W poszukiwaniach życia pozaziemskiego kierujemy się głównie podobieństwem obcych planet do Ziemi – w końcu to jedyna znana nam planeta, na której występują żywe organizmy. Szukamy więc skalistych światów, krążących wokół swoich gwiazd w odległości zbliżonej do tej, w jakiej nasz glob okrąża Słońce i zakładamy, że jeśli znajdziemy wodę i tlen, znajdziemy też życie.
I choć to założenie w pełni słuszne, to jednak zbyt wąskie. Nowe badania udowadniają, że swoje poszukiwania powinniśmy znacznie rozszerzyć – na sklasyfikowane właśnie egzoplanety hyceańskie (ang. Hycean Planets), które swoją nazwę wzięły z połączenia angielskich słów hydrogen (wodór) i ocean.
Droga Mleczna jest bogata w planety hyceańskie
Pod względem wielkości planety hyceańskie są podobne do skalistych superziemi i gazowych mini-Neptunów – dwóch najpopularniejszych typów egzoplanet w Drodze Mlecznej. Podobnie jak one, „hyceany” wydają się licznie występować w naszej galaktyce. Oczywiście nie wszystkie planety w tej klasie są takie same i oprócz wielkości, różnią się także gęstością, którą w nowym badaniu opisano jako zakres mieszczący się między superziemiami i mini-Neptunami.
Nowo odkryte egzoplanety zaobserwowano wokół małych, słabych czerwonych karłów, w odległości od 35 do 150 lat świetlnych od Ziemi. Niektóre z nich krążą bardzo blisko swoich gwiazd i zawsze są do nich zwrócone tylko jedną stroną, przez co druga wiecznie pozostaje w cieniu. Inne orbitują bardzo daleko, więc odbierają niewiele promieniowania z macierzystej gwiazdy. Ale nawet na tych planetach, które doświadczają najbardziej ekstremalnych warunków, może istnieć życie – twierdzą naukowcy.
– Planety hyceańskie otwierają zupełnie nową drogę w poszukiwaniach życia pozaziemskiego. To ekscytujące, że warunki nadające się do zasiedlenia mogą istnieć na planetach tak odmiennych od Ziemi – mówi współautorka badania Anjali Piette z Instytutu Astronomii na Uniwersytecie Cambridge.
Pozaziemskie życie opiera się na ekstremofilach?
Główny autor badania, astrofizyk i ekspert od egzoplanet Nikku Madhusudhan z Uniwersytetu Cambridge mówi, że najbardziej prawdopodobną formą życia, jaką moglibyśmy znaleźć na planetach hyceańskich są drobnoustroje podobne do ekstremofilii, które rozwijają się w niektórych z najtrudniejszych środowisk na Ziemi.
Ekstremofile to mikroorganizmy tolerujące, a nawet wymagające skrajnych czynników środowiskowych. W większości to organizmy jednokomórkowe, ale są wśród nich także przedstawiciele innych grup. Do ekstremofili zalicza się np. owady z rodziny Grylloblattidae, które żyją w skrajnie niskich temperaturach.
Pierwsze biosygnatury znajdziemy w ciągu trzech lat
Choć zapewnienia autorów nowego badania wydają się obiecujące, to pozostaje pytanie – jak sprawdzić, czy na tych odległych planetach rzeczywiście istnieje jakiekolwiek życie? Przecież nie wyślemy sondy do układu oddalonego o biliony kilometrów. Tu z pomocą przychodzą tzw. biosygnatury.
Biosygnatury to substancje, obiekty lub zjawiska, które wskazują na istnienie form życia w danym środowisku. W przypadku planet hyceańskich takimi biosygnaturami mogłyby być ślady tlenu lub metanu w atmosferze egzoplanet.
„Odkryliśmy, że większe promieniowanie i wyższe temperatury obserwowane na planetach hyceańskich sprawiają, że biomarkery te są łatwiej wykrywalne w ich atmosferach, niż w przypadku skalistych egzoplanet” – napisali autorzy w nowym badaniu.
Atmosferze poszczególnych egzoplanet będzie można przyjrzeć się dzięki obserwatoriom nowej generacji, takim jak Teleskop Webba NASA, który ma zostać wystrzelony w przestrzeń kosmiczną jeszcze w tym roku. Madhusudhan i jego zespół już zidentyfikowali kilka egzoplanet, których atmosfery będą chcieli zbadać w pierwszej kolejności. Uważają, że pierwsze biosygnatury możemy zaobserwować w ciągu najbliższych 2–3 lat.
Źródło: The Astrophysical Journal.