Titanic na zawsze pozostanie na dnie, ale jego cyfrowy bliźniak może ujawnić wiele sekretów

Legendarny Titanic, spoczywający na dnie Atlantyku, wkrótce zostanie zbadany w wyjątkowy sposób. Naukowcy zamierzają stworzyć jego “cyfrowego bliźniaka”, który pokaże wrak statku z niespotykanymi dotąd szczegółami.
Wrak Titanica /Fot. NOAA

Wrak Titanica /Fot. NOAA

RMS Titanic zatonął w nocy z 14 na 15 kwietnia 1912 r. i zabrał ze sobą na dno ponad 1500 osób. Ten legendarny statek spoczywa na dnie Oceanu Atlantyckiego, ale ludzie wielokrotnie chcieli wydobyć wrak na powierzchnię. Bezskutecznie. Stopniowo niszczeje, koszty jego wydobycia byłyby ogromne, a ponadto jest miejscem pochówku, dlatego na zawsze pozostanie na dnie.

Czytaj też: Niepublikowane wcześniej nagranie wraku Titanica. Na prawdę czekaliśmy aż 37 lat

Nic jednak nie stoi na przeszkodzie, by najsłynniejszy wrak badać. Zespół naukowców, historyków i ekspertów ds. obrazowania z ramienia RMS Titanic Inc. (amerykańskiej firmy, która ma wyłączne prawa do wydobywania przedmiotów z wraku), wypłynął w piątek z Rhode Island, aby zebrać najbardziej szczegółowe fotograficzne zapisy wraku. Wykorzystując najnowocześniejszą technologię, chcą przeskanować każdy zakamarek słynnego liniowca i stworzyć jego “cyfrowego bliźniaka”, czyli najbardziej szczegółowy model 3D w historii. To pierwsza komercyjna misja na Titanica od czasu zeszłorocznej tragedii Titana.

David Gallo, szef wyprawy zorganizowanej przez RMS Titanic Inc., mówi:

Chcemy zobaczyć wrak z jasnością i precyzją, jakiej nigdy wcześniej nie osiągnięto.

Titanic będzie miał cyfrowego bliźniaka

Historia nieudanej podróży Titanica jest znana na całym świecie, uwieczniona w niezliczonych książkach, filmach i dokumentach. Pomimo szeroko zakrojonych badań od czasu odkrycia w 1985 r., ostateczna mapa miejsca wraku pozostaje niekompletna. Dziobowa i rufowa część wraku są dobrze znane, ale wiele obszarów otaczającego pola szczątków zostało poddanych jedynie pobieżnej inspekcji.

Czytaj też: Tam, gdzie spoczywa wrak Titanica ciśnienie jest gigantyczne. Dlaczego butelki z szampanem przetrwały?

Statek Dino Chouest będzie stanowił bazę operacyjną na północnym Atlantyku. Jeśli pogoda na to pozwoli, zespół spędzi 20 dni nad wrakiem, który znajduje się na głębokości 3800 metrów. Zostaną wysłane do niego dwa sześciotonowe zdalnie sterowane pojazdy podwodne (ROV) – jeden wyposażony w kamery optyczne o ultrawysokiej rozdzielczości i specjalny system oświetlenia, a drugi w pakiet czujników (m.in. lidar). Wspólnie przeskanują odcinek dna morskiego o wymiarach 1,3 x 0,97 km i wykonają miliony zdjęć.

Titanic opuszczający Southampton 10 kwietnia 1912 r. /Fot. Wikimedia Commons

Evan Kovacs, który podczas wyprawy odpowiada za program obrazowania, mówi:

Jeśli wszyscy bogowie pogody, bogowie komputerów, bogowie ROV, bogowie kamer – jeśli wszyscy ci bogowie się zjednoczą – powinniśmy być w stanie uchwycić Titanica i miejsce wraku w tak bliskim cyfrowej doskonałości stanie, jak to tylko możliwe. Można by dosłownie policzyć ziarenka piasku.

Jeden z ROV będzie wyposażony w magnetometr, który będzie w stanie znaleźć wszystkie metale w miejscu wraku, nawet te zakopane w osadzie. Dzięki temu naukowcy mogą być w stanie odpowiedzieć na pytanie nurtujące je od dekad – co stało się z dziobem Titanica.

Zespół planuje sprawdzić stan znanych obiektów na polu szczątków. Naukowcy mają również nadzieję znaleźć przedmioty widziane podczas wcześniejszych wizyt, w tym elektryczny świecznik i prawdopodobnie drugi fortepian koncertowy Steinway. Drewniane części fortepianu zapewne uległy rozkładowi, ale żeliwna rama i niektóre klawisze mogą być nadal nienaruszone.

Titanic dzisiaj na dnie Atlantyku /Fot. RMS Titanic Inc.

Sama misja naukowa będzie wzruszającym wydarzeniem dla wszystkich zaangażowanych, szczególnie dlatego, że jeden z pięciu, którzy zginęli w batyskafie OceanGate, Francuz Paul-Henri Nargeolet, był dyrektorem badań w RMS Titanic Inc. Na jego cześć na dnie morza zostanie umieszczona tablica pamiątkowa.

To dziewiąta wizyta RMS Titanic Inc. na miejscu wraku. Firma ostatnio spotkała się z kontrowersjami, ponieważ chciała odzyskać sprzęt radiowy Marconi, który wysyłał sygnały alarmowe w noc zatonięcia statku. Chociaż nie wydarzy się to podczas tej wyprawy, jest to cel przyszłych misji. Wydobycie sprzętu oznaczałoby wejście do kruchego, rozpadającego się statku, co budzi obawy etyczne, ale mając cyfrowego bliźniaka, wydaje się to wykonalne.