W ramach najnowszego projektu badawczego realizowanego za pomocą Kosmicznego Teleskopu Jamesa Webba astronomowie po raz kolejny już przyjrzeli się planecie TRAPPIST-1 b, czyli tej, która znajduje się najbliżej gwiazdy w tym układzie planetarnym. Wyniki obserwacji uświadomiły właśnie naukowcom, jak ogromnym wyzwaniem jest badanie natury odległych planet skalistych.
Początkowe obserwacje prowadzone na długościach fali 15 mikronów wykazały bowiem, że jest to sucha planeta skalista całkowicie pozbawiona atmosfery i zapewne wysterylizowana przez intensywny strumień promieniowania pochodzącego z gwiazdy macierzystej. Teraz jednak nowe obserwacje przeprowadzone w innym zakresie promieniowania wskazują, że naukowcy mocno się w swoim osądzie pomylili i TRAPPIST-1 b jest znacznie ciekawszą planetą, niż podejrzewano.
Czytaj także: A jednak! Planety układu TRAPPIST-1 mogą być bardziej przyjazne dla życia, niż się wydawało
Wspomniane wcześniej pierwsze badania oparte były na danych w zakresie podczerwieni na długości fali silnie pochłanianej przez dwutlenek węgla. Wskazywały one wyraźnie na to, że planeta raczej nie posiada atmosfery. Najnowsze, dużo dokładniejsze badania na innej długości fali i na dodatek realizowane w dłuższym czasie tak, aby uchwycić zmiany temperatury planety w toku jej pełnej orbity wokół gwiazdy, wskazują na coś zupełnie innego.
Autorzy najnowszego artykułu naukowego wskazują na dwa możliwe scenariusze: badana planeta albo jest aktywna geologicznie, a tym samym posiada bardzo młodą, stale odświeżaną przez aktywność wulkaniczną powierzchnię, albo też pokryta jest gęstą atmosferą bogatą w dwutlenek węgla.
Mamy zatem do czynienia z sytuacją, w której nie wiemy, czy mamy do czynienia z sytuacją, w której wnętrze TRAPPIST-1 b jest płynne, i w efekcie na powierzchni dochodzi do licznych erupcji wulkanicznych, które odświeżają i modyfikują powierzchnię planety, czy też jest to planeta skalista pokryta gęstą atmosferą, w której zachodzi zjawisko inwersji termicznej.
W tym drugim przypadku mielibyśmy do czynienia z sytuacją, w której faktycznie atmosfera nie pochłaniałaby promieniowania na długości fali 15 mikronów, a je emitowała. Warto tutaj podkreślić, że z taką sytuacją mamy do czynienia np. w przypadku gęstej atmosfery Tytana, największego księżyca Saturna.
Można powiedzieć, że badania natury planety TRAPPIST-1 b doskonale ukazują trudności ,z jakimi borykają się naukowcy przy ocenie obserwowanych obiektów na bazie niepełnych danych obserwacyjnych. Delikatna bowiem zmiana obserwowanego zakresu promieniowania prowadzi do całkowicie innych wniosków. Nagle planeta, która miała być sucha i wyjałowiona przez bliskość swojej gwiazdy okazuje się planetą wulkaniczną lub też pokrytą gęstą atmosferą.
Czytaj także: Najdalsze planety układu TRAPPIST-1 posiadają wodę na swojej powierzchni
Nie zmienia to jednak podstawowego faktu, że układ TRAPPIST-1 jest niezwykle cenny dla astronomów, nie tylko ze względu na względnie niedużą odległość od nas, ale także dlatego, że posiada aż siedem planet znajdujących się w różnych odległościach od czerwonego karła. Zbadanie wszystkich tych planet powinno dostarczyć nam cennych informacji, które przydadzą się przy analizie innych układów planetarnych znajdujących się w otoczeniu czerwonych karłów, które wszak stanowią większość gwiazd w naszej galaktyce.
To nowe badanie, kwestionując poprzednie założenia dotyczące TRAPPIST-1b, podkreśla potrzebę ciągłej obserwacji i analizy przy użyciu zaawansowanych teleskopów, takich jak JWST. W miarę gromadzenia większej ilości danych i doskonalenia naszej wiedzy na temat atmosfer egzoplanetarnych i procesów geologicznych możemy mieć nadzieję na rozwikłanie tajemnic tych odległych światów i ich potencjału do utrzymania życia.