Pod tym względem wszyscy byli równi. Swetoniusz donosił, że dla ochrony przed piorunami August zawsze woził ze sobą skórę cielęcia morskiego. Tyberiusz podczas burzy wkładał na głowę wieniec – wierzył, że pioruny unikają liści wawrzynu. Karol Wielki kazał podwładnym sadzić na dachach Brodę Jowisza, bylinę, która miała zabezpieczać przed złem. Na polskich wsiach ograniczano się do rozsypywania soli i wystawiania w oknie obrazu świętej Agaty, która od ognia chronić miała chaty.
Osoby porażonej przez piorun nie wolno dotykać
FAŁSZ. Niektórzy uważają, że dotykając ofiary pioruna, można samemu zostać porażonym. To oczywiście nieprawda – szybka reakcja i pomoc może uratować życie!
Porażeni często tracą przytomność, chwilowo także wzrok i słuch (na skutek błysku i grzmotu). Są zdezorientowani i wystraszeni. „Niczego nie pamiętam. Grałem i nagle obudziłem się w szpitalu” – mówił mediom hiszpański piłkarz Gilvan, rażony w marcu 2008 roku podczas meczu. „Usłyszałem syk, poczułem, jakbym dostał pałą w głowę” – opowiadał 19-letni Paweł, którego piorun poraził ubiegłego lata podczas gry w piłkę w Piskornicach. Jego dwaj koledzy trafili do szpitala – jeden ze złamaną żuchwą, drugi po wstrzymaniu oddechu i akcji serca, z poparzeniami tułowia, rąk i nóg. Najrzadziej przeżywają ludzie, których piorun uderzył bezpośrednio. Największe szanse mają ci, którzy zostali porażeni pośrednio – poprzez wodę, drzewo, kij golfowy. Ale i tak trudno o jasne reguły. Każdy przypadek jest bezprecedensowy, bo też skutki porażenia bywają różnorodne. „Znane są przypadki, kiedy podczas uderzenia piorunem dwie osoby stały obok siebie. Jedna została wypisana ze szpitala po kilku godzinach, a druga zmarła” – mówi Fred Zack, specjalista medycyny sądowej Kliniki Uniwersyteckiej w Rostocku. Wiadomo, że w momencie porażenia bardzo wzrasta temperatura ciała. Do tego stopnia, że mogą się stopić monety, które ofiara miała w kieszeni.
„Mózg jest delikatną maszyną elektryczną złożoną z białkowych struktur, jest więc szczególnie narażony na ciepło. Nakłada się na to chwilowy przepływ prądu elektrycznego o dużym napięciu i natężeniu. W konsekwencji może dojść do uszkodzenia osłon mielinowych – to delikatne rureczki białkowo-tłuszczowe, chroniące i izolujące włókna nerwowe. Jeśli zostaną uszkodzone, dochodzi do zwarć w mózgu. Pojawiają się problemy z koncentracją, zaburzenia pamięci, czasem stany depresyjne, zmiany osobowości i bóle głowy” – mówi Arkadiusz Kobyliński, kierownik zespołu interwencji medycznych Centrum Medycznego LIM w Warszawie. „Niektóre dolegliwości mogą wystąpić z dużym opóźnieniem. Najczęściej pojawiają się trudności z poruszaniem na skutek uszkodzenia mięśni kończyn, przez które przeszedł ładunek elektryczny. Zdarzają się zaburzenia pracy serca i oddychania, u mężczyzn mogą wystąpić zaburzenia seksualne” – dodaje Kobyliński.
Piorun zawsze uderza w najwyższy przedmiot
TAK I NIE. Na przykład w Giewont pioruny uderzają z dużą regularnością. Z drugiej strony ktoś, kto znajduje się w dolinie, między dwoma wzniesieniami (lub u podnóża góry), wcale nie jest bezpieczny. Podobnie samotny człowiek na środku stadionu otoczonego trybunami może być w niebezpieczeństwie. Kilka lat temu dwie grupy turystów zostały porażone podczas jednej burzy w krótkim odstępie czasu. ??Jedna na Przełęczy Kondrackiej, druga w połowie drogi na Kopę Kondracką, chociaż na Giewoncie było wtedy tłoczno.
Pojawia się też drętwienie kończyn, czasowa dysfunkcja rdzenia kręgowego. Często występują obrażenia mechaniczne, na skutek upadku po odrzuceniu przez falę uderzeniową lub z powodu gwałtownego skurczu mięśni. „Piorun złamał mi kręgosłup. Przeszedłem już 38 operacji, od czasu tego wypadku cierpię na bezdech senny. 20 lat temu zdiagnozowano u mnie nowotwór złośliwy, z którym walczę do dziś” – mówi nam Steve Marshburn z USA, porażony w 1969 roku. Steve jest prezesem i założycielem grupy wsparcia Lightning Strike and Electric Shock Survivors, International (LSESSI). Organizacja zrzesza około 1500 osób, cierpiących z powodu zdrowotnych lub emocjonalnych skutków wstrząsu elektrycznego. Dla tych ludzi uderzenie pioruna było prawdziwym uderzeniem losu.
Ale zdarzają się wyjątki. „Osobiście nie słyszałem o takich przypadkach, ale źródła amerykańskie donoszą o ustąpieniu depresji, zmianach osobowości, a nawet wzroście poziomu inteligencji po uderzeniu pioruna. Prawdopodobnie jest to związane ze zmianą przepływu impulsów nerwowych w mózgu” – mówi dr Kobyliński. „Mogą pojawić się też korzyści emocjonalne lub duchowe, a nawet parapsychiczne” – mówi nam prof. Mary Ann Cooper z University of Illinois w Chicago, zajmująca się badaniem ofiar piorunów. „Niektórzy uważają, że z jakiegoś powodu Bóg uchronił ich od śmierci – zaczynają zmieniać swoje życie, cieszyć się nim, szukają sobie nowych celów, bardziej kochają, częściej pomagają. Część osób nie jest w stanie wrócić do wcześniejszych zajęć, więc się przekwalifikowują i zaczynają zajmować tym, co naprawdę lubią. Niektóre związki to tragiczne doświadczenie cementuje, chociaż inne potrafi zniszczyć”.
Telefon komórkowy „ściąga” pioruny
FAŁSZ, choć jeszcze niedawno byliśmy przekonani, że to prawda. Takie przypadki zdarzyły się m.in. w USA i Japonii. Najnowsze badania dowodzą jednak, że się mylono. Po prostu coraz więcej osób ma telefony komórkowe i coraz częściej przez nie rozmawiają. Także na wolnym powietrzu. A wtedy i ryzyko, że podczas konwersacji dopadnie nas piorun, jest odpowiednio większe.
STRZAŁY W GÓRACH
Rozmowa z Sylweriuszem Kosińskim lekarze-ratownikiem TOPR, specjalistą anestezjologii i intensywnej terapii, członkiem komisji medycznej ICAR (International Comission of Alpine Rescue).
Łatwo rozpoznać ofiarę pioruna?
– Tak, choć sama może nie wiedzieć, co się stało. Przeważnie jest to osoba zdezorientowana, czasem przerażona. Jedna z ofiar, z którymi miałem do czynienia, kurczowo trzymała się łańcucha, za którego pośrednictwem została porażona. Niepokój wynika często z niedosłuchu (urazu błony bębenkowej ucha). Ofiara ma zazwyczaj rozszerzone źrenice, na skórze czasem widać oparzenia lub tzw. figury Lichtenberga (drzewkowate, sinawoczerwone pasma).
Osoba uderzona piorunem staje w płomieniach
FAŁSZ. Błyskawica najczęściej „spływa” po ofierze do ziemi.
Porażeni zawsze potrzebują pomocy medycznej?
– Nie, ale rozsądnie jest pokazać się lekarzowi. Chociaż jeden z turystów porażonych w rejonie Giewontu pod koniec czerwca tego roku, pomimo częściowego niedowładu kończyn, zszedł z pomocą innych turystów do schroniska i nie życzył sobie pomocy medycznej.
Jak często porażenia piorunem są śmiertelne?
– Przyjmuje się, że umiera co dziesiąty z porażonych pechowców. Z naszych analiz wynika jednak, że śmiertelność może być większa i przekraczać 20 proc. Należy wziąć pod uwagę fakt, że nie wszystkie takie przypadki są zgłaszane do TOPR i nie wszyscy poszkodowani trafiają do szpitala.
Nie wolno chować się w samochodzie
FAŁSZ. Jednym z bezpieczniejszych miejsc poza domem jest właśnie wnętrze samochodu. Prąd „spływa” po karoserii do ziemi.
Czy pioruny uderzają tylko podczas burzy?
Niekoniecznie. Kilkanaście lat temu gazda w pobliżu Zakopanego postanowił w słoneczne niedzielne popołudnie rozrzucić siano na polu. Porażenie miało miejsce przy bezchmurnym niebie – burza przechodziła wtedy nad Tatrami. Pechowiec spędził kilka dni w szpitalu, a proboszcz miał świetny temat na kazania.
LASER POWSTRZYMA PIORUNY
Rozmowa z dr. Kamilem Stelmaszczykiem pracującym w Instytucie Fizyki Eksperymentalnej Wolnego Uniwersytetu Berlina, absolwentem Wydziału Fizyki Uniwersytetu Warszawskiego.
Po co strzelać laserem w chmury?
– W tym samym celu, dla którego Benjamin Franklin puszczał podczas burzy latawce. Chodzi o to, żeby chmury rozładować. W eksperymencie Franklina ładunki elektryczne spływały po wilgotnym sznurze do ziemi. My udowodniliśmy, że mogą spływać wzdłuż włókien plazmowych.
Co to za włókna?
– Promień silnego lasera w specyficzny sposób przemienia powietrze, przez które przelatuje. Tworzą się włókna plazmowe, w których są swobodne nośniki prądu, podobnie jak w mokrym sznurze są rozpuszczone w wodzie jony.
Parasol zwiększa ryzyko
PRAWDA. Samotna osoba na otwartej przestrzeni, która niesie parasol lub z plecaka wystają jej np. kijki trekkingowe, jest bardziej narażona na porażenie niż osoba, która kucnęła.
Czyli laser może służyć za coś w rodzaju aktywnego piorunochronu? Zamiast czekać aż burzowa chmura zaatakuje, wy atakujecie ją pierwsi?
– Tak. Dziś ludzie chronią się przed piorunami tak jak 300 lat temu, w czasach Franklina. Wciąż stosowane są piorunochrony w postaci zwykłych prętów, umieszczane na wysokich obiektach. Takie piorunochrony, ze względu na swój pasywny charakter, czasem zawodzą. Możliwość aktywnego rozładowywania naelektryzowanych chmur została zademonstrowana jak dotąd jedynie za pomocą cienkich drutów, mocowanych do rakiet wystrzeliwanych w trakcie burzy. Metoda ta jest jednak bardzo nieefektywna ze względu na ograniczoną liczbę rakiet i częstotliwość ich wystrzeliwania. Nasz sposób pozbawiony będzie tej wady.
Jakiego sprzętu używacie?
– Razem z najlepszymi specjalistami techniki laserowej w Europie skonstruowaliśmy jedyny w swoim rodzaju laser Teramobile. Wytwarzane przez niego impulsy świetlne mają moc chwilową 4 TW, co odpowiada mocy 1000 dużych elektrowni! W tak silnym impulsie tworzy się kilkadziesiąt włókien plazmowych, każde z nich jest zdolne przewodzić prąd i przyczynić się do inicjacji wyładowania. W odróżnieniu od wiązki laserowej małej mocy, w której plazma tworzy się jedynie po silnym zogniskowaniu, tu włókna plazmowe są długie nawet na kilkaset metrów. Taka mogłaby być długość „laserowego piorunochronu”. Teramobile jest jedynym na świecie mobilnym układem laserowym, pozwalającym wytwarzać impulsy świetlne o tak dużej mocy. Może być łatwo przewożony statkiem lub samolotem transportowym. Od wspomnianych rakiet tym się różni, że strzela z dużo większą częstotliwością – 10 razy na sekundę, zwiększając tym samym prawdopodobieństwo zainicjowania wyładowań.
Piorun nie uderza dwa razy w to samo miejsce
FAŁSZ. Do wyładowania może dojść w tym samym miejscu – udowodniły to wypadki na Giewoncie; pioruny uderzały też wielokrotnie w Empire State Building, maszty i kominy fabryczne. Wszystko zależy od wielkości i układu nagromadzonych ładunków oraz oporu elektrycznego pomiędzy chmurą a powierzchnią ziemi.
Jak zaawansowane są prace?
– Przeprowadziliśmy już pierwsze eksperymenty w warunkach laboratoryjnych. Udało się w ich toku uzyskać wyładowania wzdłuż wiązki lasera o długości kilku metrów. Przeprowadziliśmy też eksperymenty w naturze – w Langmuir Laboratory For Atmospheric Research w Nowym Meksyku w USA, ale skończyły się one tylko połowicznym sukcesem: piorunów nie uzyskaliśmy, ale byliśmy tego bliscy. Tak przynajmniej sądzimy.
Skąd to wiecie?
– Z każdym wyładowaniem elektrycznym w chmurze związana jest emisja fal radiowych. W Langmuir Lab są zainstalowane czułe anteny, dzięki którym wychwyciliśmy tego typu fale. Analiza sygnałów pozwoliła ustalić, że przy włączonym laserze częstotliwość emisji fal radiowych odpowiada częstotliwości wysyłania impulsów laserowych, czyli wynosi 10 Hz. Myślimy więc, że udało się nam wytworzyć w chmurze burzowej sytuację typową dla momentu poprzedzającego powstanie pioruna, kiedy tworzą się w niej tzw. streamery. Są one prekursorami piorunów i w silnym polu elektrycznym mogą przekształcić się w leadery, a po dotarciu do ziemi w pioruny. Efekt działania włókien plazmowych można porównać do obserwowanych przez marynarzy ogni świętego Elma, powstających przed burzą na szczytach metalowych masztów statków.
Podczas burzy lepiej zdjąć biżuterię
PRAWDA. Niektórzy uważają, że metalowe przedmioty mają zdolności magnetyczne i „przyciągają” pioruny. Niezależnie od tego u porażonych najdotkliwsze poparzenia pojawiają się w miejscach, w których skóra styka się z metalowymi przedmiotami – łańcuszkami, zegarkami itp. Pozostaną potem blizny w tym kształcie.
Jakie zastosowanie mogą mieć w przyszłości laserowe piorunochrony?
– Oczywiście mogą służyć do ochrony przed zgubnymi skutkami uderzeń piorunów. W USA straty przez nie spowodowane przekraczają rocznie 300 mln USD, a poszkodowanych jest ok. 500 osób, co piąta umiera. Można by też chronić szczególnie istotne obiekty, jak elektrownie atomowe, energetyczne stacje przesyłowe czy rafinerie, w których pożar wiąże się ze szczególnym zagrożeniem. W trakcie burzy laser strzelałby do chmur i rozładowywałby je, zanim osiągałyby zdolność do naturalnego wyładowania. Można by w ten sposób chronić startujące i lądujące samoloty lub prewencyjnie ustawiać lasery w pobliżu stadionów i miejsc, gdzie gromadzi się sporo osób. Ale to pewnie jeszcze odległa przyszłość. Na razie pracujemy nad tym, by udowodnić, że laserowe piorunochrony są w ogóle możliwe.