaby swą ojczyznę spod rzymskiego jarzma. Tworzący w VI wieku w Brytanii mnich Gildas Mędrzec napisał o niej: zdradziecka lwica, która zmasakrowała rzymskich namiestników. Boudika poniosła klęskę, ale zdobyła sławę jednej z najsłynniejszych królowych wojowniczek starożytności.
Do Brytanii dwukrotnie wyprawiał się już Juliusz Cezar (55 i 54 p.n.e.), ale jej nie zawojował; wrócił, aby dokończyć podboju Galii. Dopiero w 43 roku n.e. cesarz Klaudiusz zdobył znaczną część zamieszkanej przez ludy celtyckie wyspy, która stała się rzymską prowincją. Rzymianie ze zdumieniem spostrzegli, że celtyckie kobiety mają bardzo wysoką pozycję społeczną i często sprawują władzę. Królowa Kartymandua rządziła licznym ludem Brygantów w północnej Anglii. Zawarła przymierze z Rzymianami, wypędziła swego męża Wenucjusza, który zamierzał zwalczać italskich najeźdźców, i wzięła sobie innego małżonka.
MĄDRA ŻONA NAIWNEGO MĘŻA
Boudika pochodziła z królewskie-go rodu. „Była bardzo wysoka i wyglądała groźnie. Patrzyła srogo, a mówiła ochryple – napisał rzymski historyk Kasjusz Dion na przełomie II i III w. – Wspaniałe włosy bujnie spływały na jej biodra. Do ubioru − niezmiennie nosiła wspaniałą złotą kolię i wielobarwną tunikę. Na tym gruby płaszcz spięty broszą. Gdy przemawiała, chwytała włócznię, aby jeszcze bardziej przestraszyć patrzących”.
Jej imię oznacza zapewne: „Zwycięska”. Jak napisał Kasjusz Dion, wyróżniała się „mądrością większą, niż zazwyczaj mają kobiety”. Jej małżonkiem był Prasutagus, władca ludu Icenów ze wschodniej Anglii, zamieszkującego mniej więcej tereny obecnych hrabstw Norfolk i Suffolk. Prasutagus był Rzymianom przyjazny, pomagał im w podboju innych ludów. W zamian cesarz Klaudiusz uznał go za sprzymierzeńca. Prasutagus panował jako władca klienckiego państewka Icenów. Styl życia rzymskiej elity okazał się dla celtyckich możnych atrakcyjny, wydawali więc pieniądze na wino, kosztowne klejnoty, broń i luksusowe szaty. Król zadłużył się u rzymskich finansistów. Podobno sam filozof stoicki, sławny ze swych moralizatorskich traktatów Seneka pożyczył mu ogromną kwotę 40 milionów sestercji.
Prasutagus i Boudika nie mieli synów. W testamencie władca Icenów zapisał swe królestwo cesarzowi Neronowi oraz żonie i córkom. W przeszłości monarchowie na Wschodzie przekazywali w testamentach swe państewka Rzymowi. Wiedzieli, że tego właśnie wszechwładne imperium od nich oczekuje. Prasutagus zdawał sobie sprawę, że Rzymianie nie uznają dziedziczenia władzy przez kobiety. Liczył, że cesarstwo przejmie królestwo Icenów, ale pozwoli jego małżonce i córkom zachować majątek i żyć w dostatku. Monarcha zmarł w 60 roku, ale jego oczekiwania się nie spełniły.
GWAŁTU NIE PUSZCZA SIĘ PŁAZEM
Rzymianie potraktowali ziemie Icenów jak zdobytą prowincję. Spustoszyli i ograbili domy możnowładców, a także siedzibę monarchy. Krewnych Prasutagusa gnębili jak niewolników, odebrali im majątki. Prokurator Katus Decjanus skonfiskował dobra królowej. Boudika usiłowała protestować, lecz została publicznie wychłostana. Rzymianie zgwałcili jej córki. Wiedzieli, że pohańbione panny nie znajdą mężów wśród Celtów znakomitych rodów. Ich małżonkowie mogliby zgłaszać roszczenia do tronu Icenów. Prokurator zażądał, aby poddani Prasutagusa oddali pieniądze i dary, które niegdyś przekazał im cesarz Klaudiusz, zaś finansiści oraz filozof i lichwiarz Seneka domagali się zwrotu długów.
Dumna królowa nie zamierzała puścić tej zniewagi płazem. Uknuła sprzysiężenie przeciwko ciemięzcom z Italii. Do powstania nakłoniła także potężny lud Trynowatów. Przyszło jej to bez trudu. Rzymianie odebrali bo-wiem Trynowatom ich stolicę Camulodunum (obecnie Colchester). Mieszkańców wygnali, w mieście osadzili swych weteranów wojskowych. W Camulodunum wznieśli świątynię zaliczonego po śmierci w poczet bogów cesarza Klaudiusza, na którą „jakby na twierdzę wiecznej tyranii spoglądano, a ludzie obrani jej kapłanami pod pozorem kultu cały majątek kraju trwonili”. Słowa te zapisał w „Rocznikach” rzymski historyk Tacyt (ok. 55–120), którego relacja jest najważniejszym źródłem na temat rebelii Boudiki. Przyszły teść Tacyta Gnejusz Juliusz Agricola był w tym czasie trybunem wojskowym (oficerem) w armii Gajusza Swetoniusza Paulinusa, rzymskiego namiestnika Brytanii. Dziejopis czerpał więc swe informacje od naocznego świadka i uczestnika tych krwawych wydarzeń.
Czas powstania został znakomicie wy-brany. Doświadczony wódz namiestnik Swetoniusz Paulinus wraz z wojskiem znajdował się daleko – zdobywał wyspę Mona (Anglesey) u północnych wybrzeży Walii, matecznik celtyckich kapłanów druidów [patrz s. 11]. Niektórzy współcześni historycy uważają na-wet, że to żądni zemsty druidowie podburzyli Icenów do powstania i odgrywali w nim nie-małą rolę. Jak zaświadcza Tacyt, wielką rebelię zapowiadały liczne złowróżbne znaki, które trwożyły mieszkańców rzymskich osad.
ODWRÓT Z PODKULONYM OGONEM
Icenowie, Trynowatowie oraz pomniejsze plemiona wybrały Boudikę na swego wodza. Buntownicy zamierzali wyrżnąć wszystkich Rzymian i oswobodzić wyspę. Ich wzorem był Arminius, wódz germańskich Cherusków, który w 9 roku n.e. wyciął trzy legiony w Lesie Teutoburskim. W wyniku tej katastrofy cesarstwo utraciło Germanię.
Rebelianci spalili za sobą mosty. Nie obsiali pól. Jesienią 60 roku wojownicy wyruszyli na Rzymian, zabierając ze sobą żony i dzieci. Zamierzali żyć z łupów. Boudika powiodła wojsko na Camulodunum – stolicę rzymskiej Brytanii. Przerażeni mieszkańcy miasta, obsadzonego nieliczną załogą wojskową, poprosili o pomoc prokuratora Katusa Decjanusa, ale ten przysłał z Londinium tylko 200 żołnierzy z lichym uzbrojeniem.
Powstańcy wzięli miasto pierwszym szturmem. Świątynię cesarza Klaudiusza, w której bronili się żołnierze, zdobyli po dwóch dniach oblężenia i wszystkich wyrżnęli. Na odsiecz Camulodunum ruszył z Lindum (obecny Lincoln) Kwintus Peti-liusz Cerialis na czele Legionu IX Hiszpańskiego (zapewne miał tylko 2500 zbrojnych, ponieważ musiał zostawić ludzi do obrony fortów). Prawdopodobnie w pobliżu współczesnej miejscowości Great Wratting w Suffolk Rzymianie wpadli w zasadzkę. Atakujący z furią z wielu stron Celtowie położyli trupem niemal wszystkich piechurów, wódz uciekł wraz z konnicą. Przerażony prokura-tor Katus Decjanus, którego okrucieństwo i chciwość wywołały tę wojnę, ratował się ucieczką do Galii.
RZEŹ, OGIEŃ I STRYCZEK
Na wieść o rebelii namiestnik Swetoniusz Paulinus powrócił z wyspy Mona. Maszerując z Walii, śmiało przebił się przez tereny objęte powstaniem do Londinium. Początkowo zamierzał bronić zamożnego miasta. Zrozumiał jednak, że nie dysponuje dostatecznymi siłami. Postanowił poświęcić jedno miasto, żeby ocalić prowincję. Wyco-fał się, nie bacząc na prośby, łzy i błagania zrozpaczonych mieszkańców. Zabrał ze sobą tylko tych, którzy byli gotowi towarzyszyć wojsku w pochodzie. Starcy, dzieci, kobiety, chorzy zostali w mieście nad Tamizą. Hordy Boudiki wdarły się do Londinium i dokonały potwornej rzezi. Pobliskie Verulamium (obecne St. Albans) spotkał podobny los. Celtowie zdobyli w tym mieście obficie za-opatrzony spichlerz wojskowy. Nikomu nie okazali litości. „Jest rzeczą ustaloną, że na wspomnianych miejscach padło około siedemdziesięciu tysięcy obywateli i sprzymierzeńców. Nie zajmowali się bowiem (Brytowie) braniem jeńców, sprzedażą ani żadnym innym handlem wojennym, tylko spieszno im było do rzezi, ognia, stryczka i krzyża” – pisał Tacyt.
KRWAWI DRUIDZI
Paulinus postanowił wytępić druidów, którzy zabijali ludzi na ołtarzach ofiarnych i wróżyli z ich trzewi. Jak pisze Tacyt, na wybrzeżu wyspy „stał szyk bojowy nieprzyjaciół – nieprzerwane szeregi broni i mężów, między którymi przebiegały niewiasty; na modłę furyj, w żałobnych szatach, z rozpuszczony-mi włosami niosły przed sobą żagwie; one to, a dokoła nich druidowie, którzy z rękami wzniesionymi ku niebu modlili się i przekleństwa miotali, niezwykłością widoku tak przerazili żołnierzy, że ci, jakby zdrętwiałe mając członki, nieruchome ciało na rany wystawiali” (przełożył Seweryn Hammer). Ostatecznie Paulinus zwyciężył w tej bitwie, zawojował wyspę Mona i wyciął święte gaje.
WBITE NA PAL RZYMIANKI
Według Kasjusza Diona powstańcy obcinali piersi nagim Rzymiankom z najznakomitszych rodów i przyszywali je do ust swych nieszczęsnych ofiar tak, aby wyglądało, że torturowane niewiasty je jedzą. Potwornie okaleczone kobiety wbijali na pale, przechodzące przez całą długość ciała. Działo się to wśród posępnych ceremonii religijnych oraz hucznych biesiad, które urządzano w świętych gajach bogini wojny Andraste. Niewykluczone, że krwawe orgie urządzali druidowie. A może to Boudika mściła się w ten barbarzyński sposób za hańbę córek?
Archeolodzy do dziś odnajdują ślady działalności wojowników celtyckiej królowej. Profesor Michael Fulford, prowadzący wykopaliska na terenie starożytnego miasta Calleva [w pobliżu obecnej wsi Silchester w hrabstwie Hampshire] odkrył świadectwa rozległych zniszczeń, pochodzące mniej więcej z 60 r. n.e. „Cała miejscowość została dosłownie zmieciona z powierzchni ziemi. Otaczające ją fosy zasypano, a domy strawił pożar. Calleva została odbudowana dopiero 10 lat później” – opowiadał archeolog w wywiadzie dla BBC.
Dr Philip Crummy prowadzący prace wykopaliskowe w Colchester doszedł do wniosku, że ówczesne domy rzymskie, zbudowane z twardej gliny i drewna, były odporne na płomienie. Icenowie jednak dosłownie równali je z ziemią, starannie, jeden po drugim. „Odbył się morderczy, intensywny, świadomy i zdeterminowany atak. To było jak czystki etniczne pod-czas wojny w byłej Jugosławii. Celtowie unicestwili całą populację Camulodunum. Mężczyźni, kobiety, dzieci, wszyscy zostali zabici” – opowiadał dr Crummy w wywiadzie dla BBC.
Wydawało się, że powstanie zmiecie rzymską władzę i Boudika stanie się wyzwolicielką Brytanii. Historyk Swetoniusz w „Żywotach Cezarów” zanotował, że Neron zamierzał już wycofać rzymskie wojska z wyspy. Ale namiestnik Swetoniusz Paulinus postanowił postawić wszystko na jeden rzut kości i stoczyć z rebeliantami walną bitwę.
Wezwał na pomoc II legion Augustiański (legio II Augusta) stacjonujący w pobliżu obecnego Exeter. Ale dowódca legionu, którym był prefekt obozów Poenius Postumus, nie wykonał rozkazu. Może lękał się starcia z niezwyciężoną królową Icenów.
Swetoniusz Paulinus miał więc tylko swój legion XIV Bliźniaczy (legio XIV Gemina), oddziały wydzielone (vexillationes) z legionu XX Waleryjskiego Zwycięskiego (legio XX Valeria Victrix) oraz posiłkowe zastępy ze sprzymierzonych lub poddanych Rzymowi ludów, w tym wielu łuczników. Zebrał armię mniej więcej dziesięciotysięczną. Kasjusz Dion podaje, że wojsko Boudiki liczyło 230 tysięcy zbrojnych. To oczywiście gruba przesada, lecz faktem jest, że powstańcy mieli miażdżącą przewagę.
Celtom jednak brakowało dobrego uzbrojenia, pancerzy, kolczug, a przede wszystkim biegłości w wojennej sztuce. Wielu wciąż walczyło z rydwanów bojowych – broni archaicznej, na kontynencie od daw-na już niestosowanej. Jak pisze grecki dziejopis Diodor, zwany Sycylijskim: „W podróży i w walce posługują się (Brytowie) dwukołowymi rydwanami; na rydwanie jedzie woźnica i wódz. Kiedy przychodzi im walczyć z konnicą, rażą nieprzyjaciela oszczepami, po czym, zeskakując z rydwanów, włączają się w walkę na miecze”.
TRZEBA WIEDZIEĆ, JAK SIĘ USTAWIĆ
Wódz rzymski zajął znakomitą pozycję w przesmyku gdzieś na rzymskiej drodze, znanej obecnie jako Watling Street, mniej więcej w połowie szlaku między wyspą Mona a Londinium. Po obu stronach prze-smyku wznosiły się wzgórza, a tyły osłaniały gęste lasy. Celtowie nie mogli okrążyć wroga i wykorzystać swej przewagi. Pozostał im tylko frontalny atak na wąskim odcinku. A w czołowym starciu dwóch bojowych linii trzymani w żelaznej dyscyplinie, znakomicie wyszkoleni i uzbrojeni żołnierze cesarstwa byli nie do pokonania. Boudika i jej wodzowie nie powinni byli przyjmować boju w tak niekorzystnych warunkach.
Swetoniusz Paulinus ustawił w centrum szyku bojowego ciężkozbrojną piechotę legionową, jej skrzydła osłaniali lekkozbrojni oraz szwadrony konnicy. Brytowie w ciasnocie nie mogli rozwinąć szyków. W drugiej linii ustawili w półksiężyc liczne wozy, z których ich małżonki i dzieci miały przyglądać się walce.
Boudika wraz z córkami stała na rydwanie. Zgodnie ze zwyczajem wodzowie przemówili do wojowników, aby ich zagrzać do boju. Według Tacyta królowa rzekła, że Brytowie często ruszają do boju pod przewodem niewiast, lecz ona chce pomścić swe krzywdy nie jako królowa, lecz jako prosta kobieta – pomścić utraconą wolność, zniszczone chłostą ciało oraz utraconą cześć swych córek.
„Tak daleko posunęli się Rzymianie w swoich żądzach, że ani ciał, ani nawet starości i dziewictwa bez plamy nie pozostawiają. Pomagają jednak bogowie sprawiedliwej zemście: padł legion, który się na bitwę odważył… Jeśli zastępy zbrojnych, jeśli przyczyny wojny rozważą, to muszą zwyciężyć w tym boju lub polec. Takie jest postanowienie kobiety – mężowie niech żyją i będą niewolnikami!”.
Swetoniusz napominał legionistów, aby nie ulękli się wrzasków barbarzyńców. Polecił, aby walczyli w zwartych szeregach i mordowali wrogów, nie myśląc o zdobyczy.
W chwilę potem powstańcy wśród donośnych krzyków runęli na wroga. Rzymianie stali w milczeniu jak kamienny mur. Na szarżujące rydwany bojowe posypał się grad strzał. Konie i wojownicy na wozach, najczęściej bez pancerzy, ginęli. Gdy Celtowie zbliżyli się, spadł na nich deszcz miotanych przez legionistów żelaznych oszczepów. Piechurzy rzymscy cisnęli ich jakieś 14 tysięcy. Nacierający poszli w rozsypkę, a wtedy legioniści uformowali szyk klina i przeszli do ataku. Także konnica rzymska z nastawionymi długimi włóczniami uderzyła na Celtów, zmiatając ich z pola walki. Powstańcy usiłowali uciekać, ale drogę blokowały inne gromady, wciąż prące do przodu, a także wozy z kobietami i ubite konie. Doszło do prawdziwej masakry. Nawet celtyckie niewiasty poszły pod miecz. Jak podaje Tacyt, poległo 80 tysięcy Brytów, zaś po stronie rzymskiej było tylko 400 zabitych i niewiele więcej poranionych.
UCIECZKA W ŚMIERĆ
Armia Boudiki przestała istnieć. Celtowie nie mogli już stawiać oporu. Powstanie zostało stłumione (61 rok). Według Tacyta niezłomna królowa Icenów popełniła samobójstwo zażywając truciznę. Kasjusz Dion podaje, że zmarła na skutek choroby, lecz pierwsza wersja jest bardziej prawdopodobna. Nie wiadomo, czy Boudika położyła kres swemu życiu już na polu bitwy czy też – jak przypuszcza większość współczesnych historyków – udało jej się uciec. O losie córek władczyni źródła milczą, zapewne jednak nie przeżyły matki. Swetoniusz Paulinus rozpoczął srogie represje, lecz cesarz odwołał go do Rzymu. Nowy namiestnik Publiusz Petroniusz Turpilianus dzięki polityce łagodności pozyskał serca Brytów, którzy już nigdy więcej się nie zbuntowali. Powstanie Boudiki tak wstrząsnęło Rzymianami, że wstrzymali swe dalsze podboje w Brytanii na dziesięć lat. Być może ze względu na pamięć doznanych klęsk ni-gdy nie podjęli podboju zamieszkanej przez Celtów Irlandii.
W średniowieczu Boudika została zapomniana. Dopiero w czasach renesansu dzielna królowa znów zyskała sławę, gdy zostały wydane „Roczniki” Tacyta (ocalał tylko jeden ręko-pis). Boudika stała się bohaterką wiktoriańskiej Wielkiej Brytanii – uważano ją za imienniczkę królowej Wiktorii. W 1902 roku przy londyńskim Westminster Bridge stanął spiżowy pomnik, przedstawiający królową Icenów wraz z córkami na rydwanie. Paradoksalnie walcząca o wolność władczyni została patronką brytyjskiego imperializmu, a jej pomnik – symbolem miasta, które zrównała z ziemią. Obecnie Boudika jest postacią kultury masowej – masakruje Rzymian w filmach, grach komputerowych, powieściach i komiksach.