Koncepcja tunelu transatlantyckiego, w którym poruszałyby się ultraszybkie pociągi w technologii lewitacji magnetycznej (maglev), od lat elektryzuje umysły inżynierów i futurystów. Dzięki tej technologii podróżowanie na dystansie ponad 5000 km mogłoby zrewolucjonizować globalną mobilność. Pomysł ten ma jednak swoją cenę – zarówno finansową, jak i technologiczną.
Sukces tunelu pod kanałem La Manche – otwartego w maju 1994 r. – wzmocnił przekonanie, że ambitny projekt może być wykonalny. Ale biorąc pod uwagę, że zaledwie 38-kilometrowy odcinek tunelu pod kanałem La Manche łączący Anglię i Francję wymagał 6 lat wyczerpującej budowy, można sobie tylko wyobrazić, ile czasu zajęłoby zbudowanie podwodnego połączenia przez cały ocean. Zastanówmy się, czy to w ogóle możliwe.
Tunel łączący Wielką Brytanię i Stany Zjednoczone to na razie SF, ale wkrótce może się to zmienić
Podstawą projektu byłyby pociągi typu vactrain, poruszające się w niemal całkowitej próżni, które mogłyby osiągać zawrotne prędkości do 8000 km/h. Elastyczny tunel byłby zawieszony pod powierzchnią Atlantyku na głębokości ok. 49 m i stabilizowany systemem kabli. Eliminuje to presję wód głębinowych, jednocześnie chroniąc tunel przed burzami i falami. Co więcej, zastosowanie próżni zmniejsza opory powietrza niemal do zera, co pozwala na znaczne oszczędności energii i ekstremalną szybkość.
Czytaj też: Nowy chiński system tuneli i mostów pobił 10 rekordów świata
Szacowany koszt realizacji tunelu to co najmniej 15,6 bilionów dolarów, choć niektórzy eksperci podają wyższe kwoty, sięgające nawet 20 bilionów dolarów. Dla porównania, jest to kilkanaście razy więcej niż roczne wydatki wojskowe Stanów Zjednoczonych. Finansowanie tego projektu wymagałoby współpracy międzynarodowej na niespotykaną dotąd skalę, a także wieloletnich inwestycji, które mogłyby rozciągnąć się na dekady. Do tego dochodzi kwestia kosztów eksploatacji, która byłaby równie gigantyczna, jak sama budowa.
Przyspieszanie do prędkości 8000 km/h oraz późniejsze hamowanie w ciągu zaledwie kilkunastu minut stanowi ogromne wyzwanie z punktu widzenia fizjologii człowieka. Nawet przy zastosowaniu najnowocześniejszych technologii, takich jak amortyzatory czy systemy tłumienia wstrząsów, podróż mogłaby być niekomfortowa. Ponadto prefabrykacja i montaż gigantycznych segmentów tunelu wymagałyby stworzenia nowych technologii, szczególnie w zakresie materiałoznawstwa i automatyzacji budowy.
Dodatkowym wyzwaniem jest zapewnienie bezpieczeństwa – zarówno w kontekście trwałości tunelu, jak i ochrony przed potencjalnymi katastrofami. Konstrukcja zawieszona w oceanie musiałaby być odporna na ekstremalne zjawiska pogodowe, a także na ryzyko związane z kolizjami z dużymi statkami czy podwodnymi przeszkodami.
Pomysł tunelu transatlantyckiego nie jest nowy. Już w XIX wieku inżynierowie marzyli o połączeniu Europy i USA za pomocą podmorskiej trasy. Jeden z pierwszych projektów, choć całkowicie teoretyczny, pojawił się w 1913 r., kiedy to czasopismo Scientific American opublikowało artykuł o potencjalnym tunelu między Nowym Jorkiem a Londynem. Współczesne koncepcje bazują jednak na znacznie bardziej zaawansowanych technologiach, jak maglev i prefabrykacja na masową skalę.
Czy tunel transatlantycki zostanie kiedykolwiek zrealizowany? Zdaniem ekspertów, realizacja takiego projektu jest obecnie nierealna, głównie ze względu na ogromne koszty i brak odpowiednich technologii. To, co dziś wydaje się niemożliwe, może za kilka dekad stać się rzeczywistością, tak jak niegdyś samoloty przekroczyły barierę dźwięku.