“Głośne” kobiety są zdrowsze. Tłumienie emocji może nawet zabić

Problemy z sercem i niewydolność krążenia to początek listy symptomów ściśle powiązanych z samouciszaniem kobiet, które mają potrzebę silnej ekspresji swoich uczuć, lecz tłamszą je w środku. Badania łączą tę tendencję również z przemocą domową, zarówno emocjonalną, jak i fizyczną.
“Głośne” kobiety są zdrowsze. Tłumienie emocji może nawet zabić

Problemy z sercem i niewydolność krążenia to początek listy symptomów ściśle powiązanych z samouciszaniem kobiet, które mają potrzebę silnej ekspresji swoich uczuć, lecz tłamszą je w środku. Badania łączą tę tendencję również z przemocą domową, zarówno emocjonalną, jak i fizyczną.

Desperackie próby utrzymania związku w postaci tłumienia swoich prawdziwych uczuć można porównać do utrzymywania bardzo bolesnej tajemnicy. Ten znany funkcjonujący w psychologii od lat 90. wzorzec zachowań nazywany jest samouciszaniem i obejmuje takie aspekty, jak nadkładanie potrzeb partnera nad swoje własne lub powstrzymywanie się przed wyrażeniem negatywnych emocji w celu gaszenia związkowego pożaru. Często też mocno wiąże się on z obecnością przemocy w relacji – fizycznej i emocjonalnej. 

 

Z socjologicznego punktu widzenia powstrzymywanie się od gwałtownych reakcji może nie wydawać się złym pomysłem, jednak medycyna ma na ten temat zupełnie odmienne zdanie. Coraz więcej badań udowadnia, że kobiety, które tłumią swoje emocje, są częściej narażone na wiele psychicznych i fizycznych dolegliwości, podczas gdy ich bardziej wylewne koleżanki cieszą się całkiem dobrym zdrowiem.

 

Jedne z pierwszych badań na ten temat wykazały koneksje samouciszania kobiet między innymi z zespołem jelita drażliwego, depresją, przewrażliwieniem, problemami z koordynacją ruchową i przedwczesną śmiercią. To ostatnie wskazanie poparte jest szczególnie przerażającymi statystykami – w ciągu 10 lat badania zaobserwowano czterokrotnie wyższą umieralność u mężatek, które stosują samouciszanie, niż w przypadku tych bardziej wylewnych żon.

 

Kolejne badania odkrywały coraz więcej aspektów zdrowotnych, które mogą zostać zrujnowane przez zgubny mechanizm tłumienia emocji. Jedne z najnowszych badań przeprowadzonych przez Wydział Psychiatrii Uniwersytetu w Pittsburghu wykazują silne powiązanie samouciszania z problemami miażdżycowymi, które prowadzą do zwiększenia się ryzyka udaru mózgu lub doświadczenia innych upośledzeń układu krążenia. 

Najświeższe badanie łączy ten mechanizm nawet ze zwiększeniem produkcji płytki nazębnej u kobiet w okresie przed i tuż po menopauzie. Badanie to było niewielkie, bo brało w nim udział zaledwie około 300 kobiet, jednak jego wynik jest jednoznaczny – to u kobiet z tendecją do samouciszania wspomniany problem pojawiał się najczęściej.

 

Jak rozwiązać ten problem? Kluczem do wyeliminowania zagrożeń natury medycznej jest praca psychologiczno-socjologiczna. Socjolodzy radzą, by odciąć się od szkodliwych uwarunkowań społecznych, które tworzą obraz wylewnych kobiet jako osób niestabilnych, przewrażliwionych i dramatyzujących, co z kolei skutkuje niemożliwością budowania zdrowych, opartych na otwartej i uczciwej komunikacji związków. A to już sytuacja życia i śmierci  – w przenośni i – jak pokazały badania – dosłownie.