Sto milisekund znajomości – tyle nam potrzeba by stwierdzić, czy człowiek, który stoi przed nami, jest godny zaufania, czy może lepiej wziąć nogi za pas. Tak szybka ocena może być wyłącznie instynktowna – na zastanawianie się i racjonalne myślenie po prostu nie ma czasu. Ten system szybkiego reagowania to spadek po ewolucyjnych przodkach. Pierwsze wrażenie jest tak silne, że często nie sposób się od niego uwolnić. Psycholog społeczny dr Reginald Adams z Pennsylvania State University i jego współpracownicy z Kyoto University wykazali jednak, że instynkt zawodzi nas, kiedy patrzymy na twarz osoby z innej grupy etnicznej. W takiej sytuacji zaczynają się problemy z odczytywaniem wzajemnych intencji.
Dopiero eksperyment przyniósł naukowe wytłumaczenie stereotypu, jakoby wszyscy Azjaci byli identyczni. Pokazał też, że w naszej globalnej wiosce wyjątkowo słabo rozumiemy się bez słów. Naukowcy poprosili badanych o ocenę stanu emocjonalnego sfotografowanych osób – białych Amerykanów europejskiego pochodzenia i Japończyków. Rozpoznanie prostych emocji – takich jak lęk czy zaskoczenie – nie sprawiało większych trudności. Jednak w normalnym życiu mamy sobie do zakomunikowania nieco więcej, a schody zaczynają się właśnie, kiedy w grę wchodzą emocje złożone. Figlarność, żartobliwość, złośliwość, ironię, uległość, uniżoność czy sceptycyzm badani potrafili rozpoznać właściwie wyłącznie w obrębie własnej grupy. Innymi słowy Europejczycy bezbłędnie rozumieli wyraz twarzy Europejczyka, a Azjaci – Azjaty. Natomiast mylnie interpretowali mimikę drugiej strony. Ponieważ nie odczytywali złożonych emocji, wszyscy wydawali im się jednakowi. To niepokojące odkrycie, zważywszy że 70 proc. informacji przekazujemy pozawerbalnie w pozornie uniwersalnym języku ciała, gestów, wyrazów i grymasów twarzy. Słowa to tylko 30 proc. tego, co sobie „mówimy”. Jakie są konsekwencje takiego stanu rzeczy? Dr Adams uważa, że wielu niewinnych ludzi mogło trafić do więzienia, bo świadkowie często nieświadomi, biorącymi się z niezrozumienia intencji ludzi należących do innych grup etnicznych. Te same mechanizmy mogą mieć istotny wpływ na powodzenie rozmów biznesowych, wymianę akademicką czy wreszcie działania wojenne. Skoro jednak jest to kwestia wzajemnego niezrozumienia, to być może istnieje możliwość nauczenia się siebie nawzajem? Naukowcy z Pennsylvania State University próbują odpowiedzieć teraz na pytanie, czy i jak można stworzyć uniwersalny słownik ludzkich min. Jeśli im się uda, to kiedyś każdy z nas będzie w stanie w lot pojąć, co ma na myśli udający Greka Japończyk, kiedy puszcza perskie oko.
Esma Niesiołowska-Spano