CO KRAJ, TO OBYCZAJ
Obowiązujące w danym kraju normy kulturowe są wypadkową wielu czynników. W krajach arabskich ich ramy wyznacza religia – picie alkoholu lub kontakty z kobietami podlegają tam silnym restrykcjom. W innych krajach obyczajowość determinuje m.in. status króla (Tajlandia), strach przed zagrożeniem terrorystycznym (USA) czy na przykład polityczny reżim (Korea Północna). Uważajcie, bo kary za naruszenie takich norm bywają dotkliwe i nie omijają turystów.
Tajlandia to kraj nie tylko klubów i łatwo dostępnych rozrywek, ale także – z punktu widzenia przybysza z zagranicy – absurdalnego prawa. Na własnej skórze przekonał się o tym Amerykanin Joe Gordon z Kolorado. W sierpniu 2011 roku został oskarżony o obrażenie monarchii. Co zrobił? Zamieścił na swoim blogu link do fragmentów książki wydanej przez Yale University Press „The King Never Smiles” – krytycznej biografii króla Tajlandii. Kiedy jakiś czas później wybrał się do Tajlandii, na lotnisku czekała na niego policja. Wyrok: dwa i pół roku więzienia! Strachu najadł się też Szwajcar Oliver Rudolf Jufera, który po kilku głębszych zamalował czarnym sprayem plakaty z podobizną króla.
W 2005 roku oskarżono o obrazę majestatu tajskiego króla 33 osoby. W 2010 roku… aż 478!
Wesoły kroczył dalej, dopóki nie zatrzymała go policja. Oskarżono go o dopuszczenie się w pięciu różnych okolicznościach obrazy majestatu. Policja domagała się dla niego…75 lat więzienia!
SZANUJ KRÓLA
Zapoznanie się z prawem obowiązującym w kraju, do którego planujemy się wybrać, jest dużo ważniejsze, niż mogłoby się na pierwszy rzut oka wydawać. Konsekwencje niewiedzy mogą być bowiem koszmarne. Joe Gordon spędził siedem miesięcy w jednej celi z mordercami, gwałcicielami i rabusiami. „Żyjemy w XXI wieku, a w Tajlandii obowiązuje prawo z wieku XVIII” – powiedział w wywiadzie dla BBC tuż po wyjściu na wolność.
W przypadku aresztowania za granicą masz prawo żądać kontaktu z konsulem. Pomoże on m.in. ustalić powody zatrzymania i zdoby informacje na temat grożącej ci kary oraz ewentualnej możliwości zwolnienia
Jufera może uważać się za szczęściarza – wyrok za pomalowanie plakatu z podobizną Bhumibola Adulyadeja okazał się nader „łagodny”. „To poważne przestępstwo, zostaje lata na cztery lata za każde z pięciu oskarżeń, w sumie na 20 lat, ale ponieważ się przyznał, sąd zredukował mu wyrok do 10 lat” – orzekł sędzia Phitsanu Tanbukalee. Sprawa Jufery trafiła do mediów dopiero wtedy, gdy król okazał mu łaskę. O większości przypadków turystów trafiających do tajskiego więzienia nie dowiadujemy się wcale.
W Tajlandii obowiązuje cenzura w stosunku do miłościwie panującego od 67 lat króla Bhumibola Adulyadeja (król Rama IX). Król jest uważany przez wielu Tajów za osobę półboską, a za obrazę majestatu grożą w Tajlandii drakońskie kary: od 3 do 15 lat więzienia! Nie można powiedzieć ani napisać o nim złego słowa. Strony internetowe szkalujące dobre imię króla są cenzurowane.
„Dużą rolę przy zachowaniach turystów z Zachodu za granicą pełni świadomość przekazywana od pokoleń o ich wyższości. Towarzyszy nam mentalność kolonialna. Nie rozumiemy, że w Tajlandii jest zupełnie inny stosunek do władzy, i że ma on zupełnie inne podłoże. Król Bhumibol, patron buddyzmu, jest w Tajlandii postacią świętą, jest dla nich nawet ważniejszy niż Dalajlama dla wierzących Tybetańczyków. Postaci świętej nie można ot tak, bez konsekwencji, naubliżać czy z niej kpić” – wyjaśnia prof. Krzysztof Gawlikowski, orientalista ze Szkoły Wyższej Psychologii Społecznej.
UWAGA NA ALKOHOL I AMORY
Każdemu zdarzyło się choć raz pofolgować sobie przy spożyciu wina, piwa czy mocniejszego trunku. Nie próbujcie jednak tego w Iranie. W 2012 roku dwóch Irańczyków, którzy po raz trzeci zostali przyłapani na piciu, dostało za to wyrok… kary śmierci! W myśl obowiązującego w Iranie szariatu (muzułmańskiego prawa) produkcja alkoholu, a także handel nim i konsumpcja są w kraju zakazane (za szczęściarzy mogą się uważać członkowie chrześcijańskiej mniejszości – ich zapis nie obejmuje).
Przyłapanie obywatela na piciu alkoholu jest karane 80 batami, grzywną lub więzieniem. Jeśli zaś delikwent zostanie przyłapany po raz trzeci, możliwe jest orzeczenie najwyższego wymiaru kary. Turyści nie powinni tego faktu bagatelizować – już za samo posiadanie alkoholu grozi bowiem kara aresztu. Ratunkiem dla skazanych jest okazanie skruchy.
O tym, jak konserwatywne jest arabskie prawo obyczajowe i jak drakońskie kary za jego złamanie, przekonała się para Brytyjczyków: 25-letnia Charlotte Adams i jej młodszy o rok chłopak Ayman Najafi. Zakochani spędzali urocze wakacje w Dubaju. Podczas kolacji w restauracji pocałowali się. Zgorszona klientka doniosła o ich zachowaniu na policję. Parę skazano na miesiąc więzienia, oboje dostali też grzywny: 1 tys. dirhamów (180 funtów szterlingów). Nie pomogły tłumaczenia Brytyjczyków, że był to tylko pocałunek w policzek.
Zdaniem policji złamali przepisy zakazujące okazywania czułości w miejscach publicznych. Sądy w Zjednoczonych Emiratach Arabskich nie przepadają za okazującymi sobie uczucia. W listopadzie zeszłego roku Brytyjka Rebecca Blake i Irlandczyk Conor McRedmond zostali oskarżeni o czynności seksualne w taksówce. W świetle tamtejszego prawa „naruszyli honor za zgodą” i popełnili „nieprzyzwoity czyn”. Sąd pierwszej instancji skazał ich na trzy miesiące więzienia i grzywnę wynoszącą 3000 dirhamów. Wyjątkowo okrutna kara spotkała zaś zgwałconą w Dubaju Australijkę – za seks pozamałżeński została skazana na osiem miesięcy więzienia.
KRAJ KOSMICZNYCH WYROKÓW – Turcja należy do NATO i jest państwem aspirującym do członkostwa w UE. Mimo to o wolności słowa można tam jedynie pomarzyć. W grudniu 2010 roku skazano 24-letnią dziennikarkę Emine Demir za rozpowszechnianie kurdyjskiej propagandy. W artykułach publikowanych w gazecie „Azadiya Welat” (Wolność kraju) Demir broniła Partii Pracujących Kurdystanu (PKK). Wyrok? 138 lat więzienia! Wcześniej z tego samego paragrafu zostali skazani dziennikarze: Ozan Kilinc na 21 lat więzienia i Vedat Kursun na…166 lat!
OD KORANU TRZYMAJ SIĘ Z DALEKA
Surowe przepisy obowiązują również w Pakistanie: za obrazę dobrego imienia proroka Mahometa grozi kara śmierci, a za zbezczeszczenie Koranu dożywocie. Bardziej niż prawa należy obawiać się tam miejscowych obywateli. W sierpniu zeszłego roku tamtejsza policja aresztowała nastoletnią chrześcijankę Rimshę Masih. Dziecko miało wydrzeć i podpalić kilka stron z książki, gdzie znajdowały się cytaty z Koranu.
To nie policja, ale tłum domagał się kary. W razie niewtrącenia dziecka do więzienia groził spaleniem setek domów mniejszości chrześcijańskiej. Prawnicy powołali się na wiek dziewczynki i fakt, że jest analfabetką i najprawdopodobniej ma zespół Downa. Po interwencji światowych mediów sąd okazał łaskawość, i dziewczynka wyszła za kaucją wynoszącą milion rupii – ok. 8300 euro! Dla biednej rodziny kwota wręcz niewyobrażalna, ale w Pakistanie bluźnierca po prostu musi ponieść ciężką karę. „Koran dla muzułmanów jest święty! To w kulturze chrześcijańskiej oddzielono święty tekst od świętej księgi. Ponadto u nas jest oczywiście swobodniejszy stosunek do norm religijnych, ciała i sfery seksualnej” – tłumaczy prof. Gawlikowski.
Według nieoficjalnych danych aż 95 proc. oskarżeń o bluźnierstwo jest fałszywych. Nie przechwalaj się Z dużym ryzykiem wiąże się podróżowanie do krajów, gdzie panuje despotyczny reżim. Konsekwencje tego poniósł Amerykanin Kenneth Bae. Został skazany na 15 lat robót za – jak twierdzą aktywiści – robienie zdjęć głodującym dzieciom w Korei Północnej. O ile przed wyprawą do egzotycznego miejsca jesteśmy w stanie dużo dowiedzieć się na temat panujących na jego terenie obyczajów, o tyle dużo trudniej jest ustrzec się przed oszustami, którzy wykorzystują naiwność turystów i w efekcie zamieniają ich pobyt w koszmar.
Przekonała się o tym Brigene Young z RPA, którą w 2003 roku skusiła darmowa wycieczka na Mauritius. Dwudziestoletnia wówczas dziewczyna w zamian za rajskie wakacje miała jedynie założyć do samolotu buty na obcasie. Celnicy odkryli w nich kilogram heroiny i Brigene została aresztowana. Trzy lata czekała na proces – została skazana na siedem lat, z czego odsiedziała cztery. Szalone wakacje skończyły się w sądzie również w przypadku 18-letniej Brytyjki Jemmy-Anne Gunning, która wzięła udział w konkursie na najpiękniejsze piersi na greckiej wyspie Faliraki. Całą zabawę zepsuła policja, która rozpędziła towarzystwo pod pozorem niestosownego zachowywania się zebranych. Sąd dał Brytyjce wybór – kaucja równowartości 2500 euro albo osiem miesięcy w więzieniu. Na wieść o tym mama oskarżonej natychmiast przyleciała z Anglii z wypchanym portfelem.
Podczas gdy w Stanach Zjednoczonych luźne obyczaje nie robią dziś na nikim wrażenia, to straszenie aktami terroru już zdecydowanie tak. W listopadzie zeszłego roku mieszkający w Chicago Polak Sebastian S. został skazany na cztery lata więzienia. Co zrobił? Tuż przed szczytem NATO pan S. został oskarżony m.in. o próbę przygotowania zamachu z użyciem materiałów wybuchowych. Zalany Polak opowiadał, że ma tyle materiałów wybuchowych, że wystarczyłoby do wysadzenia wiaduktu nad autostradą. Pech chciał, że przechwałki usłyszeli zakonspirowani policjanci.
Przeszukali mieszkanie Polaka, ale nic nie znaleźli. Mimo to byli nieubłagani, jego słowa potraktowali jako przestępstwo naruszające stanowe prawo antyterrorystyczne. Jeszcze bardziej absurdalną przygodę przeżyła w zeszłym roku dwójka turystów z Wielkiej Brytanii. Wielkie było ich zdziwienie, kiedy na lotnisku w Los Angeles zostali zatrzymani i po 12 godzinach w celi deportowani do domu. Wszystkiemu winny był wpis na Twitterze. Tuż przed wyjazdem Leigh Van Bryan napisał: „Wolny tydzień, chętni na ploty zanim wyjadę i zniszczę Amerykę?”.
Na tej podstawie Departament Obrony uznał, że jego wjazd na teren USA mógłby być zagrożeniem dla narodowego bezpieczeństwa. Na nic zdały się tłumaczenia turystów, że termin zniszczyć w brytyjskim slangu oznacza „zabalować”. Jak widać również w rzeczywistości dobrą wakacyjną zabawę i zniszczenie sobie urlopu dzieli bardzo niewiele
UKARANI PRZEZ POMYŁKĘ
- W 2003 roku brytyjska turystka spędziła 10 godzin w singapurskim areszcie, ponieważ w jej bagażu podręcznym znaleziono model samolotu z rakietami, które pomyłkowo uznano za prawdziwe naboje.
- W 2001 roku grupa brytyjskich i holenderskich amatorów lotnictwa została aresztowana i skazana na 3 lata w greckim więzieniu. Zarzucono im szpiegowanie, ponieważ fotografowali wojskowe samoloty podczas pokazów lotniczych. Zarzuty zdołano odeprzeć po trwającym rok procesie.
- W 2008 roku zagraniczny turysta został aresztowany na lotnisku w Dubaju – na jego podeszwie znaleziono ślady marihuany. Ilość narkotyku można było porównać z ziarnkiem cukru.
PAULI, CZYLI 12 RAZY ŚMIERĆ
Dla malarza Michała Pauli egzotyczna wyprawa po Tajlandii zakończyła się tragedią. Poznał tam Tajkę o imieniu Pim, która poprosiła go, aby przesłał jej koledze trochę tabletek ekstazy. Pauli miał żonę, małą córeczkę i tonął w długach, a Pim nalegała. Zrobił to, a kiedy po raz kolejny odwiedził Tajlandię, na miejscu czekała na niego policja i Pim – jak się okazało – tajna agentka. Za 12 listów Pauli dostał… 12 kar śmierci. Trafił do jednego z najgorszych i najbardziej zatłoczonych więzień świata – Bang Kwang; spanie na betonie, wymuszanie zapłaty za realizowanie potrzeb fizjologicznych, niewyobrażalny ścisk, kary – choćby trzymania po szyję w szambie i… śmierć.
Każdego dnia budził się wśród nowych trupów. Pomoc lekarza to było marzenie, w brudzie i duchocie w ranach gnieździły się larwy, a za miskę i łyżkę trzeba było zapłacić. Gdyby nie silna wola walki i listy do Polski (jego prośbę o ułaskawienie poparli trzej polscy prezydenci: Lech Wałęsa, Aleksander Kwaśniewski i Lech Kaczyński) kara śmierci pewnie nadeszłaby sama. Pauli spędził w Bang Kwang sześć lat, zanim został ułaskawiony. Miał szczęście – nad takimi jak on król lituje się dwa razy w roku.
Swoje drastyczne doświadczenia opisał w książce „12 x śmierć. Opowieść z Krainy Uśmiechu”. skazany na cztery lata za każde z pięciu oskarżeń, w sumie na 20 lat, ale ponieważ się przyznał, sąd zredukował mu wyrok do 10 lat” – orzekł sędzia Phitsanu Tanbukalee. Sprawa Jufery trafiła do mediów dopiero wtedy, gdy król okazał mu łaskę.
O większości przypadków turystów trafiających do tajskiego więzienia nie dowiadujemy się wcale. W Tajlandii obowiązuje cenzura w stosunku do miłościwie panującego od 67 lat króla Bhumibola Adulyadeja (król Rama IX). Król jest uważany przez wielu Tajów za osobę półboską, a za obrazę majestatu grożą w Tajlandii drakońskie kary: od 3 do 15 lat więzienia! Nie można powiedzieć ani napisać o nim złego słowa. Strony internetowe szkalujące dobre imię króla są cenzurowane.