Legendarne helikoptery USA służą już od 40 lat, ale nigdzie się nie wybierają
AH-64 Apache to kultowe helikoptery wojskowe, które są znane nie tylko osobom o militarnych zainteresowaniach, ale też “zwyczajnym Kowalskim”, a to za sprawą ich obecności w filmach pokroju Fire Birds z 1990 roku, Black Hawk Down z 2001 roku czy Transformers z 2007 roku. Dziś świat przypomniał sobie o nich po tym, jak amerykański urząd oficjalnie ogłosił, że AH-64 Apache służą już od dobrych czterech dekad, a gdyby tego było mało, mają już ponad pięć milionów godzin lotu na koncie.
Czytaj też: USA wysłały jasny sygnał Chinom, ale przyszłość i tak pozostaje niepewna
Historia AH-64 Apache sięga tak naprawdę aż pierwszej połowy lat 70. ubiegłego wieku, kiedy to jego produkcją zajmowała się jeszcze firma Hughes Helicopters. Te śmigłowce szturmowe doczekały się wielu wersji, a obecnie najbardziej zaawansowanym wariantem produkowanym przez USA jest AH-64E (AH-64D Apache Longbow Block III), który tak zmienił się względem oryginału, że doczekał się nawet zmiany swojego przydomka z Apache na Guardian. Na tym jednak proces ulepszania tych śmigłowców się nie skończy.
Czytaj też: Stało się i już nikt tego nie cofnie. Co łączy wojsko USA, Chin oraz Ukrainy?
W 1984 roku wojsko USA otrzymało pierwszą dostawę oryginalnych śmigłowców AH-64 Apache, których zadaniem jest od tamtej pory ochrona nie tylko amerykańskich interesów na całym świecie, bo do tej pory aż 18 innych państw zamówiło te śmigłowce. W ciągu ostatnich czterech dekad śmigłowiec przeszedł serię ulepszeń, ewoluując od swojej pierwotnej konfiguracji do stania się uosobieniem doskonałości śmigłowca szturmowego. Przykładowo najnowsza iteracja, wprowadzona w 2020 roku, zrobiła z niego jeszcze potężniejszą maszynę w boju, a w 2022 roku Boeing pochwalił się zupełnie nową, planowaną dopiero wersją.
Czytaj też: Ciemne chmury nad wojskiem USA. Takiego czegoś aż trudno wytłumaczyć
Jako że śmigłowce szturmowe Apache są wyjątkowe w skali całego świata, dzięki swojej wszechstronności i możliwościom, armia USA słusznie planuje utrzymać je w gotowości operacyjnej i sprawić, że będą stanowić integralną część sił lotniczych przez kolejne dekady. Takie zamiary oznaczają, że obecne maszyny będą musiały przejść kolejne ulepszenia, aby lepiej radzić sobie na ciągle rozwijającym się polu bitwy, na którym zaroiło się już od przeciwlotniczej broni oraz dronów.