Świat jednocześnie płonie i tonie. Gdy jedne rejony Ziemi dotykają katastrofalne pożary lasów, inne nawiedzają powodzie. Zmiany klimatu czujemy też na własnej skórze. Zimą coraz rzadziej pada śnieg, latem częściej zdarzają się upały. Deszcze przychodzą rzadziej, a gdy już pada, to ulewnie.
Nie ma wątpliwości, że za ocieplanie się klimatu odpowiadają ludzie, potwierdził najnowszy, szósty już raport IPCC. Co roku do atmosfery dokładamy 50 miliardów ton dwutlenku węgla, który jest gazem cieplarnianym. Utrudnia ucieczkę ciepła z atmosfery, a co gorsza utrzymuje się w niej przez ponad sto lat.
Jedynym wyjściem, twierdzą naukowcy w raporcie IPCC, jest drastyczne ograniczenie emisji CO2. W ciągu dziesięciu lat o prawie połowę, zaś w ciągu kolejnych dwudziestu – do zera.
Elektrownie węglowe odpowiadają za jedną trzecią emisji CO2
Gdybyśmy tylko mieli jakieś narzędzie, które pozwala wskazać winnych emisji dwutlenku węgla palcem. Cóż, mamy, przynajmniej jeśli chodzi o elektrownie. Te opalane węglem odpowiadają aż za 30 proc. światowych emisji CO2.
W 2009 roku powstała CARMA (Carbon Monitoring for Action Database), czyli rejestr wszystkich elektrowni na świecie uwzględniający m.in., ile dwutlenku węgla produkują. Od tego czasu zdążyło się już na świecie wiele zmienić. Naukowcy z Univeristy of Colorado w Boulder zaktualizowali więc tę listę.
W najnowszej pracy opublikowanej w czasopiśmie naukowym „Environmental Research Letters” badacze wskazują, że wina nie rozkłada się równomiernie. Znacząca większość emisji przypada na niewielką liczbę elektrowni. Jak wyliczają badacze, zaledwie 5 procent tych najbardziej szkodliwych elektrowni produkuje aż 75 proc. emisji dwutlenku węgla przypadających na sektor energetyczny.
Polska na czele niechlubnej listy producentów dwutlenku węgla
Co nie stanowi większego zaskoczenia, listę trucicieli otwiera polska elektrownia w Bełchatowie. Jest największym pojedynczym producentem dwutlenku węgla na świcie. Co roku wysyła go w powietrze prawie 38 megaton, czyli milionów ton CO2.
To więcej niż wszystkie elektrownie w Nowej Zelandii, które produkują 37 Mt rocznie. Elektrownia w Bełchatowie jest też najmniej efektywna na świecie, jeśli chodzi o ilość wytwarzanej energii w przeliczeniu na tonę emitowanego dwutlenku węgla.
Tak wygląda lista 10 elektrowni, które emitują najwięcej dwutlenku węgla na świecie:
- Bełchatów (Polska) – 37,6 megatony CO2 rocznie (Mt)
- Vindhyachal (Indie) – 33,9 Mt
- Dangjin (Korea Płd.) – 33,5 Mt
- Taean (Korea Płd.) – 31,4 Mt
- Taichung (Tajwan) – 29,9 Mt
- Tuoketuo (Chiny) – 29,5 Mt
- Niederaussem (Niemcy) 27,2 Mt
- Sasan Umpp (Indie) – 27,2 Mt
- Yonghungdo (Korea Płd.) – 27 Mt
- Hekinan (Japonia) – 26,6 Mt
Warto zauważyć, że w czołówce jest tylko jedna chińska elektrownia i to na szóstym miejscu. Generalnie jednak na liście dominują kraje azjatyckie.
To lista największych producentów prądu. Czy można coś z tym zrobić? Można
Oczywiście lista największych producentów CO2 to zarazem lista największych elektrowni na świecie. Dostarczają w swoich krajach tak dużo energii, że ich zamknięcie z dnia na dzień jest zupełnie niemożliwe. Elektrownia w Bełchatowie dostarcza aż 20 proc. energii elektrycznej zużywanej w Polsce.
Można jednak rzecz jasna elektrownie węglowe przebudowywać, żeby wydajniej spalały węgiel i emitowały dzięki temu mniej CO2. Jak wyliczają badacze, mogłoby to zmniejszyć emisje o 25–35 proc. Przerobienie ich tak, by zamiast węgla spalały gaz ziemny pozwoliłoby zaś obciąć emisje o 30–40 proc.
Można też wyposażać elektrownie w instalacje wychwytujące dwutlenek węgla. Nawet gdyby skuteczność takich instalacji nie była stuprocentowa (i wynosiła tylko 85 proc.), pozwoliłoby to zmniejszyć ilość całego CO2 produkowanego przez ludzkość ze wszystkich źródeł o 20 procent.
Oczywiście, można takie elektrownie też stopniowo wygaszać, zastępując elektrowniami wiatrowymi i słonecznymi, ewentualnie jądrowymi.
Tuż przed ogłoszeniem raportu IPCC o stanie światowego klimatu, bez specjalnego rozgłosu swój raport ogłosiła też Międzynarodowa Agencja Energii (IEA). Stanowi on dokładną receptę na ograniczenie emisji dwutlenku węgla do zera w ciągu najbliższych 30 lat. Zatytułowany jest po prostu „Net Zero By 2050”, czyli „Zero Emisji Netto do 2050 roku”. Transformacja energetyczna jest więc możliwa – pytanie, czy uda nam się ją przeprowadzić.
Źródło: Environmental Research Letters.