W slumsach słychać Bacha

Darmowe instrumenty i lekcje muzyki dały tysiącom biednych dzieciaków w Wenezueli przepustkę do lepszego życia

W wieku 13 lat Legner Lacosta był uzależniony od heroiny, nosił przy sobie pistolet kaliber 38 i handlował narkotykami na przedmieściach Caracas. Dwa lata później trafił do poprawczaka. Po wyjściu dostał klarnet. Nauczyciel pokazał mu, jak zagrać krótką melodię. Legner ćwiczył ją przez cały następny dzień. Po dwóch latach wrócił do poprawczaka uczyć inne dzieci muzyki. Jest przekonany, że uratowała mu życie – uwolniła skumulowaną złość i nauczyła żyć bez przemocy.

Przypadek Legnera Lacosty to tylko jeden z tysięcy dowodów na to, że darmowe instrumenty i lekcje muzyki czynią w Wenezueli cuda. Podczas gdy na Zachodzie obcowanie z muzyką klasyczną jest przywilejem elit, w Wenezueli dzięki muzyce Bacha, Beethovena i Mahlera z biedy wychodzą najmłodsi mieszkańcy najuboższych i najbardziej niebezpiecznych dzielnic. Dla najbardziej utalentowanych to wstęp do światowej kariery.

MAESTRO WIZJONER

„Najgorszą rzeczą w byciu biednym nie jest brak jedzenia i dachu nad głową, ale poczucie, że jest się nikim” – powiedział Jose Antonio Abreu, laureat tegorocznej nagrody TED, przyznawanej ideom wartym propagowania. W uzasadnieniu podano, że „poprzez muzykę klasyczną zmienił życie dziesiątek tysięcy dzieci”. To właśnie ten wenezuelski ekonomista i pianista rozdaje najbiedniejszym dzieciom instrumenty, wierząc, że razem z nimi daje cel.

Swoją akcję rozpoczął w 1975 roku – na darmową lekcję muzyki, której udzielił w garażu, przyszło 11 dzieci. Na każdej następnej ilość chętnych podwajała się. Stworzona w ten sposób orkiestra zabłysnęła dwa lata później na International Youth Festival w szkockim Aberdeen. Wtedy właśnie rząd zdecydował się na finansowanie akcji, a Jose Antonio Abreu postanowił poświęcić się realizowaniu swojego marzenia. Chciał, żeby dzieci z wszystkich warstw społecznych miały dostęp do muzyki. Dziś program El Sistema (Fundación del Estado para el Sistema Nacional de las Orquestas Juveniles e Infantiles de Venezuela, w skrócie FESOJIV) jest jedną z najlepiej funkcjonujących akcji społecznych na świecie. Z bezpłatnych lekcji gry na instrumentach korzysta 350 tys. wenezuelskich dzieci, z czego 90 proc. pochodzi z najbiedniejszych warstw społecznych.

W całym kraju pod auspicjami „Systemu” funkcjonuje ok. 125 młodych orkiestr i 180 centrów nauczania. W ciągu 30 lat powstał samonapędzający się mechanizm.

Po zakończeniu muzycznej edukacji część dzieci zostaje nauczycielami i zakłada nowe centra, w których uczą się następne pokolenia. Nie bez powodu na motto organizacji wybrano słowa „Grać i walczyć”. Abreu przekonuje, że nauka muzyki daje szansę na zwalczenie „duchowej biedy”, budząc w młodych ludziach siłę do pokonania trudności. Rzeczywistość zdaje się jego tezę potwierdzać. Zapewniając muzyczną edukację, El Sistema wyciąga młodych ludzi z ekstremalnej biedy i uzależnień oraz zapobiega kryminalnym zachowaniom.

Zgodnie z wizją Abreu orkiestra reprezentuje idealne społeczeństwo, dlatego im prędzej dziecko zostanie do niej włączone, tym lepiej. „Pokazujemy im, czym jest odpowiedzialność, praca w grupie, szacunek, kooperacja i etyka pracy” – mówi Javier Moreno, jeden z zarządców programu. „Nie wszystkie dzieci muszą zostać profesjonalnymi muzykami. Mogą być lekarzami, prawnikami albo uczyć literatury. Muzyka zmienia ich na zawsze”.

KUŹNIA TALENTÓW

„Pamiętam, jak po raz pierwszy patrzyłem na zapis nutowy. To była symfonia Czajkowskiego. Pomyślałem, że to szaleństwo! Ale w El Sistema wszystko jest możliwe” – wspomina Edicson Ruiz. Zanim zajął się muzyką, pakował zakupy w supermarkecie. Wolny czas spędzał na ulicy. Dziś jest światowej sławy kontrabasistą, który w wieku 17 lat został najmłodszym członkiem Berlińskiej Orkiestry Symfonicznej. Wraz z Natalią Luis-Bassa – głównym dyrygentem Orkiestry Symfonicznej w Huddersfield i Edwardem Pulgarem – znanym skrzypkiem i dyrygentem zaczynał swoją karierę w orkiestrze, która jest wizytówką i najsławniejszym produktem „Systemu”. Do Simon Bolivar Youth Orchestra trafiają bowiem najlepsi z wenezuelskich muzyków wykształconych w ramach programu. Koncertują w najbardziej prestiżowych salach świata. W trakcie występów nie siedzą sztywno – bujają się, skaczą, wymachują instrumentami. Zdarza się, że po półgodzinnych owacjach rozdają publiczności kolorowe kurtki utrzymane w wenezuelskich barwach narodowych. „To nie jest tylko triumf artystyczny. W trakcie występu powstaje głęboka emocjonalna więź między publicznością z najbardziej rozwiniętych krajów świata a muzykalną młodzieżą Ameryki Łacińskiej” – komentuje Jose Antonio Abreu.

W Simon Bolivar Youth Orchestra zaczynał też światowej sławy dyrygent Gustavo Dudamel. Dziś stoi na jej czele, a jako dyrektor muzyczny orkiestry symfonicznej w Gothenburgu i filharmonii w Los Angeles jest jednocześnie najjaśniej świecącą gwiazdą El Sistema. „Orkiestra stała się symbolem Wenezueli. Jest jak flaga narodowa” – przekonuje Dudamel. „Dzięki całej akcji nasz kraj staje się lepszy”.

KLARNET ZAMIAST PISTOLETU

 

Idea i działalność El Sistema zainspirowały niektóre kraje Zachodu. Podobny system nauczania próbuje się wdrożyć w Stanach Zjednoczonych i w Szkocji, gdzie powstała Sistema Scotland. Tymczasem w Wenezueli osiem rządów przeznaczyło na niego w sumie 80 mln dolarów. Dzięki temu 800 tys. najbiedniejszych dzieci dostało szansę na lepsze życie. „Jesteśmy świadomi, że stwarzamy nie tylko muzyków, ale także obywateli. Młodzi ludzie są z natury aktywni. My dajemy im tylko przestrzeń do działania” – mówi administratorka centrum edukacyjnego w Guarenas Mercedes Ascanio. „Teraz wyrasta zupełnie nowe pokolenie Wenezuelczyków, będących pod wpływem egalitarnej filozofii El Sistema. Jesteśmy pewni, że przyczyniają się do społecznej zmiany”.

W ramach akcji zatrudnionych jest 15 tys. nauczycieli. Do 2015 r. organizacja chce wprowadzić program we wszystkich szkołach publicznych i objąć edukacją muzyczną 500 tys. nieletnich. „Dla dzieci, z którymi pracujemy, muzyka jest jedyną drogą do godnego życia. Bieda oznacza samotność, smutek, anonimowość. Orkiestra to radość, motywacja, praca w grupie, dążenie do sukcesu” – mówi Abreu. Biegające na lekcje z instrumentami i nutami dzieci zmieniają krajobraz wenezuelskich slumsów, zyskują też pewność siebie.

Kiedy Legner Lacosta po raz pierwszy dostał do ręki klarnet, pomyślał, że to żart. Nie mógł uwierzyć, że ktoś mu zaufał i pożyczył tak drogą rzecz. „Po chwili zrozumiałem, że dostałem ten klarnet w prezencie. Pomyślałem, że trzyma się go dużo lepiej niż broń”.