Chlorochina to lek pierwotniakobójczy stosowany od dawna na malarię czy ropień wątroby. Podaje się go też pacjentom z toczniem rumieniowatym czy reumatoidalnym zapaleniem stawów. Dostępny w Polsce pod handlową nazwą Arechin zawiera substancję czynną fosforan chlorochiny.
W czasie eksperymentalnych badań na pacjentach z COVID-19 w Chinach dostrzeżono u tych dostających dawkę 500 mg szybsze dochodzenie do zdrowia. Wraz z rozprzestrzenianiem się patogenu po świecie, podobne badania – co ważne, z różnymi rezultatami – zaczęto przeprowadzać w Europie i Ameryce Północnej. Także w polskich mediach pojawiły się informacje o testach leków malarycznych w rodzimych szpitalach.
13 marca Prezes Urzędu Rejestracji Produktów Leczniczych, Wyrobów Medycznych i Produktów Biobójczych Grzegorz Cessak wydał decyzję o możliwości stosowania leku z fosforanem chlorochiny w terapii koronawirusa. Na stronie internetowej urzędu pojawiła się informacja, o rozszerzeniu wskazania do stosowania leku Arechin o zapis “leczenie wspomagające w zakażeniach koronawirusami typu beta takimi jak SARS-CoV, MERS-CoV, SARS-CoV-2″ wraz ze schematem dawkowania.
Równocześnie z rosnącą liczbą informacji medialnych o rzekomej skuteczności chlorochiny zaczęły dziać się dwie rzeczy: ludzie zaczęli wykupywać go z myślą o spekulacyjnym odsprzedawaniu lub samodzielnej terapii prewencyjnej (tymczasem lekarze podają go już chorym). Choć to lek na receptę, w niebezpiecznym procederze biorą udział nawet lekarze, o czym doniosły ostatnio media z Australii.
Please note: Hospitals Now Receiving Patients Suffering From Chloroquine Poisoning, Says Gov @jidesanwoolu‘s SSA on Health, Dr @Oreoluwa_Finnih
She urged people against massive consumption of Chloroquine as a measure to fight #coronavirus. pic.twitter.com/Q4vLS79KUs— gboyega akosile (@gboyegaakosile) March 20, 2020
Tuż po wypowiedzi prezydenta Stanów Zjednoczonych zaczęły się pojawiać przypadki osób, które przedawkowały lek na malarię. Głównie w Afryce, bo tam przez wiele lat używano chlorochiny do walki z roznoszoną przez komary chorobą. Np. w Nigerii [link] cena środka w aptekach natychmiast skoczyła do 400 proc.
Teraz doniesienia spływają także ze Stanów Zjednoczonych. Co powiedział Trump, że niektórzy ludzie zaczęli nieprzytomnie łykać każdy produkt z fosforanem chlorochiny? Podczas wystąpienia z Białego Domu oznajmił on światu, że amerykańska Federalna Administracja Leków (FDA) zatwierdziła ”bardzo silny” lek, chlorochinę, jako środek na koronawirusa.
– Jego zastosowanie dało bardzo zachęcające, bardzo, bardzo zachęcające wstępne rezultaty. Zamierzamy niemal natychmiast udostępnić ten lek. I tu widać fantastyczną pracę po stronie FDA. Zweryfikowali go i zatwierdzili. Przyśpieszyli proces trwający zwykle miesiące. Zamierzamy uczynić ten lek dostępnym na receptę – stwierdził prezydent a Amerykanie uwierzyli.
HYDROXYCHLOROQUINE & AZITHROMYCIN, taken together, have a real chance to be one of the biggest game changers in the history of medicine. The FDA has moved mountains – Thank You! Hopefully they will BOTH (H works better with A, International Journal of Antimicrobial Agents)…..
— Donald J. Trump (@realDonaldTrump) March 21, 2020
Problem w tym, że to co mówił Trump nie było prawdą. FDA wcale nie zatwierdziła chlorochiny do leczenia COVID-19. Jednak nawet po tym, jak prezes Agencji sprostował prezydenta i wyjaśnił konieczność dalszych testów, Donald Trump ponownie przemówił podkreślał zdolność środka do zatrzymania wirusa. Na konsekwencje nie trzeba było czekać.
Małżeństwo z Phoenix znalazło w swojej kuchennej szafce butelkę z proszkiem, w którym znajdował się fosforan chlorochiny. Ta sama substancja czynna z leku o którym mówił Trump tu jednak służyła jako środek na pierwotniaki u ryb. Para 60-latków rozpuściła go w wodzie i wypiła. Pół godziny później pojawiły się efekty zatrucia chemicznego.
Mężczyzna trafił do szpitala bez wyczuwalnego pulsu, kobietę podłączono do aparatury podtrzymującej życie. Lekarze twierdzą, że ma szansę przeżyć, bo zwymiotowała większość płynu. – Trump powtarzał, że to lek na tę chorobę. Nie wierzcie w nic co mówi, ani co mówią jego ludzie. Pytajcie swojego lekarza – powiedziała dziennikarzom stacji NBC.
Podobnie jak z papierem toaletowym, żelem antybakteryjnym, maseczkami ochronnymi, rękawiczkami, spekulanci zaczęli hurtowo ściągać z rynku wszelkie środki zawierające chlorochinę lub hydroksychlorochinę (alternatywna, dająca mniej efektów ubocznych wersja leku). Pomijając kwestię etyczne tego procederu, niebezpieczeństwo dla tych samodzielnie biorących lek bez kontroli lekarza (ryzyko zatrucia), brak tego środka zagroził życiu i zdrowiu milionów pacjentów cierpiących na toczeń (ang. lupus). Nie trzeba było długo czekać na reakcję wystraszonych chorych.
Individuals hoarding hydroxychloroquine are doing so to the detriment of people with LUPUS that depend on it for their healthy living
Their battle with a painful autoimmune disease is hard enough and they are most vulnerable in times like this.
In your spare time..google LUPUS
— Ismail (@DrIsmailBadjie) March 24, 2020
I have lupus and I’ve been taking this everyday for the last 9 years. A majority of the pharmacies around me have been on backorder for a vital medication that helps me have a somewhat normal/healthier everyday life
PLEASE BE SMART ABOUT THIS
I. Need. This. To. Survive. https://t.co/V2vrM3X7nn
— sab (@sabrinaaahmed) March 24, 2020
I take Plaquenil (hydroxychloroquine) 2x daily.
People like me: MILLIONS of Americans w/auto-immune & Lupus DEPEND on this medication.
What will happen to US, if there is a shortage?
I’ve heard from people who can’t refill it.
Why is the MEDIA not covering this?
— Peter Morley (@morethanmySLE) March 23, 2020