2023 rok może być najgorszym rokiem od dekady dla rynku smartfonów. Apple nie musi się jednak martwić
Żyjemy w dobie inflacji i globalnego kryzysu gospodarczego. W czasie, gdy wszystko drożeje, zaczynamy coraz bardziej szukać oszczędności, co widać chociażby w raportach pokazujących nam kondycję rynku smartfonów. Od prawie trzech lat ich sprzedaż ciągle spada. Jednocześnie widać wciąż rosnące zainteresowanie urządzeniami z drugiej ręki. Jednak, jeśli przyjrzymy się statystykom bliżej, zauważymy coś jeszcze – przy ogólnych spadkach sprzedaży smartfonów jest jeden segment, który radzi sobie bardzo dobrze, wciąż notując wzrosty. Na chłopski rozum mogłoby się wydawać, że mowa tutaj o modelach budżetowych, za które nie trzeba dużo płacić. Jest jednak zupełnie inaczej – dobrze sprzedają się tylko te najdroższe smartfony, a niekwestionowanym królem na tej półce jest Apple.
Dla większości producentów smartfony premium stanowią tylko ułamek sprzedawanych przez nich modeli, więc nawet przy sporym popycie trudno mówić o wielkich sukcesach. Dlatego najnowsze dane analitycznej firmy Counterpoint Research nie są dla nich przychylne. Jak bowiem wynika z raportu, 2023 rok może być najgorszym pod względem liczby dostaw od dekady. Dostawy smartfonów mają spaść o 6% do 1,15 mld sztuk. Analitycy są jednak zgodni – Apple nie ma powodów do obaw. Widzieliśmy to zresztą już wcześniej, bo kiedy inni tracili, producent iPhone’ów notował minimalne spadki zysków lub nawet ich wzrost.
Gigant z Cupertino szykuje się właśnie do wprowadzenia na rynek serii iPhone 15 i spodziewa się po niej przynajmniej powtórzenia ubiegłorocznych wyników sprzedaży serii 14.
Z zainteresowaniem obserwujemy czwarty kwartał, ponieważ premiera iPhone’a 15 jest sposobem na kradzież cennych klientów. Jest też duża baza użytkowników iPhone’a 12 do zdobycia, więc promocje będą agresywne, stawiając Apple’a w dobrym miejscu – mówi Jeff Fieldhack, dyrektor ds. badań w Ameryce Północnej.
Obecnie użytkujemy smartfony o wiele dłużej niż wcześniej. Nie są to już dwa lata, a przynajmniej trzy. Dlatego właśnie zarówno analitycy, jak i Apple, spodziewają się, że obecni właściciele 12. Generacji iPhone’a właśnie w tym roku zaczną zmieniać swoje modele na nowsze. To dla giganta z Cupertino świetna okazja na zwiększenie sprzedaży, zwłaszcza że iPhone’y 15 mogą stanowić naprawdę łakomy kąsek przez wzgląd na wszystkie spodziewane ulepszenia. Tych będzie z pewnością więcej niż w ubiegłym roku, zwłaszcza w przypadku podstawowej „piętnastki” i modelu Plus.
O ile ich poprzednicy raczej niewiele mieli do zaoferowania, o tyle w tym roku się to zmieni. Na pokładzie znajdzie się Dynamic Island, układ A16 czy powiększone akumulatory. Natomiast przyszli właściciele iPhone’ów 15 Pro i Pro Max będą mogli korzystać z USB-C, układu A17 Bionic, w przypadku Pro Max nawet z obiektywu peryskopowego z 6-krotnym zoomem optycznym. Oczywiście, o ile przecieki okażą się prawdziwe.
Tak czy inaczej Apple nie ma powodu do zmartwień. Już w poprzednich kwartałach firma notowała dobre wyniki i to się nie zmieni. Trzeci kwartał będzie interesujący, bo nowe iPhone’y zadebiutują dopiero pod jego koniec, a przecież wcześniej miała miejsce premiera Galaxy Z Fold 5 i Galaxy Z Flip 5, co może trochę namieszać w wynikach. Jednak czwarty kwartał bez wątpienia będzie należał do Apple’a. Zakładając, że gigant nie napotka problemów produkcyjnych, jak to miało miejsce w ubiegłym roku.