Choć żadnej z tych eksplozji nie usłyszymy, niezależnie od tego jak uważnie będziemy nadstawiać ucha, to do zderzeń we wszechświecie dochodzi od początku jego istnienia. Zderzają się tam ze sobą wszak zarówno galaktyki: masywne z masywnymi, karłowate z karłowatymi i masywne z karłowatymi. Zdarzają się także ze sobą gwiazdy, choć wydawać by się mogło, że przy rozmiarach rzędu milionów kilometrów i odstępów rzędu wielu lat świetlnych jest to praktycznie niemożliwe. Zdarzają się ze sobą w końcu same planety. Tutaj wystarczy przypomnieć coś z naszego podwórka, wszak młoda Ziemia także zderzyła się z planetą o rozmiarach Marsa. Z eksplozji tej zresztą powstał Księżyc, który do dzisiaj krąży wokół naszej planety. O zderzeniach planet z mniejszymi i większymi planetoidami nie ma sensu nawet mówić, wszak dochodzi do nich praktycznie bezustannie.
Czytaj także: Hubble odkrywa supermasywną czarną dziurę tam, gdzie jej nie powinno być
Zderzają się ze sobą także tak ekscentryczne obiekty jak czarne dziury. Supermasywne czarne dziury zderzają się ze sobą pod koniec procesu łączenia się galaktyk. Mniejsze czarne dziury o masie gwiazdowej zderzają się np. w układach podwójnych. Owe zderzenia mają swój charakterystyczny przebieg. Kiedy mamy do czynienia z dwoma czarnymi dziurami najczęściej zderzają się one ze sobą po długim okresie trwania swoistego tańca grawitacyjnego. Dwie czarne dziury krążą wokół wspólnego środka masy, emitując część swojej energii w przestrzeń kosmiczną pod postacią fal grawitacyjnych. Spadek energii sprawia, że czarne dziury stopniowo zbliżają się do siebie, aby w ostatnim momencie po prostu zlać się w jedną czarną dziurę. Taki proces dotyczy stosunkowo prostych układów podwójnych.
Wyobraźmy sobie jednak układ trzech czarnych dziur powstały np. w procesie łączenia kilku galaktyk naraz. Rzadko kiedy łączące się galaktyki mają podobną masę. Najczęściej są to różne masy, które definiują niejako dynamikę całego układu. Wyobraźmy sobie, że mamy jedną bardzo masywną czarną dziurę i dwie mniejsze ją okrążające. Więcej, wyobraźmy sobie, że te dwie mniejsze okrążają większą w przeciwnych kierunkach.
W najnowszym artykule opublikowanym w periodyku naukowym Physical Review Letters zespół astronomów postanowił sprawdzić, co się dzieje w takim układzie, gdy dochodzi do zderzenia dwóch czarnych dziur. W skomplikowanym układzie może bowiem dojść do emisji niezwykle silnych fal grawitacyjnych nie równo w każdą stronę, a preferencyjnie w jednym kierunku. W takiej sytuacji nowa czarna dziura powstała w procesie łączenia zostanie wystrzelona siłą odrzutu z ogromną prędkością w przeciwnym kierunku. Dotychczas naukowcy przyjmowali, że maksymalna prędkość, jaką taki obiekt jest w stanie uzyskać, wynosi około 5000 kilometrów na sekundę.
Czytaj także: Masywne czarne dziury są tam, gdzie się ich naukowcy nie spodziewali. Wszechświat może być dziurawy jak ser szwajcarski
Analizując wyniki 1300 różnych symulacji zderzeń dwóch czarnych dziur, od zderzenia czołowego, przez bliskie przeloty, czy zderzenia, w których czarne dziury zaledwie się o siebie ocierają, przy czym i tak się łączą, naukowcy ustalili, że właśnie w przypadku zderzenia dwóch czarnych dziur krążących w przeciwnym kierunku wokół innej, masywniejszej czarnej dziury, prędkość odrzutu może osiągnąć największą wartość. W tym konkretnym przypadku nowo powstała czarna dziura może zostać wystrzelona z miejsca zderzenia z prędkością aż 28 500 km/s, czyli blisko 10 proc. prędkości światła.
Aż strach pomyśleć, że takie czarne dziury niezauważone gdzieś tam mkną sobie przez przestrzeń kosmiczną. Ciekawe, czy któraś z nich nie ma akurat przypadkiem Układu Słonecznego na swojej trajektorii lotu.