Monotlenek diwodoru
DHMO to jedna z najniebezpieczniejszych substancji, stosowanych powszechnie przez człowieka. Wywołuje erozję gruntów, korozję metali i przyczynia się do powstawania efektu cieplarnianego.
Próba wdychania niewielkich nawet ilości tej substancji prowadzi do śmierci, a jej postać gazowa powoduje poważne poparzenia. Jednak my, w swojej głupocie i zaślepieniu, nie wyobrażamy sobie bez niej życia, bo DHMO to poprawna technicznie, choć niezbyt często stosowana nazwa wody.
Uran
Wreszcie coś, co świeci w ciemnościach. Szkło uranowe to atrakcyjny, zielony element zastawy stołowej, popularne w XIX w., gdy zawierało aż 25 proc. uranu. Również współczesne wyroby zawierają 2 lub 3 proc. tego metalu, używanego w charakterze barwnika. Podobno to zupełnie niegroźne, ale jednak uran nie kojarzy się najlepiej.
Proteiny denaturowane
To one wywołują choroby Alzheimera, Parkinsona oraz ludzką odmianę choroby wściekłych krów. Miejcie to na uwadze, smażąc sobie jajka na śniadanie, bo właśnie wtedy w ich białku zachodzi denaturacja. Wnioski wyciągniecie oczywiście sami.
Kapsaicyna
Policja używa tej substancji do tłumienia zamieszek i rozbijania demonstracji – także tych ekologicznych. Jednak zamiast budzić w nas obrzydzenie, kapsaicyna cieszy się niesłabnącą popularnością kulinarną. Można znaleźć ją nawet w czekoladzie! Zwiększone pocenie, pieczenie i niestrawność to główne skutki uboczne nadużywania alkaloidu, który jest odpowiedzialny za ostry, piekący smak papryki chili.
Chlorek sodu
W czasie I wojny światowej był składnikiem zabójczych gazów bojowych, można z niego także zrobić materiał wybuchowy o dużej sile rażenia. My jednak konsumujemy go na potęgę pod postacią soli kuchennej.
E290
Dobrze wszyscy wiemy, że każde E w żywności to zło. W wyszukiwarce Google można znaleźć ponad 1 130 000 artykułów, opisujących szkodliwy wpływ E290 na środowisko naturalne. A my ciągle nie wyciągamy wniosków z tej wiedzy i uparcie pakujemy tę substancję do napojów, uprzyjemniających nam ekologiczne pikiety i zloty obrońców Matki Ziemi. Bo czym byłyby napoje gazowane bez dwutlenku węgla?