Oczywiście, główną przyczyną zachodzących w Arktyce zmian są zmiany klimatyczne wywołane m.in. działalnością przemysłową człowieka. Rosnące średnie temperatury na całej Ziemi przyczyniają się do intensywniejszego i szybszego topnienia lodu.
Problem jednak w tym, że lód odbija dużą część padającego na niego promieniowania słonecznego z powrotem w przestrzeń kosmiczną, utrzymując względnie niskie temperatury. Woda morska z kolei pochłania ciepło i utrzymuje je znacznie dłużej w sobie. Efekt jest taki, że woda, zamiast odbijać światło w przestrzeń, ogrzewa się, a tym samym opóźnia powstawanie lodu morskiego. Nic zatem dziwnego, że naukowcy obawiają się, że w pewnym momencie lód morski zniknie na stałe.
Czytaj także: W Arktyce wkrótce dojdzie do ważnej zmiany. To nie jest dobra wiadomość
Nie powinno zatem dziwić, że w wielu miejscach na świecie powstają już naprawdę nietypowe plany walki z ociepleniem klimatu i zanikaniem lodu w Arktyce. Niestety są to plany, które stanowią istotną ingerencję w klimat naszej planety. Jeżeli ich realizacja będzie wiązała się z jakimiś skutkami ubocznymi, możemy nie być w stanie ich wyeliminować.
Mowa tutaj oczywiście o szeroko rozumianej geoinżynierii. Głównym ich celem miałoby być przede wszystkim zwiększenie ilości promieniowania słonecznego odbijanego z powrotem w przestrzeń kosmiczną. Wśród obecnie rozważanych projektów można znaleźć chociażby pomysł rozsiewania szklanych kulek na powierzchni śniegu w Arktyce, co miałoby sprawić, że śnieg nie znikałby z powierzchni lodu wraz z końcem okresu zimowego.
Ostatnio pojawił się w przestrzeni publicznej dość nietypowy pomysł, który tylko na pierwszy rzut oka wydaje się niedorzeczny.
Naukowcy stojący za tym pomysłem chcą bowiem pompować wodę na powierzchnię lodu, tak aby zamarzając, tworzył on lodową warstwę ochronną na śniegu.
Można nawet powiedzieć, że tworzenie takich szalonych pomysłów to efekt swoistej desperacji. Jakby nie patrzeć, wszystkie dotychczasowe działania, które miały chronić klimat Arktyki, się nie sprawdziły. Wystarczy tutaj przywołać fakt, że 2023 rok był najcieplejszym rokiem w Arktyce w historii pomiarów. Istnieje ryzyko, że obecny rok pobije zeszłoroczny rekord.
Czytaj także: Takich próbek jeszcze nikt nie tu zbierał! Zbadali, jak Arktyka się zmienia przez klimat
Za pomysłem pompowania wody na powierzchnię arktycznego lodu stoi holenderski startup Arctic Reflections, który został właśnie opisany w dzienniku The Wall Street Journal. To właśnie specjaliści z tej firmy przekonują, że jeżeli dostarczy się odpowiednią ilość wody w odpowiednich lokalizacjach na powierzchni lodu na Morzu Arktycznym, możliwe może stać się zwiększenie ilości lodu morskiego w okresie zimowym.
Sam pomysł bazuje na doświadczeniu w budowie lodowisk do uprawiania sportów zimowych. Inżynierowie są bowiem przekonani, że skoro da się zalewać całe pola tworząc lodowiska dla maratonów łyżwiarskich IJSmeesters, to powinno się dać stworzyć ochronną lodową powłokę na istniejącym już lodzie morskim.
Oczywiście, czym innym jest stworzenie nawet dużego lodowiska do celów sportowych, a czym innym jest próba ochrony całej Arktyki. Nawet gdyby udało się podjąć tak duży wysiłek, to jego efekty będą jedynie rozwiązaniem tymczasowym, które kupi naukowcom trochę czasu na rozwiązanie problemu ocieplenia klimatu. Jeżeli bowiem nie uda nam się zatrzymać wzrostu średnich temperatur na Ziemi, lód w Arktyce zniknie tak czy inaczej.