W położonym nad Oceanem Indyjskim miasteczku Onslow w Australii Zachodniej 13 stycznia 2022 roku odnotowano rekordową temperaturę powietrza. Wynosiła aż 50,7 stopnia Celsjusza. Tego samego dnia niewiele mniej, bo 50,5 stopnia, odnotowano także w Roeburne i Mardie Station.
Rekordowe upały w Australii
Jeśli pomiary te zostaną potwierdzone, będzie to dopiero czwarty dzień z temperaturami powietrza powyżej 50 stopni, odkąd prowadzone są pomiary w Australii. Poprzednie rekordy – 50,3 st. C i równe 50,0 stopni – odnotowano w Australii w 1960 r. w Oodnadatta i 1939 r. w Wilcannii.
Na półkuli południowej trwa właśnie lato. Choć w większości pustynna Australia jest gorąca, są to jednak temperatury o kilkanaście stopni odbiegające od średniej. W Onslow przeciętna temperatura stycznia to 35,7 stopnia, czyli równe 15 stopni mniej niż rekord sprzed kilku dni.
Ludzkość bezustannie podgrzewa Ziemię
Niestety, świat się ogrzewa – a raczej ogrzewa go ludzkość. Bezustannie emitujemy do atmosfery dwutlenek węgla, który zatrzymuje więcej słonecznego ciepła przy powierzchni Ziemi. Od lat 80. ubiegłego wieku, czyli w ciągu czterech dekad, liczba dni z odnotowanymi temperaturami powyżej 50 stopni zwiększyła się dwukrotnie.
Dzieje się tak nie tylko w Australii. Sytuacja jest poważna przede wszystkim w gęsto zaludnionych Indiach, Pakistanie oraz krajach Zatoki Perskiej. Przybywa też anomalii tam, gdzie wcześniej ich nie bywało. W czerwcu 2021 roku temperaturę 49,7 stopnia odnotowano w kanadyjskim miasteczku Lytton, które kilka dni później całkowicie strawił pożar okolicznych lasów.
Także w Polsce od lat 80. ubiegłego wieku stale przybywa dni gorących (z temperaturą powyżej 25 stopni) i upalnych (powyżej 30 st. C). Trzy ostatnie dziesięciolecia były najcieplejsze w historii obserwacji meteorologicznych w Warszawie, czyli w ciągu ostatnich 230 lat. Średnia temperatura w miesiącach letnich podniosła się o około 2–3 stopnie.
Upalne miasta i zabójcze połączenie wilgotności z wysoką temperaturą
Mimo postępującego ocieplenia formalnie nadal nie mamy australijskich upałów. Jednak temperaturę powietrza mierzy się w cieniu. W miastach, gdzie nagrzewają się beton i asfalt, może być cieplej o 10–20 stopni. Wzdłuż rozgrzanej ulicy temperatury w upalny dzień osiągają między 40 a 50 stopni. I właśnie takich temperatur w upalne dni doświadcza ponad połowa ludności świata mieszkająca w miastach.
Szczególnie groźne dla organizmu człowieka jest połączenie wysokiej temperatury z dużą wilgotnością powietrza. Tracimy wtedy możliwość chłodzenia się przez pocenie. W wilgotnym powietrzu pot nie paruje ze skóry i nie zabiera ze sobą nadmiaru ciepła. W takich warunkach groźne są już temperatury ledwo przekraczające 30 stopni.
– Jeśli ludzie narażeni są na temperatury powyżej 32 stopni przy wysokiej wilgotności lub powyżej 45 stopni przy niskiej wilgotności przez dłuższy czas, może skończyć się to śmiercią – mówił prof. Senthold Asseng z Uniwersytetu Technicznego Monachium.
Nikt nie jest w stanie przeżyć przy wysokiej wilgotności powietrza i temperaturze przekraczającej 32 stopnie dużej niż sześć godzin. Do niedawna takie połączenie występowało niezwykle rzadko i tylko w krajach położonych nad Zatoką Perską. Niektóre pomiary wskazują jednak, że te wartości przekraczane są już też w dolinie Indusu oraz w Indonezji.
Zespół prof. Assenga zbadał, że ludzie zaczynają odczuwać skutki stresu cieplnego już przy 23 stopniach, jeśli wilgotność powietrza jest wysoka (powyżej 60 proc.). Przy niskiej wilgotności (poniżej 30 proc.) granicą jest 27 stopni. Nie jesteśmy wcale aż tak ciepłolubni, jak nam się wydaje.