Rainforest Connection i Huawei współpracują w wielu miejscach świata w ramach Tech4All
Jeśli interesujecie się technologią to zapewne wiecie, że Stany Zjednoczone i Chiny są w trakcie wieloletniej wojny technologicznej nakierowanej na wzajemne wyniszczenie. Dlatego też współpraca amerykańskiego Rainforest Connection z chińskim Huawei w ramach projektu tech4All, oparta na technologii, brzmi nieco abstrakcyjnie, ale idealnie pokazuje, że w szczytnym celu konflikty państw znajdujących się wysoko nad prywatnymi firmami mogą i powinny zejść na dalszy plan.
Rainforest Connection to organizacja, która w ogromnym skrócie dba o ochronę środowiska w wielu, wydawać by się mogło, nieoczywistych miejscach. Przede wszystkim – monitoruje, wykorzystując do tego m.in. urządzenia o nazwie Guardian, które przypominają przerośnięty kwiat:
Urządzenie zbiera dane, najczęściej w formie dźwięku i w najbardziej zaawansowanej wersji jest w stanie wysyłać je dalej w czasie rzeczywistym. Tak działa to m.in. w Grecji, gdzie w ten sposób monitorowane jest życie kozicy północnej i jest to bat na kłusowników. Jeśli wykryty zostanie dźwięk wystrzału, na miejsce są wysyłane służby. W ten sam sposób identyfikowane są dźwięki pił podczas nielegalnej wycinki drzew.
Podobne urządzenie mamy też w Polsce, w Puszczy Białowieskiej, gdzie zajmuje się monitorowaniem zachowań ptaków, również poprzez zbieranie dźwięków. Oprócz urządzeń działających online, są też mniejsze, działające offline. Które gromadzą dane i co jakiś czas wymagają wizyty pracownika, który fizycznie.
Rainforest Connection wie, w jaki sposób gromadzić dane i je pozyskiwać. Potrzebuje jednak partnera technologicznego, który pozwoli te dane sprawnie przetworzyć i przechować. Tutaj do gry wchodzi Huawei, który dostarcza rozwiązania chmurowe oraz niezbędne moce obliczeniowe. Warto też dodać, że w Europie wykorzystywana jest do tego Chmura Orange, więc tak, dane zostają na Starym Kontynencie.
Tego typu projektów na całym świecie jest już ponad 20. W Austrii badany jest wpływ zmian klimatu na różnorodność ptaków u płazów, na Filipinach i w Malezji chroni się lasy deszczowe przed nielegalnym wyrębem, w Chile monitorowany jest zagrożony gatunek lisa Darwina… Zaś w tym materiale przeniesiemy się do Irlandii, gdzie monitorowany jest hałas oceaniczny, wpływający na stworzenia żyjące w wodzie.
Czytaj też: Polak na tropie prehistorycznych gadów. Twierdzi, że żółwie mają coś wspólnego z dinozaurami
Ireland OceanTech, czyli o wpływie człowieka lądowego na życie wodne
Oczywiście tytułowe wieloryby, z waleniami na czele, to tylko część gatunków, jakie są monitorowane w Irlandii. Żyją tam również różne gatunki ryb, kalmary oraz delfiny. Projekt Smart Whale Sounds rozpoczął się w marcu 2021 roku i polegał na umieszczeniu dwutonowej boi 9 km od wybrzeża hrabstwa Cork. W niej znajdował się cały sprzęt to bioakustyki, a wszystkie zgromadzone dane trafiają do badaczy w czasie rzeczywistym. Konkretnie takiej boi:
Dzięki wykorzystaniu technologii chmurowej Huawei, dane były przekazywane badaczom w czasie rzeczywistym, bez konieczności wydobywania sprzętu z morza, co prowadziłoby do dużych opóźnień i wiązałoby się z ryzykiem uszkodzenia. W cyfrowym świecie nikt nie powinien pozostać w tyle, dlatego naszą misją jest szeroka integracja technologiczna. Wierzymy, że oprócz ochrony środowiska technologie cyfrowe odgrywają kluczową rolę także w wielu innych obszarach. Technologie, takie jak sztuczna inteligencja, chmura i 5G, są szybko integrowane i szeroko stosowane w różnych branżach. Ułatwia to transformację cyfrową i zrównoważony rozwój społeczno-gospodarczy, a także przynosi wymierne korzyści całemu społeczeństwu – powiedział Luke McDonnell, szef public relations w Huawei Ireland.
Oczywiście to nie jest pierwsza badanie akustyczne wykonywane pod wodą. Pierwsze nagranie humbaka pochodzi z 1970 roku. W przypadku wielorybów jest to o tyle ciekawe, że one same wykorzystują dźwięk m.in. do echolokacji i działa to trochę na podobnej zasadzie jak sonar. Do tego wieloryby zwyczajnie ze sobą rozmawiają, właśnie za pomocą dźwięków, które w ich przypadku badacze dzielą na trzy rodzaje.
Dźwięki są też istotne w przypadku delfinów i co ciekawe, są różne w zależności od pory dnia, a nawet tygodnia. Dotychczasowe badania prowadzone w Irlandii pokazują, że delfiny są bardziej aktywne wieczorami oraz… w czwartki. Naukowcom nie udało się jeszcze ustalić, z czego może to wynikać.
Czytaj też: Znaleźli odciski kopyt na dnie oceanu. Okazało się, że to coś zupełnie innego
Jakie są wady i zalety podwodnego monitorowania akustycznego?
Osoby zajmujące się monitorowaniem akustycznym wybrzeży Irlandii jako największą zaletę wskazują możliwość monitorowania przez 24 godziny, 7 dni w tygodniu. Jest to rozwiązanie oszczędne, szczególnie w długiej perspektywie oraz mające spory zasięg terytorialny. Cały czas pojawiają się też nowe technologie, które są adaptowane i pozwalają na dokładniejsze monitorowanie wpływu ludzi na środowisko wodne. To samo tyczy się coraz bardziej zaawansowanych modułów sztucznej inteligencji, które pozwalają na lepszą i dokładniejszą analizę danych.
Są też wady stosowanego rozwiązania. Urządzenia monitorują dźwięki tylko wtedy, kiedy jest co słuchać. Kiedy żadne zwierze nie wydaje dźwięków, nie wiadomo czy w ogóle jest w danym obszarze, tylko się nie odzywa, czy całkowicie zniknęło. Do zlokalizowania źródła dźwięku w przestrzeni potrzeba kilku hydrofonów, które zapewnią odpowiednią triangulację. Cały czas badacze mają problemy z określeniem dokładnej liczby źródeł dźwięku. Nie wiadomo, czy wydają je np. dwa delfiny lub wieloryby, czy jest ich dziesięć. No i cały czas wiele dźwięków pozostaje niezidentyfikowanych, więc jest nad czym pracować.
Czytaj też: Krwiożercza bestia wyglądała złowieszczo. Jaki był ten pradziadek dinozaurów?
Ludzie są w stanie przegonić zwierzęta wodne, które żyją blisko wybrzeża
Celem badań jest sprawdzenie nie tylko tego, jakie są zwyczajnie zwierząt wodnych, ale też tego, jaki wpływa ma na nie działalność człowieka. O tym, że ludzie i zwierzęta są w stanie funkcjonować blisko siebie świadczy fakt, że zarówno delfiny, jak i wieloryby mogliśmy zobaczyć w odległości zaledwie kilku kilometrów od wybrzeża. W zasadzie, kiedy pierwsze delfiny pojawiły się w zasięgu wzroku, cały czas wyraźnie była widoczna linia brzegu.
Największym problemem są tutaj dźwięki wydawane przez ludzi. To one, w tym choćby prace podwodne i wykorzystywane maszyny, są w stanie zakłócić komunikację, ale też nawigację podwodnych stworzeń. W najgorszym wypadku mogą doprowadzić do migracji do bardziej odległych części zbiornika wodnego.
Inicjatywy podejmowane w ramach Tech4All są bardzo pouczające. Pokazują, że odpowiednie wsparcie technologiczne bardzo prostych rozwiązań, bo mówimy tu tylko o zbieraniu dźwięków z otoczenia, jest w stanie zrobić wiele dobrego dla ochrony środowiska. Mam nadzieję, że w przyszłości podobnych inicjatyw będzie więcej, a już delikatnie mogę Wam zapowiedzieć, że w ciągu najbliższych miesięcy być może w podobny sposób będę mógł Wam przybliżyć działanie podobnego systemu, ale w naszej rodzimej Puszczy Białowieskiej.
Pomimo wielu starań i trzech godzin testowania odporności aparatu i obiektywów na padający deszcz wychodzę z założenia, że uchwycenie szybkiego ptaka w locie jest o wiele prostsze, niż zrobienie zdjęcia delfina lub wieloryba. Niemniej, mam nadzieję, że zdjęcia zamieszczone w materiale choć na chwilę były w stanie przenieść Was na wybrzeża Irlandii.