Przez lata za Odrą krążył dowcip: „Jedź do Polski, twój samochód już tam jest”. A reklama jednej sieci sklepów z elektroniką przedstawiała nas jako złodziei spodni. Teraz Niemcy muszą przyznać: „W Polsce mało kradną”. Dokładnie pod takim tytułem „Frankfurter Allgemeine Zeitung” opublikował podsumowanie badań uczciwości mieszkańców 40 państw, zrealizowane przez zespół naukowców ze szwajcarskich i amerykańskich uniwersytetów. W teście zgubionego portfela zajęliśmy szóste miejsce, podczas gdy nasi zachodni sąsiedzi – dopiero dziewiąte. „Polacy okazali się szczególnie uczciwi i usiłowali w czterech na pięć przypadków oddać znalezione portfele właścicielom” – nie ukrywał zdziwienia niemiecki dziennik. Najbardziej zaskoczeni jesteśmy chyba my sami: zwykliśmy nisko oceniać standardy moralne swoich rodaków. Dziś wiemy, że to błąd. Ale od początku.
W MORALNEJ ELICIE
Autorami szwajcarskich badań byli Michel André Maréchal i Christian Lukas Zünd (obaj z Wydziału Ekonomii Uniwersytetu w Zurychu), a wspierali ich amerykańscy koledzy Alain Cohn (Uniwersytet Michigan) i David Tannenbaum (Uniwersytet Utah). Impulsem do przeprowadzenia eksperymentu było przekonanie, że uczciwość nie jest wyłącznie kwestią osobistej moralności, ale że ma zasadnicze znaczenie dla rozwoju społecznego i gospodarczego. Bez niej trudno byłoby egzekwować jakiekolwiek umowy, uzgodnienia stałyby się bezprzedmiotowe, a podatki pozostawałyby niezapłacone.
Celem zakrojonego na dużą skalę badania była więc przestudiowanie wyborów, jakich dokonują ludzie rozdarci między altruizmem, troską o swój wizerunek, a psychologicznie uwarunkowanym dbaniem o własne korzyści. O tym, jak dużą wagę przywiązywano do rzetelności eksperymentu, świadczy fakt, że jego budżet opiewał na ponad pół miliona dolarów, a wyniki, w czerwcu tego roku, zostały opublikowane w prestiżowym magazynie „Science”. Badanie przeprowadzono w 355 miastach położonych w 40 krajach rozrzuconych po całym świecie. Z każdego kraju zebrano około 400 obserwacji. Punkt wyjścia wyglądał następująco: do stanowisk obsługi w teatrach, muzeach, hotelach, urzędach i bankach podchodzili asystenci badaczy i wręczali pracownikom portfele, które rzekomo znaleźli na ulicy. Mówili, że się spieszą, i prosili osobę za kontuarem, aby „jakoś się tym zajęła”. Nie chcieli pokwitowania odbioru.
Wszystkie portfele – dokładnie 17 303 sztuki – wykonano z przezroczystego plastiku, więc od razu było widać znajdujące się w środku wizytówki z adresem mailowym. Portmonetki zawierały także listy zakupów w lokalnych językach. W części z nich w ogóle nie było pieniędzy, w części umieszczono po 13,45 dolara lub równowartość tej kwoty. W Stanach Zjednoczonych, Wielkiej Brytanii i Polsce, którym chciano się przyjrzeć wnikliwiej, w portmonetkach było znacznie więcej pieniędzy: 94,15 dolara.
Dla każdego portfela założony został osobny adres e-mailowy i właśnie to, czy dany pracownik przesłał na ten adres informację o zgubie, decydowało o wynikach poszczególnych eksperymentów. Najwyższy wskaźnik zwrotów odnotowano, jak można się było spodziewać, zamożnej Szwajcarii, Holandii oraz trzech krajach skandynawskich: Norwegii, Danii i Szwecji. Wszystkich zaskoczył natomiast doskonały wynik Polski. Zajęliśmy szóstą lokatę, wyprzedzając Niemców i Francuzów i daleko pozostawiając w tyle takie oazy bogactwa, jak Wielka Brytania, Kanada czy USA.
Eksperyment wykazał pewną zaskakującą tendencję: portfele zwracane były częściej, gdy zawierały pieniądze. Ale na tym tle także wyróżniła się Polska. U nas zanotowano zbliżony wysoki odsetek zwrotów zarówno w przypadku bezwartościowych, jak i bardziej cennych znalezisk (odpowiednio 65 proc. i 70 proc.). Także w wariancie z „dużymi pieniędzmi”, czyli kwotą 94,15, okazaliśmy się wzorem uczciwości, tym razem dla Brytyjczyków i Amerykanów.
W osobnej ankiecie przewidującej wyniki eksperymentu aż 73 proc. przepytanych (prawie 300 osób) wyraziło przekonanie, że do właścicieli wrócą przede wszystkim portfele bez pieniędzy. Podobnie pesymistyczną opinię wyrazili ekonomiści i specjaliści w dziedzinie zachowań społecznych – także uznali, że w razie większej kwoty pokusa może się
okazać trudna do zwalczenia. Płynie stąd wniosek, że choć sami jesteśmy uczciwi, nie do końca wierzymy w prawość innych.
WEWNĘTRZNY KOMPAS
Od czego może zależeć altruizm społeczeństwa – abstrahując od narodowości obywateli? Czy znaczącą rolę odgrywają tu religia, środowisko, a może warunki ekonomiczne? Wbrew temu, co można by przypuszczać, poglądy religijne niczego nie przesądzają. Wynika to również z opisywanego badania. Co najmniej 75 proc. obywateli Szwecji, Danii i Czech (siódme miejsce w zestawieniu) deklaruje, że religia nie odgrywa znaczącej roli w ich życiu. A mimo to właśnie ich rodacy egzamin z uczciwości zdali śpiewająco. Oblali go natomiast mieszkańcy Peru i Maroka – choć do wiary przyznaje się tam ponad 80 proc. obywateli, w żadnym z obu państw odsetek zgłoszeń od znalazców nie przekroczył 25 proc.
TEST PORTFELA WYNIKI EKSPERYMENTU – RANKING UCZCIWOŚCI
Badania wykazały, że częściej zwrócimy znaleziony na ulicy portfel, jeśli w środku są pieniądze
W czerwcu w magazynie „Science” opublikowano wyniki badania przeprowadzonego w 40 krajach i 355 miastach.
Naukowcy porzucali na ulicach portfele, żeby sprawdzić, ile z nich zostanie zwróconych właścicielom. Okazało się, że najuczciwszym państwem świata jest Szwajcaria, zaś portfela lepiej nie gubić w Chinach.
Czy zatem religia w żaden sposób nie dyscyplinuje? Dyscyplinuje, ale na krótką metę – odpowiada Daniel Ariely, amerykański profesor psychologii i ekonomii behawioralnej, powołując się na eksperyment, którego uczestnicy mieli przytoczyć z pamięci dekalog. Mimo że większość przypomniała sobie tylko trzy przykazania, wszyscy postąpili uczciwiej niż grupa kontrolna. W innym badaniu przysięgano na Biblię – nawet ateiści oszukiwali potem mniej. Ariely tłumaczy to tak: gdy ludzi skłania się do refleksji nad własną moralnością, postępują ostrożniej i zgodnie z jej wymogami. Często jednak działamy na autopilocie. Nasz wewnętrzny kompas moralny, czyli sumienie, bywa w uśpieniu.
– Zasadniczo chcemy być uczciwi, ale tyle rzeczy w każdej chwili walczy o naszą energię i uwagę, że jakoś to nam umyka – wskazuje dr Julia Kołodko, doradca w dziedzinie nauk behawioralnych. – Roztargnienie, stres, pośpiech… Wystarczy drobiazg, by wyłączyć naszą wrażliwość na drugiego człowieka. Specjalistka przytacza słynny eksperyment „Od Jerozolimy do Jerycha”, który w roku 1970 przeprowadzili psychologowie John Darley i Daniel Baton wśród studentów seminarium duchownego. Kleryków poproszono, by udali się do budynku po przeciwnej stronie ulicy.
Części powiedziano, że już są spóźnieni i powinni biec w te pędy, pozostałych poinformowano, że mają aż nadto czasu i mogą pójść spacerkiem. Jedni usłyszeli, że po dotarciu do celu ich zadaniem będzie przygotowanie wystąpienia o dobrym Samarytaninie, innych czekała zwykła rozmowa o swojej pracy. Na chodniku leżał aktor udający potrzebującego, choć jego wygląd nie pozwalał określić, czy jest chory, nieprzytomny, czy pijany. Pomocy mężczyźnie udzieliło 63 proc. seminarzystów, którzy nie musieli się śpieszyć, natomiast w grupie „spóźnionych” odsetek ten wyniósł tylko 10 proc. Nie miało znaczenia, czy badani szli porozmawiać o pracy, czy po to, by przygotować wykład o dobrym Samarytaninie. – Łatwiej o altruizm, jeśli wiąże się on z minimalnym nakładem czasu, energii i myślenia. Świadczy to nie tyle o naszym wygodnictwie, ile zawrotnym tempie życia i przeciążeniu obowiązkami – komentuje Kołodko. – Skupiamy się na swoim zadaniu, a wszystko inne znika z pola uwagi – wskazuje konsultantka. – Jak obudzić troskę o drugiego człowieka? Trzeba się zresetować, odzyskać energię mentalną. Dr Ariely zapytał kiedyś znajomego rabina, którego z 10 przykazań powinno się przestrzegać, gdyby trzeba było wybrać tylko jedno. Spodziewał się, że będzie to zakaz zabijania lub oddawania czci obcym bogom. Tymczasem usłyszał, że najważniejszy jest nakaz zachowania szabatu jako dnia odpoczynku i refleksji. Jeśli ktoś będzie wierny tylko temu przykazaniu, z pozostałymi też sobie poradzi – argumentował rabin.
JAK KAMELEONY
Co jeszcze sprzyja uczciwości? Psychologia społeczna stawia sprawę tak: osoby żyjące w poczuciu niesprawiedliwości, krzywdy czy wykluczenia mają mniejsze opory przed nieuczciwością. – Nasza moralność w dużym stopniu zależy od tego, w jakim środowisku się obracamy – przekonuje Kołodko. – Człowiek nie chce wyjść na nieudacznika, jeśli wszyscy wokół uciekają z łupem. Jednak ma więcej skrupułów, gdy jego najbliżsi starają się być z moralnością i prawem za pan brat. W podobnym tonie wypowiada się dr Wiesław Baryła, adiunkt w Zakładzie Psychologii Społecznej i Metodologii Badań na Uniwersytecie SWPS w Sopocie: – Jesteśmy jak kameleony, które dostosowują kolor do otoczenia, z tą różnicą, że w ludziach zmianie podlegają zachowania i postawy. Komuś, ktoś chce skończyć z kłamstwem, zdradą bądź przekrętami, a ciągle ulega pokusom, pozostaje jedno: zmienić towarzystwo.
Według psychologa z SWPS uczestnicy portfelowego eksperymentu to grupa kojarzona z uczciwością. Jego zdaniem istnieją zawody i branże o mniejszej wrażliwości moralnej, których przedstawiciele zapewne rzadziej oddawaliby zgubione przez kogoś pieniądze. To bardzo prawdopodobne, niemniej nie mamy powodów przypuszczać, że gdyby w eksperymencie porównywano inne środowiska, wyniki byłyby dla nas mniej optymistyczne.
BILANS ZYSKÓW I STRAT
Dan Ariely przytacza w jednej ze swoich książek rozmowę, którą odbył kiedyś z osobą wychowaną w patologicznym domu. Od kołyski słyszała ona, że to żaden grzech oszukać urząd skarbowy, klientów, obcych. Co innego członków rodziny – oni muszą sobie wzajemnie ufać. Wniosek? Bezosobowość strony poszkodowanej sprawia, że pozwalamy sobie na więcej i nie mamy z tego powodu wyrzutów sumienia. Ba! – w pewnych okolicznościach występek staje się cnotą. Młodzież w USA i Kanadzie bez skrupułów ściąga pliki z sieci, ale bardziej traktuje to jako walkę o wolność niż kradzież. Francuzi już dawno przestali rozpatrywać zdradę fizyczną w kategoriach etycznych. Polscy studenci dziwią się z kolei, że karane jest ściąganie na egzaminie, skoro „nikomu to nie szkodzi”. – W moralności niektórych jednostek czy grup ujawnia się efekt krótkiej kołdry: braki w jednej dziedzinie rekompensują gorliwością w drugiej – zauważa dr Kołodko. – Zapewne mieszkańcy niektórych państw równie chętnie zwracają znalezione rzeczy, jak płacą podatki.
W innych krajach postawy obywatelskie bywają rzadsze, za to panuje przekonanie, że nie godzi się oszukiwać czy okradać zwykłych ludzi – lub na odwrót. – Gorsza część naszej natury podpowiada, że „znalezione, nie kradzione” – dodaje dr Baryła. – Na szczęście jest jeszcze tradycyjnie pojęty honor, który wielu osobom na całym świecie nie pozwala zatrzymać sobie cudzej własności lub w jakikolwiek inny sposób zachować się nieetycznie. To samo mówi Dan Ariely: ludzie oszukują na ogół mniej, niż by mogli.
Powstrzymuje ich konkretna siła: dobre mniemanie o sobie. Niektórzy sprowadzają decyzje człowieka do bilansu zysków i strat. Na kradzieży można skorzystać, ale jeśli
wpadniemy, to biada. Dla paru groszy nie warto narażać się na infamię. Czyżby to znaczyło, że oszukujemy bardziej, gdy stawka jest wysoka? Nic bardziej mylnego – pamiętajmy, że w eksperymencie z portfelami oddawano je częściej, gdy w środku było więcej pieniędzy. W świetle odkryć prof. Ariely’ego jest to oczywistość: niepodobna przywłaszczyć sobie dużą kwotę i zachować wysoką samoocenę.
Jeśli nie chcemy rujnować pozytywnego obrazu własnej osoby, nadal możemy dopuszczać się nieuczciwości, byleby była ona drobna – zaznacza amerykański psycholog. Tę prawdę doskonale oddał angielski pisarz Jerome K. Jerome w powieści „Trzech panów w łódce (nie licząc psa)”: „Znałem kiedyś pewnego młodzieńca, który był człowiekiem bardzo rzetelnym. Kiedy zajął się łowieniem na muszkę, poprzysiągł sobie, że nie będzie wyolbrzymiać swych połowów o więcej niż 25 procent”.
Mirosław Konkel – dziennikarz. Tematem, który szczególnie go fascynuje, jest opisywanie interakcji pomiędzy technologią, psychologią a pracą.