Nie ma chyba takiej osoby w Polsce, która nie była w Tatrach. Są to jedyne w naszym kraju góry o charakterze alpejskim, a świadczą o tym strzeliste granie w części wschodniej i ogromne turnie w zachodniej. Niemniej dziedzictwo przyrodnicze tego regionu przez wieki było solidnie zmieniane przez człowieka. Leśnictwo, hutnictwo, pasterstwo. To wszystko wpłynęło również na drzewostan, jaki teraz mamy.
Czytaj też: Najgłębszy odwiert geotermalny na świecie stanie w Polsce. Pod Tatrami widać już wieżę
Przede wszystkim zwróćmy uwagę na piętro regla dolnego w Tatrach, które występują do wysokości 1250 m n.p.m. Jak podaje Tatrzański Park Narodowy, aż 80 proc. lasów w obrębie tego piętra porastają świerki. Nie są to naturalne dla tych wysokości i uwarunkowań klimatycznych drzewa. Wystarczy spojrzeć na lasy w Beskidach – dominuje tam bór mieszany bukowo-jodłowy, w wyższych partiach z domieszką świerka.
Wskutek działania przemysłu wydobywczego, hutniczego i masowej wycinki drzew w XIX wieku doszło do niemal całkowitego wylesienia regionu. Najbardziej intensywna eksploatacja lasów miała miejsce w latach 1830-1850. Na pustych obszarach zaczęto prowadzić wypas owiec, który rozwijał się do połowy XX wieku. Mówimy tutaj o Tatrach, czyli terenie parku narodowego objętym ochroną przyrody. Dzisiaj wypas owiec przeżywa swój ponowny renesans, ale pastwiska znajdują się w innych częściach Podhala.
Opustoszałe Tatry zaczęto w minionych dekadach porastać monokulturą świerka. Jest to drzewo, które rośnie szybko i dostarcza dużo drewna (choć nie jest ono najlepszej jakości), ale też ma płytki system korzeniowy, przez co jest podatne na połamanie przez wiatr. Z podobną monokulturą na masową skalę spotykamy się także na nizinach, gdzie „plantacje” sosen dosłownie zdominowały większość lasów w Polsce.
Czytaj też: Oto jedna z częstszych przyczyn śmierci w Tatrach. Dane z ostatnich 20 lat nie zostawiają wątpliwości
Obecnie buk i jodła stanowią jedynie mały procent (odpowiednio 2 i 4 proc. wg danych TPN) w obrębie lasów regla dolnego. Ta proporcja jednak może się zmienić, a to dzięki działaniom natury. Czy domyślamy się, o co dokładnie może chodzić?
Huraganowe zmieniały Tatry wielokrotnie. Nie tylko zresztą one
W XXI wieku dochodziło do kilku zjawisk, które sprawiły, że populacja świerka została mocno uszczuplona. Chodzi dokładnie o huraganowe wiatry i działalność kornika drukarza. Z jednej strony może nas przerażać krajobraz doliny Kościeliskiej wyglądającej nieco apokaliptycznie i „łyso”. Z drugiej – otwarły się teraz nowe przestrzenie dla rozwoju naturalnych gatunków drzew i krzewów dla tego piętra roślinnego.
Z huraganowymi wiatrami zmagają się Tatry praktycznie od zawsze. Najczęściej do uderzeń żywiołu dochodzi podczas chłodniejszej pory roku. Warto przypomnieć sobie, że po polskiej stronie często mamy do czynienia z wiatrem halnym, który jest ciepły, suchy i porywisty. Powstaje w sytuacji, gdy dochodzi do wędrujące ze Słowacji i Węgier wilgotne masy powietrza natrafiają na przeszkodę orograficzną. Nad górami tworzy się wówczas charakterystyczny wał fenowy, który możemy często obserwować chociażby z Zakopanego. Po zawietrznej stronie Tatr wówczas spływa on z olbrzymią prędkością i podnosi temperaturę powietrza w ciągu kilku godzin. Rekordowa prędkość halnego wyniosła w Tatrach aż 300 km/h i miało to miejsce w 1968 roku.
Czytaj też: Rekordy temperatur dopiero się zaczną! Czym są mrozowiska i czego możemy spodziewać się zimą w Tatrach?
Silny wiatr można również obserwować przy okazji przejścia orkanu (ośrodka niskiego ciśnienia, „zimowego” odpowiednika huraganu w Europie). Wówczas na terenach górskich o zróżnicowanej rzeźbie dochodzi do wzmożenia prędkości wiatru.
Słowacja do dzisiaj pamięta kataklizm z listopada 2004 roku, tzw. Wielką Kalamitę. Wówczas w ciągu trzech godzin wiatry przekraczające 200 km/h zniszczyły większość świerkowego boru na terenie miasta Wysokie Tatry, które rozpościera się od Podbańskiego na zachodzie do Tatrzańskiej Kotliny na wschodzie.
Po polskiej stronie Tatr mieliśmy do czynienia m.in. z orkanem Ksawery, który w grudniu 2013 roku spustoszył drzewostan w dolinie Kościeliskiej, Chochołowskiej i Lejowej. Od tamtego przy wejściu do tej pierwszej wita nas widok ogołoconych zboczy, który nie jest efektem wycinki drzew przez człowieka.
Kornik drukarz także w Tatrach sieje spustoszenie
Huragany w Tatrach to jedno, a kornik drukarz to jeszcze coś innego. W ostatnich latach mieliśmy okazję wielokrotnie o nim usłyszeć (również w kontekście wycinki Puszczy Białowieskiej). Przypomnijmy, że kornik drukarz to gatunek chrząszcza o rozmiarach do pół centymetra. Łącznie w Polsce znamy 116 gatunków korników. Jak działają te zwierzęta?
Najczęściej drukarz upatruje sobie drzewa świerkowe. Pod ich korą drąży chodniki – jedne służą mu do komunikacji, a inne chociażby do hodowania larw. Zwierzę zasiedla środkową i dolną część drzew. Z powodu uszkodzenia miazgi i łyka oraz przez przerwanie obiektu soków świerk obumiera. Jak na razie nie znaleziono idealnego środka na walkę ze szkodnikiem. W Tatrach i nie tylko chore drzewa są po prostu usuwane.
Czytaj też: Wysokość szczytów w Tatrach do poprawki. Najnowsze pomiary wskazują zupełnie inne wartości
Co ciekawe, kornik drukarz ma jednak swoich tępicieli w lesie – jak pisze Michał Jarząbek-Giewont na swojej stronie – są to dzięcioły. Żywią się one głównie owadami, mają szpiczasty dziób oraz długi, lepki język, który wsuwają do otworów w drzewach, wygrzebując sobie pożywienie.
Czy człowiek powinien ingerować w naturalną odbudowę lasu? Polski badacz mówi wprost
Mając już wiedzę o tym, że czas monokultury świerków w Tatrach bezpowrotnie przemija, przyjrzyjmy się temu, co może na ich miejscu wyrosnąć. Tym zagadnieniem zajmuje się prof. dr hab. Jerzy Szwagrzyk z Wydziału Leśnego Uniwersytetu Rolniczego im. Hugona Kołłątaja w Krakowie. Prowadzi on projekt finansowany przez NCN pt. „Wpływ rozległych intensywnych zaburzeń na proces naturalnego odrodzenia lasu”.
Badacz w rozmowie z PAP wyjaśnił, jakie przeszkody mogą stanąć na drodze do naturalnej odbudowy lasu. Wydawałoby się, że puste zbocza doliny Kościeliskiej bez problemu zostaną zasiedlone przez rodzime gatunki. Wszystko wygląda idealnie, kiedy nie weźmiemy pod uwagę jeleniowatych, których jednym z przysmaków są pędy młodych drzew. Duża powierzchnia porośnięta młodymi drzewami sprzyja rozwojowi fauny roślinożernej, w tym populacji saren i jeleni.
Badania prof. Szwagrzyka prowadzone są w Tatrach, na Roztoczu, Babiej Górze i w Puszczy Piskiej. Największą uwagę poświęca się dwóm pierwszym regionom. Pod wieloma względami różnią się one od siebie – na Roztoczu drzewostan jest stosunkowo stary i nieuszkodzony przez huraganowe wiatry.
Prace w terenie polegają na pomiarze młodych drzew w kilkudziesięciu poletkach badawczych. Mierzy się wysokość, grubość i rozmiary korony. Ponadto spisywane są wszelakie uszkodzenia wyrządzone przez ssaki kopytne. Prowadzone są także pomiary dostępu światła i analizy gleby. W niektórych miejscach założono kamery rejestrujące zachowanie zwierząt.
Czytaj też: Jaskinia w Tatrach odsłoniła nieznane wcześniej znalezisko! Polacy odkryli, kto tutaj żył 12 tys. lat temu
Wstępnie wyniki badań wskazują na to, że odradzający się las radzi sobie lepiej, niż sądziliśmy. Jeleniowate nadal mogą stanowić zagrożenie dla wzrostu małych drzew, ale w Tatrach tego problemu nie ma, ponieważ obszar objęty zaburzeniami jest tak duży, że zwierzęta nie są w stanie przejeść wszystkiego – mówi prof. Szwagrzyk.
Doniesienia te mogą być również głównym argumentem za tym, aby powstrzymać się od ingerencji w naturalne procesy odradzania się lasów. Na pełną odbudową regla dolnego w Tatrach musimy jeszcze trochę poczekać, ale już wiadomo, że nie będzie to świerkowy bór, a raczej mieszany las z bukiem, jodłą, jaworem czy jarzębiną.