Huawei Watch Ultimate – specyfikacja techniczna
- Wymiary: 48,5 x 48,5 x 13 mm
- Waga: 76 g (bez paska)
- Ekran: LTPO AMOLED (1-60 Hz), rozdzielczość 466×466 px, rozmiar 1,5″
- Budowa: Amorficzna pokrywa przednia z cyrkonu, ceramiczna pokrywa tylna, ekran ze szkła szafirowego, ceramiczny bezel
- Pasek: Tytanowy lub z HNBR. Szerokość: 22 mm; obwód nadgarstka: 140-210 mm
- Akumulator: 530 mAh, litowo-polimerowy
- Czas pracy – 14 dni w trybie smartwatcha, 8 dni intensywnego użytkowania
- Ładowanie: bezprzewodowe w standardzie Qi, czas ładowania około 65 minut
- Funkcje zdrowotne: Pomiary EKG, tętna, snu, stresu, saturacji krwi, temperatury skóry; analiza snu
- Funkcje sportowe: ponad 100 trybów sportowych
- Łączność: Bluetooth 5.2 (BR+BLE+EDR), GPS, NFC
- Sensory: Przyspieszenia, głębokości i temperatury, żyroskop, magnetometr, optyczny pomiar tętna, barometr
Cena w dniu premiery:
- 3299 zł wersja Expedition (czarna) z paskiem z tworzywa
- 4199 zł wersja Voyage (srebrzysta) z bransoletą i dodatkowym paskiem z tworzywa w zestawie
Do wersji Expedition można dokupić tytanową bransoletę widoczną na zdjęciach w recenzji w cenie 400 zł, zaś w okresie od 3 do 23 kwietnia przy zakupie smartwatcha Huawei Watch Ultimate w dowolnej wersji klienci otrzymają gratis słuchawki Huawei FreeBuds Pro 2 o wartości 799 zł.
Testowany tutaj egzemplarz to wariant Expedition Black. Zainteresowanych recenzją wariantu Voyage Blue odsyłam do recenzji na Chip.pl, przygotowanej przez Arkadiusza Dziermańskiego. Arek w swojej recenzji skupia się na nieco innych obszarach ode mnie, więc gorąco zachęcam do lektury obydwu tekstów.
Czytaj też: Test Huawei Watch Ultimate. Luksus w podwodnym wydaniu
Niewiele jest smartwatchy, które mogą dorównać Huawei pod kątem jakości wykonania
Testowałem na przestrzeni lat wszystkie istotne dla rynku modele smartwatchy i znakomita większość z nich ma jeden podstawowy problem: jest filigranowa. Wystarczy nieopatrznie puknąć w twardą powierzchnię, przytrzeć gdzieś ekranem i zegarek momentalnie przestaje być piękny. Z tego względu kilka lat temu porzuciłem zwykłe smartwatche na rzecz sportowego Garmina Fenix, bo jego wzmacniana obudowa jest w stanie znieść więcej od niemal każdego smartwatcha.
Huawei Watch Ultimate jest w tym względzie chlubnym wyjątkiem. Konstrukcyjnie istnieje tylko jeden smartwatch, który może mu dorównać i jest to o wiele droższy Apple Watch Ultra (nie liczę zegarków sportowych pokroju Garmina czy “inteligentnego” G-Shocka). No, może znalazłoby się jeszcze kilka niszowych smartwatchy od szwajcarskich producentów, w cenie urągającej zdrowemu rozsądkowi, ale jeśli chodzi o powszechnie dostępne inteligentne zegarki, Huawei z miejsca wskoczył na podium wytrzymałości. Producent chwali się, że obudowa Watcha Ultimate została wykonana “ze stopu płynnego metalu na bazie cyrkonu”, bezel jest zaś wykonany z ceramiki, a wyświetlacz AMOLED pokrywa warstwa szkła szafirowego.
Obudowa, tu chyba nikt nie zaprzeczy, jest piękna, szczególnie w wersji Voyage, ewidentnie inspirowanej klasycznymi zegarkami typu diver. Jednak nawet czarny wariant Expedition może się podobać, a co ważniejsze, jest on szalenie wytrzymały. Spodziewałem się, ze delikatnie połyskliwa obudowa po kilku tygodniach będzie zarysowana, tymczasem mimo bardzo, ahem, niedelikatnego użytkowania na zegarku nadal nie ma ani ryski – czy to na ekranie, czy to na bezelu, czy na samej obudowie.
Korzystałem z Huawei Watch Ultimate w każdych warunkach, od kilkustopniowych mrozów i śniegu (w marcu, niech żyją zmiany klimatu), poprzez nadmorski piach i słoną wodę Bałtyku, aż po pracę w przydomowym ogródku. Niejeden raz zdarzyło mi się gdzieś niechcący “przytrzeć” obudową, a w czasie robienia zdjęć nad morzem zegarek stoczył się z kamieni prosto w mokry piach, gdzie momentalnie zalała go silna fala wody. Mimo to śladów zużycia nie stwierdzono.
Stwierdzono za to, że mimo całkiem sporych rozmiarów Huawei Watch Ultimate bardzo wygodnie leży na nadgarstku, a wykonany z kauczukowego tworzywa pasek należy do najlepszych w tej branży. W wielu innych zegarkach miewam problemy z otarciami i reakcją alergiczną na tworzywo; tutaj po dwóch tygodniach noszenia zegarka praktycznie z samymi przerwami na ładowanie (także w czasie snu i pod prysznicem) nie doświadczyłem ani otarć, ani odparzeń, ani żadnych niepożądanych reakcji. A dodam, że pasek noszę zapięty dość ciasno, aby sensory mogły dokonywać miarodajnych odczytów, co przy możliwościach prozdrowotnych tego zegarka jest szczególnie istotne, ale o tym za chwilę.
W kwestii urody widać, że Huawei silnie inspirował się klasycznymi, szwajcarskimi zegarkami i absolutnie nie jest to zarzut; dzięki tej inspiracji Huawei Watch Ultimate jest prawdopodobnie najbardziej eleganckim spośród wszystkich smartwatchy na rynku a jednocześnie niebywale uniwersalnym. W parze z paskiem z tworzywa idealnie nadaje się do uprawiania sportu czy aktywnego spędzania czasu. W parze z tytanową bransoletą pasuje na bardziej formalne okazje, do eleganckiego ubioru, nawet do garnituru.
Warto nadmienić, że zarówno pasek, jak i bransoleta wyposażone są w mechanizm quick fit, więc do ich wymiany czy do regulacji ogniw bransolety nie potrzebujemy żadnych narzędzi.
Konstrukcyjnie mogę Huaweiowi Watch Ultimate zarzucić naprawdę niewiele, choć “zarzucić” to też złe słowo. Raczej szkoda niewykorzystanego potencjału; np. gdyby ekran był osadzony nieco głębiej poniżej bezela, istniałaby jeszcze mniejsza szansa na jego zarysowanie lub stłuczenie. Strasznie mi też szkoda, że mimo trzech fizycznych przycisków i obrotowej koronki obsługa bez ekranu dotykowego możliwa jest wyłącznie w trybach nurkowych, gdzie ekran jest automatycznie wyłączany, oraz w trybie ekspedycji, gdzie można go wyłączyć na życzenie.
Huawei ma na swojej obudowie dość przycisków, by można było obsłużyć cały interfejs bez dotykania ekranu, co bardzo by się przydało podczas treningów, gdy dłonie są spocone lub mroźną zimą, gdy nosimy rękawiczki. Niestety nie mamy nawet zbyt wielu możliwości dostosowania działania przycisków; wybrać możemy wyłącznie przypisanie dolnego prawego przycisku, podczas gdy lewy górny jest trwale przypisany do wywołania trybu ekspedycji, co w codziennym użytku w ogóle się nie przydaje. Bardzo bym sobie życzył tego, by Huawei odblokował możliwość pełnego sterowania przyciskami drogą aktualizacji, bo bez wątpienia jest to możliwe, a drzemie tu niewykorzystany potencjał.
Nadmienię też, że wszystkie elementy są idealnie spasowane i wykonane z ogromną dbałością o detale (spójrzcie tylko na nazwę produktu wygrawerowaną na koronce!), i nie mogę też złego słowa powiedzieć choćby na mikrofon czy głośnik, które jakością ustępują tylko tym z najdroższego Apple Watcha.
Jedyną obiektywną wadą tej konstrukcji, która podobno dotyka wszystkie zegarki Huawei, jest… nadmierna reakcja na ciepłą wodę. Jeśli weźmiemy prysznic w zbyt ciepłej wodzie, zegarek może wyświetlić komunikat o przegrzaniu i albo wyłączyć aplikację, której w danym momencie używamy, albo wręcz samoczynnie się zrestartować, co zdarzyło mi się kilkukrotnie w czasie testów.
Uprzedzając obawy: ta przypadłość występuje tylko pod prysznicem, a zegarek nie wyłączy się w upalny dzień. Według specyfikacji producenta smartwatch powinien działać bez zastrzeżeń w temperaturach od -20 do +45 stopni Celsjusza.
Interfejs dorównuje jakością konstrukcji, choć są pewne braki
Piękno Huawei Watch Ultimate nie kończy się na jego niezwykłej obudowie, ale rozciąga się także na interfejs, szczególnie na fabryczne tarcze o nazwie “Krańce Świata”. Nie rozumiem tylko, dlaczego domyślna tarcza wersji Expedition jest jedyną, której nie można w żaden sposób edytować; mieszkam na Pomorzu, nie potrzebuję komplikacji z przewyższeniem i barometrem.
Jest ona jednak niezaprzeczalnie piękna i prezentuje się wspaniale zarówno gdy ekran jest włączony, jak i w trybie Always-On. Warto tu nadmienić, że ekran AMOLED o średnicy około 1,5″ jest wykonany w technologii LTPO, więc potrafi dynamicznie dostosowywać częstotliwość odświeżania nawet od 1 Hz. Jeśli więc na wyświetlaczu nic się nie dzieje, to nie jest on odświeżany i dzięki temu zegarek oszczędza energię. Sprawdziłem to i rzeczywiście, uruchomienie trybu Always-On nie ma znaczącego wpływu na czas pracy zegarka (zwłaszcza w tarczach z mniejszą liczbą komplikacji), więc warto to zrobić, bo w końcu co za pożytek z czasomierza, na którym nie możemy wygodnie podejrzeć godziny o dowolnej porze, prawda?
Będąc przy ekranie muszę powiedzieć, że przez większość czasu jest on dostatecznie jasny, by dało się odczytać jego zawartość niezależnie od warunków. Trzeba jednak pamiętać, że szkło szafirowe cechuje się większą “odblaskowością” niż inne szkła ochronne i tutaj także zdarza się, że w pełnym słońcu szkło mocno odbija promienie słoneczne, przez co ekran jest nieco gorzej widoczny. Jest to jednak cecha wspólna wszystkich smartwatchy z ekranami pokrytymi szkłem szafirowym, a nie cecha właściwa czy też wada tego konkretnego modelu.
Jeśli chodzi o pozostałe elementy interfejsu to są one identyczne z tym, co znajdziemy w pozostałych topowych zegarkach Huawei. Mamy więc dostęp do wygodnych widgetów (które swoją drogą są całkiem ładnie zaprojektowane) oraz do puli aplikacji, wyświetlanej albo w formie gromady ikon, albo wygodnej listy. Prócz fabrycznych aplikacji możemy doinstalować nieco programów z App Gallery, ale trzeba uczciwie powiedzieć, że nie jest to poziom funkcji “smart” jakie znajdziemy w Apple Watchu czy w zegarkach z WearOS. Mamy za to wszystko to, co najważniejsze – sterowanie muzyką (choć szkoda, że bez natywnych aplikacji albo chociaż podglądu okładki utworu), pogodę, kontakty, kalendarz, etc. Znakomita większość aplikacji i widgetów ma zastosowanie prozdrowotne, co jest największą siłą zegarków Huawei, ale o tym za chwilę.
Mam też wrażenie, że Huawei Watch Ultimate działa znacznie płynniej niż tańsze modele producenta. Nie wiem, czy wynika to z zastosowania mocniejszych podzespołów (bo tym się Huawei nie chwali) czy może z dynamicznej częstotliwości odświeżania ekranu, ale interfejs działa z idealną płynnością, a ekran jest responsywny w każdych warunkach. Co ciekawe, Huawei Watch Ultimate ma też najlepszą technologię rozpoznawania przypadkowych dotknięć, jaką kiedykolwiek spotkałem w inteligentnym zegarku, co ma znaczenie zwłaszcza gdy kąpiemy się z zegarkiem lub korzystamy z niego w czasie deszczu. Niemal każdy inny zegarek, jaki testowałem, rejestrował krople wody jako dotyk, przez co zawsze wchodząc pod prysznic musiałem pamiętać, by włączyć tryb ochrony przed wodą.
Gdy przystąpiłem do testów, byłem bardzo zdziwiony, że Huawei Watch Ultimate takiego trybu nie ma. Owszem, istnieje możliwość zablokowania ekranu, ale jego odblokowanie nie powoduje wyrzutu wody z głośnika, jak w każdym innym zegarku (trzeba to zrobić osobną funkcją “osusz”). Tymczasem szybko zrozumiałem, że taki tryb tutaj po prostu nie jest potrzebny, bo Huawei Watch Ultimate doskonale radzi sobie z nierejestrowaniem kropel wody jako dotknięć i ani razu nie zdarzyło mi się pod prysznicem, by woda przypadkowo “wcisnęła” jakiś element lub chociażby odblokowała ekran.
Wszystkie te funkcje działają niezależnie od tego, jaki posiadamy smartfon. W przeciwieństwie np. do Galaxy Watcha 5, który działa tylko ze smartfonami z Androidem, lub Apple Watcha, który działa tylko z iPhone’ami, Huawei Watch Ultimate działa równie dobrze z każdym systemem – Androidem, iOS i HMS. Aplikacja Huawei Zdrowie na wszystkich smartfonach ma te same funkcje a zegarek działa dokładnie tak samo. Jest to ogromna zaleta, bo zmieniając smartfon nie musimy martwić się wymianą zegarka, a dla kogoś takiego jak ja, kto żongluje telefonami z racji wykonywanej pracy, jest to wręcz bezcenna możliwość.
Ale żeby zrównoważyć nieco te pochwały trzeba niestety wspomnieć o ograniczeniach. Jak wspominałem wyżej, zegarki Huawei nie są najbardziej “inteligentne” na rynku, bo zwyczajnie brakuje im aplikacji, które znajdziemy w innych ekosystemach. Brakuje też płatności, ale podejrzewam, że to tylko kwestia czasu, nim zostaną one udostępnione nad Wisłą, skoro funkcja Huawei Portfel jest dostępna w innych krajach i została też spolonizowana.
W chwili pisania tej recenzji nie jest też dostępna wersja zegarka wyposażona w technologię eSIM, co w tej cenie jest dość zaskakującym brakiem. Niewykluczone jednak, że w niedalekiej przyszłości na rynek trafią modele z łączność GSM na pokładzie, tym bardziej, że znacznie tańsze modele Watch GT3 i GT3 Pro były w takową wyposażone.
Brakuje też map. Możemy co najwyżej zainstalować na smartfonie aplikację Mapy Petal i zsynchronizować podpowiedzi z zegarkiem; dostępna jest też funkcja powrotu po własnych śladach. Nie ma tu jednak pełnoprawnej mapy dostępnej z poziomu zegarka ani też nie możemy takowej doinstalować.
Ośmielę się jednak stwierdzić, że dla znakomitej większości użytkowników te braki będą pomijalne. Nieco boli brak płatności, który przydałby się np. gdy wybieramy się w dłuższą trasę biegową czy rowerową i nie chcemy zabierać ze sobą ani telefonu, ani portfela, ale pozostałe “braki” będą dla większości ludzi nieistotne. A skoro o bieganiu mowa…
Pod względem możliwości sportowych Huawei Watch Ultimate wzbudza we mnie mieszane uczucia
Na początek pomówmy o tym, co naprawdę dobre i co najbardziej wyróżnia ten zegarek na tle innych smartwatchy, a mianowicie – o trybie nurkowym.
Huawei Watch Ultimate spełnia normę odporności na wodę potwierdzoną certyfikatem EN133194, co oznacza, że jest wytrzymały na ciśnienie wody do 10 ATM i pozwala na zanurzenie do głębokości 100 metrów. A to już poziom, jaki oferuje bodajże tylko Apple Watch Ultra, Garmin Descent mk2, Amazfit T-Rex Pro oraz profesjonalne komputery nurkowe.
Tryb nurkowy w Huawei Watchu Ultimate pozwala na wprowadzenie wszystkich najważniejszych danych, takich jak poziom gazu w butli, a następnie pozwala bardzo precyzyjnie monitorować zejście pod wodę. Ciekawym dodatkiem jest też trening bezdechu, który przyda się nie tylko entuzjastom nurkowania, ale każdemu, kto chciałby poprawić wydolność swoich płuc.
Obiektywnie rzecz ujmując Huawei Watch Ultimate w zakresie nurkowania ma kilka braków. Nie znajdziemy tu np. opcji synchronizacji z sensorem w butli, czyli przekazywania rzeczywistego poziomu gazu, jaką znajdziemy w wybranych wersjach Garmina Descent mkII. Nie mamy też rozbudowanego planu nurkowania i nawigacji z kompasem 3D, jakie znajdziemy w Apple Watchu Ultra. W przeciwieństwie jednak do produktu Apple’a tutaj nie trzeba za żadną z opcji dodatkowo płacić; wszystkie funkcje nurkowe są dostępne w zestawie z zegarkiem, bez konieczności płacenia dodatkowego abonamentu. Huawei jest też bez porównania tańszy od Garmina, więc nawet jeśli ma od niego mniejsze możliwości, to kosztuje też mniej pieniędzy.
Całkiem nieźle wypadają też tryby biegowe, z możliwością rozpisania planu treningowego oraz integracją z aplikacjami Komoot i Strava, co przydaje się także podczas wędrówek i jazdy na rowerze.
Huawei Watch Ultimate jest też wyposażony w tryb ekspedycji, w którym ma wytrzymać do 75 godzin na jednym ładowaniu (przy regularnym zapisie GPS i monitorowaniu podstawowych funkcji życiowych). Z oczywistych względów nie miałem jednak możliwości przetestowania tej funkcji na dłuższą metę.
Zapalonych sportowców ucieszy również tryb triathlonu; mamy też kilka trybów wędrówek czy jazdy na nartach. Nie mamy niestety ani jednego sensownego trybu treningu siłowego; brakuje tu zarówno opcji monitorowania treningu na siłowni z liczeniem powtórzeń jak i odstępów między seriami ani nawet treningu HIIT czy choćby podstawowej tabaty. Inne tryby są zaś dość powierzchowne i ewidentnie skierowane do ludzi ćwiczących w domu – stąd (jak podejrzewam) tryb skakanki, ergometru czy orbitreka. Z tego względu w moim zastosowaniu sportowym Huawei Watch Ultimate spisał się nieco rozczarowująco, gdyż na co dzień nie biegam, a co najwyżej chodzę na długie spacery z psem, a uprawiam ogólnorozwojowy trening siłowy, z którego pomiarem ten zegarek radzi sobie raczej słabo. Problemem w treningu siłowym czy wytrzymałościowym jest też tempo, z jakim zegarek rejestruje zmiany tętna – podwyższone tętno zegarek rejestruje z kilkunastosekundowym opóźnieniem, więc dochodzi do sytuacji, w której tętno po serii ćwiczeń jest rejestrowane dopiero wtedy, gdy… przychodzi pora na zakończenie odpoczynku i rozpoczęcie kolejnej serii.
O ile więc do podstawowych zastosowań fitnessowych czy też podstawowych zastosowań nurkowych Huawei Watch Ultimate będzie jak znalazł, tak prawdziwe fitnessowe świry mogą nie być do końca zadowolone, tym bardziej, że Huawei gromadzi bez porównania mniej danych sportowych od Garmina, Polara czy Suunto, nie mówiąc o tym, że jakość pomiaru GPS pozostawia nieco do życzenia.
W moim egzemplarzu złapanie łączności satelitarnej potrafiło trwać nawet do minuty (choć winna temu mogła być bliskość lasu) a dokładność śladu GPS również nie należy do najlepszych. W czasie testów zegarek kilkukrotnie mylił stronę ulicy, po której szedłem i ostro ścinał zakręty. W efekcie bywały treningi, w czasie których Huawei Watch Ultimate ucinał nawet 200-300 metrów względem Garmina Fenix 6 Pro.
Warto dodać, że Huawei Watch Ultimate pozwala wgrać do pamięci własną muzykę i podłączyć słuchawki Bluetooth, więc na trening możemy się udać bez telefonu. Szkoda tylko, że brakuje tu integracji z serwisami streamingowymi i jak wspominałem wcześniej, nie ma też map, które pozwoliłyby biegać bez telefonu po nieznanym terenie. Zapisaną trasę możemy za to wyeksportować w formatach .gpx, .tcx oraz .kml.
Huawei Watch Ultimate dba o Twoje zdrowie jak żaden inny smartwatch
Wszelkie braki i niedostatki fitnessowe czy “inteligentne” Huawei Watch Ultimate rekompensuje z nawiązką możliwościami prozdrowotnymi.
Znajdziemy tu wszystkie pomiary, jakich możemy oczekiwać po współczesnych smartwatchach – tętno, EKG, pomiar stresu, pomiar wysycenia krwi tlenem, temperaturę skóry i bodajże najbardziej zaawansowaną analizę snu spośród wszystkich inteligentnych zegarków.
Taki zegarek powinien znaleźć się na nadgarstku każdego, kto ma problemy natury kardiologicznej; o ile oczywiście zegarek nie zastąpi profesjonalnej aparatury medycznej (a przynajmniej jeszcze nie teraz) tak pozwala błyskawicznie zauważyć, gdy z naszym organizmem dzieje się coś niedobrego, począwszy od podejrzanie wysokiego tętna aż po np. niewłaściwą sztywność tętnic. Brakuje wyłącznie pomiaru ciśnienia krwi; ta funkcja jest zarezerwowana dla Huawei Watcha D, a w Watchu Ultimate możemy co najwyżej ręcznie wprowadzić wyniki pomiaru wykonane zewnętrznym urządzeniem.
Czytaj też: Test Huawei Watch D – rewolucja na miarę naszych czasów
Tak naprawdę jedynym niezbyt przydatnym sensorem zegarka jest ten, który monitoruje temperaturę skóry, bo absolutnie nic z tego pomiaru nie wynika. Z każdego innego jednak wynika bardzo wiele, a już zwłaszcza jeśli mowa o analizie snu.
Ta jest niesamowicie dokładna, do tego stopnia, że zegarek potrafi rozpoznać nawet krótkie drzemki czy nocne pobudki. Algorytm TruSleep znakomicie zaś analizuje zebrane dane i co niemniej istotne, aplikacja Huawei Zdrowie serwuje nam bardzo rozbudowane wyjaśnienie każdego zagadnienia. Bo co nam po zebraniu tony danych, skoro nie będziemy wiedzieli, jak je interpretować? W przypadku Huaweia każdy zapis możemy dokładnie przeanalizować, a aplikacja sama podsuwa nam potencjalne problemy i wnioski. Dla osób mających problemy ze snem jest to funkcja nie do przecenienia i tutaj muszę podkreślić, że działa ona jeszcze lepiej niż monitoring snu w moim Garminie czy w Apple Watchu.
Bardzo podoba mi się też fakt, że oprócz “okręgów” mających na celu swoistą “gamifikację” zachowań prozdrowotnych, Huawei sugeruje też zbieranie “koniczynek zdrowia”. Nazwa może średnia, ale sens spory – każdego dnia możemy zebrać 3 listki, które wybieramy sobie z listy celów. Może być to nasz poziom stresu, czas snu i liczba kroków, ale mogą to też być inne cele, jak np. picie odpowiedniej ilości wody czy regularne wykonywanie badań.
Aplikacja Huawei Zdrowie oraz zegarek mają także zintegrowane ćwiczenia oddechowe oraz monitoring stresu. O ile ćwiczenia oddechowe są bardzo przydatne i pozwalają się wyciszyć, tak monitoring stresu polecam od razu wyłączyć i dokonywać pomiarów ręcznie; automatyczny, całodobowy pomiar drenuje bowiem akumulator w stopniu większym niż jakiekolwiek inne pomiary. A skoro o tym mowa…
Czas pracy Huawei Watch Ultimate
Smartwatche Huawei zawsze wyróżniały się ponadprzeciętnie długim czasem pracy. Podczas gdy rywale z ledwością wyciągali 2-3 dni, zegarki chińskiego producenta bez trudu wytrzymywały 10-14 dni, a to już poziom zegarków fintessowych. Jak wypada czas pracy Huawei Watch Ultimate? To zależy. Producent deklaruje 14 dni normalnego użytkowania i 8 dni intensywnego użytkowania.
Dla kontekstu – przez pierwszy tydzień korzystałem z zegarka w trybie smartwatcha, ale z włączonymi niemal wszystkimi pomiarami (prócz całodobowego pomiaru stresu) i analizą snu. W takich warunkach Huawei Watch Ultimate wytrzymał 7 dni, nim zapas energii opadł do 10%.
Po ładowaniu dołączyłem monitorowanie aktywności z co najmniej jednym, półgodzinnym spacerem rejestrowanym przy wykorzystaniu łączności satelitarnej każdego dnia i krótkim treningiem siłowym co drugi dzień. W takich warunkach Huawei Watch Ultimate wytrzymał 5 dni, nim zapas energii opadł do 10%.
W każdym z tych scenariuszy korzystałem z domyślnej tarczy z włączonym trybem always-on i podświetlaniem ekranu po uniesieniu nadgarstka.
Z kolei Arkowi Dziermańskiemu, który przygotował recenzję zegarka na Chip.pl, Huawei Watch Ultimate wytrzymał aż 12 dni na jednym ładowaniu mimo włączonych wszystkich pomiarów. Możliwe więc, że albo mój egzemplarz z jakiegoś powodu szybciej się rozładował, albo realny czas pracy zależy od zbyt wielu różnych czynników, by go jednoznacznie ocenić (np. wykorzystanej tarczy, częstotliwości wybudzania ekranu, etc.). Muszę jednak podkreślić, że nawet te 5 dni bardzo intensywnego użytkowania to znakomity wynik jak na możliwości zegarka, a większość użytkowników nie powinna mieć problemu z osiągnięciem czasu pracy deklarowanego przez producenta.
Na pochwałę zasługuje również czas ładowania, który od 10 do 100% trwa niespełna godzinę, a zegarek można naładować nie tylko dołączoną do zestawu magnetyczną ładowarką, ale dowolną ładowarką bezprzewodową w standardzie Qi, jak również smartfonem z ładowaniem zwrotnym.
Czy warto kupić zegarek Huawei Watch Ultimate?
Nawet jeśli do ideału nieco zabrakło i są na rynku smartwatche zarówno bardziej inteligentne, jak i bardziej fitnessowe, to Huawei Watch Ultimate zdecydowanie jest sprzętem wartym uwagi.
To produkt przede wszystkim dla ludzi, którzy chcą, aby ich zegarek dobrze się prezentował niezależnie od sytuacji, a także dla tych, którzy od smartwatcha oczekują ponadprzeciętnej wytrzymałości, jaką znają ze świata klasycznych czasomierzy. Jeśli chodzi o kombinację tych dwóch aspektów, Huawei Watch Ultimate nie ma sobie równych.
Do tego dochodzą fenomenalne możliwości związane z dbaniem o zdrowie, bardzo solidny zestaw funkcji sportowych i najważniejsze funkcje inteligentne, a wszystko to okraszone naprawdę ponadprzeciętnym jak na smartwatch czasem pracy.
Huawei Watch Ultimate jest też jedyną alternatywą dla Apple Watcha Ultra, która zadziała nie tylko ze smartfonami Huawei czy telefonami z Androidem, ale także z iPhone’em, bez żadnych kompromisów w kwestii funkcjonalności. Jeśli więc ktoś nie jest fanem estetyki czy krótkiego czasu pracy zegarka od Apple’a, to zegarek od Huaweia będzie jak znalazł.
Cena Huawei Watch Ultimate jest dość wysoka, nie ma co ukrywać, szczególnie w wersji Voyage. Po kilku tygodniach testów nie mam jednak żadnych wątpliwości, że jest to produkt wart swojej ceny. Może i trzeba wydać na niego sporo pieniędzy, ale w zamian otrzymujemy produkt z najwyższej półki, o estetyce, wytrzymałości i możliwościach, które z nawiązką wynagrodzą koszt zakupu.
Sam od dawna marzyłem o zegarku, który łączyłby w sobie możliwości smartwatcha z prawdziwego zdarzenia z klasyczną estetyką i wytrzymałością, do jakiej przyzwyczaił mnie Garmin, do tego takiego, który mógłbym sparować zarówno z Androidem, jak i z iOS-em. Jeszcze kilka tygodni temu ta wyliczanka brzmiała jak niemożliwy do zagrania koncert życzeń. Dziś jest to po prostu opis Huawei Watch Ultimate.