Ludzie dekorowali swoje ciała przez tysiąclecia z powodów ceremonialnych i religijnych, ale dzisiaj tatuaże to przede wszystkim forma wyrażania siebie. Niektóre z pigmentów używanych do tatuowania mogą być niebezpieczne dla naszego zdrowia. Potwierdzili to naukowcy z Amerykańskiego Towarzystwa Chemicznego (ACS).
Czytaj też: Zarost, niski głos i tatuaże. Co kręci i podnieca kobiety?
Dr John Świerk, główny badacz projektu, mówi:
Pomysł na ten projekt pojawił się, gdyż interesowało mnie, dlaczego do usuwania tatuaży używa się światła laserowego. Ale potem zdałem sobie sprawę, że tak naprawdę niewiele wiadomo o składzie pigmentów do tatuaży, więc zaczęliśmy analizować popularne marki.
Które pigmenty do tatuaży są niebezpieczne?
Zespół dr Świerka przeprowadził wywiady z tatuatorami, aby dowiedzieć się, jaką mają wiedzę o pigmentach, które wstrzykują swoim klientom. Okazuje się, że niewiele byli w stanie powiedzieć o składzie preferowanych przez nie barwników.
Dr Świerk dodaje:
Co zaskakujące, nie ma na rynku pigmentów przeznaczonych stricte do tatuaży. Duże firmy produkują barwniki do wszystkiego, np. farb i tekstyliów. Te same są używane w tuszach do tatuaży.
W Polsce tatuażyści nie muszą być licencjonowani, podobnie jak barwniki używane w ich działalności. Nie ma agencji, które regulowałyby skład takich pigmentów. Tak jest nie tylko w Polsce, ale również np. w Stanach Zjednoczonych.
Tusze do tatuażu z reguły składają się z dwóch składników: barwnika i nośnika koloru. Pigment może być związkiem cząsteczkowym (kolor niebieski), związkiem stałym (kolor biały), a także połączeniem obu typów (jasnoniebieski tusz). Nośnik koloru transportuje barwnik do środkowej warstwy skóry, a także może kontrolować lepkość samego tuszu (czasami zawiera też związek przeciwzapalny).
Czytaj też: Naukowcy zbadali procesy myślowe ludzi z tatuażami. “Działają impulsywnie i bez planu”?
Zespół dr Świerka zbadał wielkość cząstek i skład molekularny barwników do tatuaży przy użyciu różnych technik, m.in. spektroskopii Ramana, rezonansu magnetycznego czy mikroskopii elektronowej. Na podstawie tych analiz, potwierdzono obecność składników, które nie są wymienione na niektórych etykietach składu farb, m.in. etanolu.
Dr Świerk wyjaśnia:
Za każdym razem, gdy patrzyliśmy na jeden z barwników, trafialiśmy na coś ciekawego. Na przykład 23 z 56 różnych atramentów przeanalizowanych do tej pory sugeruje obecność barwników zawierających azozwiązki. Chociaż wiele z nich nie powoduje problemów zdrowotnych, gdy są stabilne chemicznie, bakterie lub światło ultrafioletowe mogą je rozkładać na związki, które są potencjalnym czynnikiem rakotwórczym.
Analiza 16 barwników za pomocą mikroskopii elektronowej wykazała, że połowa z nich zawierała cząstki mniejsze niż 100 nm. To niepokojące rozmiary, bo mogą one przedostawać się przez błonę komórkową i powodować potencjalne szkody.