Przez ostatnie lata słowem klucz do zrozumienia niemalże każdego aspektu naszego materialnego życia stała się ergonomia. Ta nauka o poprawianiu warunków pracy swoje początki ma w V wieku p.n.e., choć tak naprawdę jej efekty w masowej produkcji zobaczyliśmy dopiero po drugiej wojnie światowej, gdzie czerpano masowo z najnowszych osiągnięć naukowców zajmujących się szeroko pojętym designem.
Stopniowo ergonomia zaczęła też docierać do ludzi dzięki coraz bardziej zaawansowanym metodom wytwarzania przedmiotów. Z pewnością jej istotności w naszych rozważaniach zakupowych sprzyja fakt, że marketingowo to wdzięczna cecha produktu, jaką można zaprezentować. Niejednokrotnie trudno wyraźnie udowodnić jej wartość w reklamach, ale gdy już mamy ergonomiczne produkty, to trudno nam się z nimi rozstać.
Czytaj też: Ergonomia – słowo klucz dla zdrowia pracownika
Tylko dlaczego na łamach Focusa testujemy biurko z regulacją wysokości?
Siedzenie przed biurkiem trudno nazwać naturalnym stanem
Biurka z regulacją wysokości nie są zupełnie nowym pomysłem, ale pozwalają rozwiązać problemy, które w naszych ciałach pojawiają się od nadmiernego siedzenia. A tych może się w naszych organizmach namnożyć i to niezależnie od tego, jak bardzo dopasowany fotel znajdziemy.
Największe ryzyko związane z nadmiernym siedzeniem wiąże się z chorobami układu mięśniowo-szkieletowego. Zaczyna się niewinnie – od bólu pleców, szyi czy też ramion. Jednak, przy dłuższej pracy bez aktywności fizycznej w tym stylu rodzi się ryzyko przeciążenia mięśni i stawów. Zasiedzenie się w bezruchu jest też źródłem gromadzenia się nadmiaru krwi w nogach. To skraca drogę do obrzęków i żylaków, a w skrajnych przypadkach – do żylaków i owrzodzeń.
Nie jest żadnym zaskoczeniem fakt, że podczas siedzenia spalamy mniejszą ilość energii i choć istnieją fotele oraz taborety zachęcające nas do ruchu na siedząco, tak nie jest to w dalszej perspektywie wygodne. A siedzący tryb życia zwiększa także szanse na choroby serca oraz przypadłości związane z otyłością, jak zwiększenie ryzyka cukrzycy.
Zmiana postawy i aktywność mięśni jest zatem ważna, ale jak do tego podejść? Nie osiągnięto jedynego, poprawnego scenariusza pracy przed komputerem. Pewną popularnością cieszy się teoria zakładająca, że 50% naszego czasu służbowego spędzimy na siedząco, 25% na stojąco, a 25% w ruchu, co jednak nie dla każdego jest łatwe do osiągnięcia. Jednocześnie takie badania jak te opublikowane w magazynie Ergonomics sugerują, że stanie powyżej 2 godzin bez zmian pozycji może doprowadzić do zwiększenia dyskomfortu w całym ciele. Pozostaje zatem znać umiar i zachować dobrą posturę oraz stać – tu najczęściej mówi się o 5-15 minutach w ciągu każdej godziny pracy, które warto spędzić na stojąco.
Aby stać i nie przerywać sobie pracy, warto skorzystać z pomocy zdobyczy techniki, takich jak chociażby meble kinetyczne.
FlexiSpot – kim właściwie są?
Istnieje spora szansa, że jeśli już szukaliście biurka elektrycznego lub biurka z regulacją wysokości, to właśnie po wpisaniu tych haseł zobaczyliście stronę marki FlexiSpot. Na pierwszy rzut oka większość biurek prezentuje się zresztą podobnie, ale warto dostrzec pewne detale.
FlexiSpot to firma, której produkty dotarły do 10 milionów klientów. W związku z tym, że tworzy nie tylko biurka, ale i krzesła, fotele czy szafy, ma też 1000 patentów. To pozwala na stworzenie produktów, w których użytkownik może dopasować wiele elementów do swoich potrzeb. W sprawnej dystrybucji tych wszystkich technologii pomaga 12 magazynów o łącznej powierzchni 352 metrów kwadratowych.
Skąd w ogóle takie liczby? FlexiSpot istnieje już ponad 20 lat i jest częścią Loctek. To jedna z tych firm, która nie chce, byście siedzieli bezczynnie i potrafi wyprodukować chociażby fotele czy krzesła z wbudowanym rowerem treningowym. Być może kojarzycie też ich uchwyty dla monitorów.
Na testy do mnie dotarł FlexiSpot E7 Pro. To przedstawiciel klasycznych biurek w ofercie producenta. Możemy zdecydować się też na biurka narożne z funkcją podnoszenia, biurka z czterema nogami, jak i biurka z wielopoziomowymi strukturami. FlexiSpot E7 Pro wyróżniają dwa napędy dla każdej z nóg, hałas poniżej 50 dB podczas podnoszenia i matowe konstrukcje blatów. Opcji personalizacji jest tutaj wiele, począwszy od rozmiaru, a skończywszy na zastosowanym blacie. Dla klientów z głębszymi kieszeniami przewidziano blaty z naturalnego dębu – ciemnego lub jasnego. Ja postawiłem na czerń podstawy i czerń blatu – żaden kurz się nie ukryje.
Test FlexiSpot E7 Pro – jak wygląda składanie biurka z regulacją wysokości?
Biurko jakim jest, każdy widzi. Nawet, gdy uzyska kinetyczną formę, to przede wszystkim mebel, który ma być podstawą do wykonywania innych czynności. Przed testowaniem miałem pewne obawy związane z formą takiego sprzętu. Dotyczyły one skomplikowania procesu składania oraz formy, w końcu obydwie podnoszące nogi są daleko od siebie. Przyzwyczajony do szerokiego blatu, bo ten służy mi też podczas nagrań produktowych, chciałem zobaczyć, czy da się dodać kilkanaście centymetrów, przy zaangażowaniu mechanizmów.
Nie chcę opisywać całego procesu budowy, bo od tego właśnie są instrukcje. Otworzenie całkiem ciężkiego, dwuczęściowego zestawu wiązało się z kilkoma zaskoczeniami. Z pewnością doceniłem zestaw małych, ale potrzebnych gadżetów, które sprawiły, że łatwiej było mi zrealizować budowę biurka. Przydatne okazało się wielofunkcyjne narzędzie ze śrubokrętem oraz imbusami, które pozwoliło przebrnąć przez tworzenie konstrukcji. Do kilku rozwiązań nadal będziemy potrzebowali wkrętarki, ale nawet tańszy model o niedużej prędkości obrotowej wystarczy.
Sam proces składania biurka nie jest czymś, czego nie przejdzie osoba choć raz mająca w życiu doświadczenie z klockami LEGO. Instrukcja jest czytelna i zawiera duże obrazy, ale jest też wskazówką – mamy pełną swobodę chociażby w tym, po której stronie znajdzie się nasz panel kontrolny oraz zasilacz wszystkich elementów biurka. Na plus z pewnością zasługuje posegregowanie elementów – w pudełku znalazłem wszystko, czego potrzebowałem, pogrupowane tak, by po kolei wyjmować poszczególne elementy. Kable, które łączyłem z instalacją w centralnej części biurka, były odpowiednio oznaczone kolorami, więc nie sposób było je pomylić. Jedynie ich gęstość jest dość spora i przez to nie do końca udało mi się je ukryć pod magnetyczną zasłoną.
Ostatecznie, przy pewnym przepychaniu, udało się zmieścić wszystkie kable. W zestawie otrzymałem solidny zapas taśmy z rzepem oraz silikonowy organizer na cztery kable. Niby mały gest, ale zawsze to coś więcej niż suchy mebel. Nie jestem mistrzem organizacji, zwłaszcza, że tych jest sporo, ale końcowy efekt i tak uznaję za zadowalający. Magnetyczna osłona zdaje się nie mieć jednego magnesu po prawej stronie, ale na co dzień niewielkiego odchylenia całości niemalże nie widać. Szkoda też, że półka na kable widoczna na zdjęciu poniżej nie ma nieco dłuższego zwisu – wtedy niektóre kości zasilające z pewnością łatwiej byłoby zorganizować. To jednak małe problemy, a zawsze można zająć się konfiguracją po swojemu.
Na stronie FlexiSpot elementów konfiguracji i tak nie brakuje. My postawiliśmy na minimalistyczny zestaw z jednym dodatkiem – organizerem kabli w wydłużonej wersji. Przy komputerze, monitorze, konsoli i soundbarze oraz długich kablach to rozsądny wybór, który ułatwia ich organizację i zmniejsza plątaninę (choć część z nich w tym momencie staje się po prostu za długa). Na stronie producenta znajdziemy dodatkową prowadnicę kablową, listwę zasilającą, ale też szufladę pod biurko, podstawkę pod klawiaturę czy też uchwyt na komputer osobisty. Znajdziemy też kilka akcesoriów dość swobodnie powiązanych z biurkiem, jak chociażby stojak na słuchawki czy fotele i stołki ergonomiczne.
Miałem obawę, czy przy tak długim blacie, mającym 180 centymetrów, mechanizm będzie działał na tyle skutecznie, by podnoszenie i opuszczanie biurka ze sprzętem nie wiązało się z nieprzyjemnościami. Okazuje się jednak, że całość pracuje cicho i skutecznie. Nie czuć też, by na ostatnich centymetrach biurko Flexispot miało problem z podnoszeniem całości. Na ten moment na biurku znajdują się komputer, konsola i monitor oraz kilka akcesoriów, ale nie wątpię, że większe obciążenie także nie byłoby problemem. Kilka razy generowałem opór własnymi dłońmi, ale FlexiSpot E7 Pro nic sobie z tego nie robił. Blat o grubości 25 milimetrów jest na tyle solidny, by nie było żadnych nieprzyjemności czy poczucia niepożądanej elastyczności.
Czy FlexiSpot E7 Pro odmienił moje życie? Może to byłoby przesadą, natomiast z pewnością dodał do niego solidny, estetyczny sprzęt, na którym mogę polegać. Dotykowy panel pozwala na płynną regulację wysokości (do 0,1 cm w niższych stanach biurka, jeśli wyczujecie minimalne opóźnienie reakcji), a do tego pozwala zapisać do 4 pozycji. Dwie z nich mają ikony sugerujące pozycję siedzącą lub stojącą. Oprócz tego dostajemy pełnoprawny port USB-A, co okazało się już kilkukrotnie przydatne przy ładowaniu bezprzewodowej klawiatury.
Praca przy biurku na stojąco. Czy FlexiSpot E7 Pro dał radę?
A co z wprowadzeniem zmiany w pozycji? W moim przypadku praca z pozycji stojącej z pewnością wiąże się z większym skupieniem się na tym, co robię. Oczywiście nie myślałem o produktywności jako o głównej motywacji do sprawienia sobie ergonomicznego biurka, ale skoro jestem już w jego posiadaniu, nie będę narzekał na sprawniejsze wykonywanie pracy. Przy wygodnym fotelu łatwo wpaść w pułapkę zbyt dużej wygody i chęci odprężenia się czy nawet skierowania się ku niewinnej drzemce. Uroki pracy z domu mogą być jednocześnie źródłem problemów, a gdy inne czynniki motywacyjne zawodzą, pozycja stojąca działa otrzeźwiająco.
Takie biurko spisze się dobrze zarówno u osób niskich, jak i wysokich. Minimalna wysokość regulacji to 63,5 centymetra, a maksymalna – 128 centymetrów. Przejazd od najniższej do najwyższej wysokości to kwestia 20 sekund, a więc całkiem żwawo. Moim optymalnym ustawieniem było około 72,7-78,6 cm centymetra w pozycji siedzącej (jeszcze szukam ideału) i 112 centymetrów na stojąco, a mam 190 cm wzrostu i grubą podeszwę kapci. Myślę, że nie zabraknie tu wysokości i dla jeszcze wyższych osób.
O blat można się opierać, można naciskać go w centrum, na brzegach i nic się tu nie dzieje (nawet jeśli nie wkręciłem śrub w sposób idealny). Konstrukcja FlexiSpot E7 Pro sprawia wrażenie czegoś, co wytrzyma ze spokojem kilka lat i spisze się dobrze nie tylko przy minimalnym obciążeniu, ale i jeśli wrzucicie na blat swoją jednostkę centralną, konsolę i jeszcze kilka rzeczy. Jedynie lekkie wstrząsy powoduje pisanie na klawiaturze z dużą energią, ale to ponownie kwestia moich niewielkich problemów z wkręceniem wszystkiego jak trzeba.
Ceny biurek FlexiSpot E7 Pro z najmniejszym blatem zaczynają się od 3198 złotych, ale obecnie trwa promocja, która obniża wyjściowe ceny o 1100 złotych. Najmniejszy wariant kosztuje zatem 2098 złotych, a ten, który widzicie na zdjęciach – 2698 złotych. Konfigurator jest pełen opcji, które pozwolą dopasować wam kolor blatu do waszych pomieszczeń lub akcesoriów. Promocja trwa do końca maja, a biurka objęto 10-letnią gwarancją. FlexiSpot E7 Pro z pewnością stanowi ciekawy wybór – pracuje cicho i składa się z solidnych elementów, tworzących estetyczną i przemyślaną całość.