W Finlandii i Wielkiej Brytanii odbywają się mistrzostwa w… orce. Pokrótce chodzi o to, żeby kawałek pola zaorać nie tylko jak najszybciej, ale też równo i precyzyjnie. To niepoważne i tylko dla prawdziwych rolników? Być może, ale od takiego „sportu” zaczynał swoją karierę słynny rajdowiec, czterokrotny mistrz WRC Tommi Makinen. Fin pierwszy puchar zdobył w 18. roku życia właśnie za dokładną orkę! W całej zachodniej Europie popularny jest tractorpulling. Ten dziwaczny sport polega na jak najszybszym przeciąganiu przyczepy po ziemnym torze. Traktory używane do tego celu nie są produkowane seryjnie. Mają ogromną moc, bo często napędza je… kilka silników. Zawodnicy budują takie maszyny, stosując silniki ze śmigłowców lub potężne, wielocylindrowe motory wymontowane ze starych bombowców. Dla utrudnienia – przyczepy są wyposażone w ruchome wielotonowe obciążniki i – w przedniej części – potężny lemiesz. Od pierwszej sekundy po starcie obciążnik zaczyna się przesuwać w stronę holującego przyczepę traktora, co powoduje, że po krótkiej chwili lemiesz zagłębia się w ziemię i gwałtownie hamuje cały zestaw. Kto wygrywa? Ten, kto przejedzie cały dystans, nie da się zatrzymać i przy okazji zrobi to najszybciej. Traktory ryczą i plują ogniem z rur wydechowych – emocji jest co najmniej tyle samo, ile w Formule 1.
Wśród traktorów produkowanych seryjnie, do pracy, a nie dla celów sportowych, najsłynniejsze to lamborghini. Ferrucio Lamborghini budował traktory dużo wcześniej zanim zajął się projektowaniem samochodów Legenda mówi, że ten włoski przedsiębiorca tylko dlatego postanowił rozszerzyć ofertę swojej rolniczej firmy, bo nikt nie chciał na czas naprawić jego ukochanego… ferrari. Traktor Lamborghini R8-270 napędza silnik Diesla z dwiema pompami common rail i proekologicznym układem recyrkulacji spalin. Motor ma aż 7 litrów pojemności i rozwija 270 koni mocy. Zaledwie – w tym miejscu powiedzą samochodziarze, bo przecież samochody Lamborghini są co najmniej dwa razy mocniejsze. Fakt, ale „Lambo R8” generuje ponad 1000 niutonometrów momentu obrotowego, który nie jest wykorzystywany do przyspieszania, lecz służy ogromnemu uciągowi. Według danych fabrycznych „R8” daje sobie radę z przyczepami i osprzętem, które ważą ponad 10 ton. Do tego wyposażenie. „R8” mają m.in. samopoziomujące kabiny z klimatyzacją (specjalnie wyciszone w środku – jak twierdzi producent – hałas nie przekracza 74 decybeli), przedni most z zawieszeniem hydraulicznym, skrzynię biegów z superreduktorem, automatyczne sterowanie przednim napędem i blokadą mechanizmów różnicowych oraz podnośnik z własnym radarem. Dla lepszego wyczucia i wygody kierowcy.
Prowadzenie traktora nie jest łatwe. Wystarczy spojrzeć na tablicę rozdzielczą – prawie jak w statku kosmicznym. Nowoczesne modele, takie jak np. fińskie Valtra Valmet czy amerykańskie John Deere i Case IH, mają kierownice jak z rajdówek (bardzo małej średnicy) i podłokietniki z joystickami ułatwiającymi obsługę traktora i dołączonych doń narzędzi. Do tego nawigacja satelitarna (przydatna przy pracach polowych – traktor nie zjeżdża z wytyczonego toru), skrzynie bezstopniowe lub automatyczne kilkunastostopniowe, urządzenia wspomagające typu „asystent nawracania” oraz – jak w traktorach Case Puma – hamulce z ABS i „aktywna” amortyzacja. Czujniki mierzą przyspieszenie, kontrolują działanie hamulców, sprawdzają warunki przyczepności, zmiany kierunku jazdy oraz obciążenie podnośnika, żeby do maksimum zwiększyć komfort. A skoro już przy tym jesteśmy: zapomnijcie o przerdzewiałych podłogach ursusów sprzed lat – nowe traktory mają podłogi pokryte… miękką wykładziną.