Od bohatera pola bitwy do rezydenta cmentarzyska, czyli ostatnie lata A-10 Warthog
A-10 Thunderbolt II został wprowadzony do służby w latach 70., a powstał wyłącznie z myślą o jednym zadaniu – wsparciu naziemnym, co tłumaczy obecność w nim potężnego działka oraz tytanowego kadłuba. Swoją kultowość zawdzięcza przede wszystkim charakterystycznemu dźwiękowi BRRRRRRRRRRT! którego generowało podczas ataku podstawowe uzbrojenie. Mowa o wbudowanym bezpośrednio w jego nos działku GAU-8/A Avenger kalibru 30 mm, które mierzy 6,4 metra długości i 356 mm szerokości, podczas gdy jego waga z systemem podawania amunicji sięga 1830 kg. Zasięg skuteczny? 1200 metrów. Penetracja? Przy odległości 300 metrów do celu wystrzelone przez nie pociski mogą przebijać nawet 76 mm pancerze.
Czytaj też: Wojskowi USA zdradzili tajemnicę nowej broni. Przeleci ponad 1000 km, ale to nie wszystko
Od czerwca 2017 roku Siły Powietrzne USA przestały wspominać o wycofaniu tych samolotów i znacznie częściej komentowały ich ulepszenie. W 2019 roku dowiedzieliśmy się, że otrzymają szereg ulepszeń, a finalnie dzięki różnym modernizacjom i wymianie skrzydeł, służba A-10 (dokładnie ulepszonej wersji A-10C) może zostać przedłużona do 2040 roku. W praktyce jednak ten los nie spotka wszystkich egzemplarzy, bo mimo planowanych ulepszeń Siły Powietrzne Stanów Zjednoczonych wysyłają każdego roku dziesiątki tych ikonicznych odrzutowców na cmentarzyska samolotów.
Tylko w 2024 roku co najmniej 39 egzemplarzy A-10 trafiło na cmentarzysko samolotów w bazie Davis-Monthan w Arizonie, co oznacza znaczne przyspieszenie procesu wycofywania tych maszyn. Na wrzesień 2024 roku Siły Powietrzne USA miały w magazynach 50 A-10A i 107 A-10C, z których wiele znajdowało się w stanie nielotnym. Przy flocie liczącej zaledwie 218 A-10 na początku roku podatkowego 2024, niemal 20% operacyjnej floty zostało już wycofane w tym roku. Nie jest to przypadkiem, bo amerykański Kongres, który niegdyś stanowczo bronił Warthoga, w ostatnich latach złagodził swoje stanowisko. Ustawa o polityce obronnej na 2025 rok obniżyła wymaganą liczbę operacyjnych A-10 z 135 do 96. W efekcie kluczowe eskadry mają zrezygnować z A-10 na rzecz nowych misji lub nowoczesnych odrzutowców, takich jak F-35.
Czytaj też: Tak wygląda nowa era lotnictwa wojskowego. Historyczny test zakończony
Pomimo swojej niezastąpionej reputacji w wielu scenariuszach bojowych, a to szczególnie na Bliskim Wschodzie i w Afganistanie, Warthog staje w obliczu rosnących wątpliwości co do swojej przydatności w nowoczesnych konfliktach. Niska prędkość, brak technik stealth, ograniczona przeżywalność w konfliktach z zaawansowanymi technologicznie przeciwnikami, to za duży zbiorek wad, który przyćmiewa zalety pokroju wytrzymałości przeciwko broni palnej oraz wysokiej precyzji. Dlatego zresztą te samoloty, które pozostaną na służbę, są ulepszane i przystosowywane do przenoszenia nowego uzbrojenia pokroju bomb GBU-39/B Small Diameter Bomb.
Czytaj też: Korzystasz z niej każdego dnia. Teraz Wojsko USA uzbroi się w tą technologię
W tej chwili istnieją spekulacje, że wycofane A-10 mogą znaleźć drugie życie w siłach powietrznych innych krajów, takich jak Jordania czy Ukraina, ale Amerykanie do tej pory nie podjęli żadnych konkretnych zobowiązań. Chociaż A-10 Thunderbolt II może wkrótce zniknąć z amerykańskiego nieba, to jego wpływ na lotnictwo wojskowe i rolę w nowoczesnych konfliktach nie zostanie zapomniany. Gdy ostatnie egzemplarze tych zasłużonych maszyn znajdą swoje miejsce na cmentarzyskach samolotów, będą stanowiły symbol ery wojny zdefiniowanej przez brutalną siłę i niezłomną niezawodność, w której żołnierze nie mogli ot tak wystrzelić przeciwko samolotowi przeciwlotniczego pocisku, dzięki poręcznym MANPADS. Co ciekawe, F-35 może wcale nie być godnym następcą A-10 Thunderbolt II w konkretnych misjach.