Merkury i Mars są planetami o zimnych wnętrzach. Nieruchomych, niezmiennych. Sądzono, że i Wenus dawno wystygła. I nie zmienia tu nic, że na jej powierzchni jest wystarczająco ciepło, by topić ołów. W końcu do Słońca blisko. Okazuje się jednak, że Wenus – jak Ziemia – ma nadal aktywny ”pierścień ognia”. O tyle to ważne, że to byłoby ciekawe miejsce do lądowania dla misji badawczej.
Badanie dotyczące wieku struktur geologicznych przypominających korony, wzniesienia na powierzchni pochodzenia wulkanicznego, przedstawiła Anna Gülcher z Instytutu Geofizyki Szwajcarskiego Federalnego Instytutu Technologicznego w Zurichu (ETH Zurich). Analiza doświadczeń Szwajcarki znalazła się w nowym wydaniu czasopisma ”Nature Geoscience”.
Odnajdywano je już na zdjęciach wykonanych przez sondę NASA Magellan. Okrążając Wenus między 1990 a 1994 rokiem stworzyła jej niemal kompletną mapę topograficzną. Pojazd przysłał na Ziemię zdjęcia w małej rozdzielczości, a w czasie identyfikacji takich obrazów pewne szczegóły umykają. W tym przypadku wskazówki, że chodzi o struktury nowe a nie stworzone dawno temu.
Gdy spróbowano podejścia od drugiej strony, pracując na modelach komputerowych symulujących aktywność termo-mechaniczną wewnątrz planety uzyskano trójwymiarową lekcję z tworzenia się koron. I to już w wysokiej rozdzielczości. Przy tym pomogli eksperci z uniwersytetu w Maryland.
Znając prawdopodobny wygląd na różnych etapach istnienia korony można było dopasować ją do zdjęć z sondy Magellan. Gdy dane nowe zestawiono z tymi sprzed ćwierćwiecza dało się zidentyfikować cechy typowe dla koron powstałych niedawno. W sumie aż 37 w różnych strefach Wenus. Niektóre z tych owalnych kształtów mają kilkaset kilometrów średnicy.
Pod nimi znajdują się tzw. pióropusze płaszcza (ang. mantel plume), pionowe strumienie nagrzanej materii. Nad pióropuszem właśnie tworzy się zazwyczaj nabrzmienie o wysokości do 2 km i średnicy do tysiąca kilometrów. Tam właśnie odbywają się procesy wulkaniczne. Tak jest na Ziemi (archipelag Hawaje), tak jest na Wenus.
Oczywiście korony są dowodem na aktywność tektoniczną, ale nie są wulkanami jakie znamy na Ziemi. Przypominają bardziej pola gorącej lawy i ułożone wokół uskoki. Każda korona jest skutkiem istnienia pod nią jednego pióropusza płaszcza czerpiącego energię z samego serca planety.
– Powstające na powierzchni korony ewoluując zmieniają w czasie swój wygląd. A skoro korony nadal się zmieniają, to wnętrze Wenus jest ciepłe, nadal pracuje – zauważają autorzy badania. Pozostaje zagadką, zastanawia się Gülcher, na ile aktywne są to miejsca.
– Mogły przysnąć kilka milionów lat temu, a mogły wczoraj – mówi w rozmowie z CNN prof. Laurent G.J. Montesi, współautor badania i geolog z uniwersytetu Maryland. [LINK] [/link] Zwraca uwagę, że gdyby pióropusze zastygły 2-3 mln lat temu, części cech koron nie dałoby się już dostrzec. – A tam są, i to bardzo dobrze widoczne – dodaje.
Więcej informacji na temat Wenus i jej aktywności tektonicznej przynieść mogą zdjęcia z nowych misji NASA VERITAS i ESA EnVision przewidzianych na trzecią dekadę tego wieku.