Styczeń jest bardzo pracowitym miesiącem na polskich porodówkach. Według danych Głównego Urzędu Statystycznego w tym miesiącu przy chodzi na świat o kilka tysięcy wię cej dzieci niż w grudniu czy lutym. Skąd się bierze taka „górka”? Prawdopodobnie to efekt majówki: gdy pogoda zaczyna się poprawiać, a w kalendarzu pojawia się kilka dni wolnych od pracy, Polacy chętniej uprawiają seks, czego efekty widać dziewięć miesięcy później. Jednak wiosenne pobudzenie zmysłów sprzyja też niechcianym ciążom. A tych jest nadal sporo, ponieważ wiedza ludzi – zwłaszcza młodych – na temat antykoncepcji pozostawia dużo do życzenia.
Niewiele zmieniły w tej dziedzinie nowe technologie. Przykładem może być szwedzka aplikacja mobilna Natural Cycles opracowana przez dr Elinę Berglund, fizyk jądrową z CERN-u. Program ten jest nowoczesną wersją kalendarzyka małżeńskiego. Użytkowniczka codziennie rano mierzy temperaturę ciała i wpisuje ją do smartfona. Algorytm oblicza, kiedy wypadają dni płodne kobiety, biorąc pod uwagę m.in. nieprawidłowości jej cyklu miesiączkowego. W Szwecji co najmniej 37 użytkowniczek Natural Cycles zaszło w nieplanowaną ciążę i chciało z tego powodu wykonać aborcję. Aplikacja została ostro skrytykowana, choć od początku było wiadomo, że nie jest idealna. – Jej skuteczność to 93 proc., co oznacza, że na 100 kobiet ją stosujących siedem zajdzie w niepożądaną ciążę. Natural Cycles nie odbiega pod tym względem od innych nowoczesnych środków antykoncepcyjnych, za to pozbawiona jest uciążliwych skutków ubocznych – broni się dr Berglund. I faktycznie, pigułki czy plastry z hormonami mają skuteczność rzędu 91 proc., prezerwatywy 87 proc., a kalendarzyk małżeński – tylko
76 proc.
Zamieszanie związane z Natural Cycles pokazuje, że często zapominamy o ograniczeniach związanych ze środkami antykoncepcyjnymi. Dotyczy to zarówno ich zawodności, jak i uciążliwych skutków ubocznych. Przy czym ta uciążliwość dotyczy przede wszystkim kobiet, ponieważ oferta antykoncepcji dla mężczyzn pozostaje skromna. Według raportu ONZ z 2015 r. blisko 60 proc. kobiet w związkach stosuje antykoncepcję hormonalną lub inną formę zapobiegania zapłodnieniu, a tylko 8 proc. zdaje się w tej kwestii na partnera.
NAJSŁABSZE OGNIWO – CZŁOWIEK
Skuteczność antykoncepcji generalnie rośnie. Raport na ten temat opublikował w 2017 roku w USA Guttmacher Institute, ale wnioski z niego płynące są dość uniwersalne. 20 lat temu prezerwatywy zawodziły w 18 proc. przypadków, obecnie wskaźnik ten wynosi już tylko 13 proc. Podobną poprawę widać w przypadku
metod hormonalnych. Najskuteczniejsze są tu wkładki oraz implanty, które nie sprawdzają się w zaledwie mniej niż jednym procencie przypadków. Większość niepowodzeń przy stosowaniu antykoncepcji wynika z błędów użytkowników. Np. jeśli kobieta zapomni o wzięciu pigułki, skuteczność tej metody może bardzo szybko spaść.
Do rzadkości należą afery takie jak ta, której bohaterką stała się kilka lat temu amerykańska firma Qualitest Pharmaceuticals. 113 kobiet wytoczyło jej proces, domagając się zadośćuczynienia za zajście w nieplanowaną ciążę mimo zażywania pigułek. Firma przyznała się, że wypuściła na rynek partię wadliwych leków. Podczas pakowania tabletek doszło do błędu – zawierające je blistry obróciły się o 180 stopni. W rezultacie przestawione zostały tygodniowe porcje pigułek i kobiety zażywały tabletki z placebo zamiast tych zawierających hormony. Firma wycofała z rynku setki tysięcy opakowań leków. Podobne kłopoty miał wcześniej koncern Pfizer.
MAŁO ZNANE SKUTKI UBOCZNE
Eksperci są zgodni, że jednym z najlepszych rozwiązań jest dwuskładnikowa tabletka antykoncepcyjna stosowana przez ok. 100 mln kobiet na całym świecie. Okazuje się jednak, że wciąż niewiele wiemy o skutkach ubocznych tego popularnego leku. Uczeni z Instytutu Karolinska wykazali, że pigułka ta ogólnie pogarsza jakość życia: zmniejsza samokontrolę, wywołuje uczucie zmęczenia i pogarsza nastrój. Z kolei duńskie badania, których wyniki opublikowano ostatnio, sugerują, że dwuskładnikowa pigułka lub plaster (który także zawiera dwa typy hormonów) może zwiększać ryzyko udaru mózgu. Dotyczy to szczególnie kobiet nieco starszych, które mają nadciśnienie, palą papierosy lub cierpią na migreny. – Do niedawna sądzono, że nowe preparaty antykoncepcyjne są bezpieczniejsze niż te stosowane wcześniej. Okazuje się jednak, że nie jest to prawda – mówi prof. David J. Hunter, epidemiolog z Uniwersytetu Oxford.
Przykładem mogą być badania prowadzone w Danii z udziałem blisko 1,8 mln kobiet przez 10 lat, a dotyczące różnych form antykoncepcji hormonalnej. Okazało się, że praktycznie wszystkie preparaty w sposób nieznaczny, ale statystycznie istotny zwiększają ryzyko zachorowania na raka piersi. Nie ma przy tym znaczenia, czy hormony są przyswajane z układu pokarmowego, czy uwalniane wprost do macicy. Dotąd ginekolodzy byli przekonani, że im niższa dawka hormonów, tym mniejsze zagrożenie rakiem piersi. Jednak i tego duńskie badanie nie potwierdziło. – Warto przy tym pamiętać, że wzrost ryzyka jest naprawdę niewielki, zwłaszcza dla kobiet poniżej 35. roku życia – wyjaśnia prof. Hunter. Wiadomo też, że doustna antykoncepcja hormonalna zmniejsza ryzyko zachorowania na raka jajnika, macicy i najprawdopodobniej także raka jelita grubego w późniejszym okresie życia. Zalety mogą więc przeważać nad wadami.
Podobnie wygląda to w przypadku jednej z metod męskiej antykoncepcji – wazektomii, czyli podwiązania albo przecięcia nasieniowodów. Metoda ta jest bardzo skuteczna i często stosowana m.in. w USA, Chinach i Indiach. Jednak kilka lat temu uczeni z Harvard School of Public Health alarmowali, że może zwiększać ryzyko zachorowania na raka prostaty o 10 proc., a na jego najgroźniejszą odmianę – nawet o 20 proc. Większe ryzyko miało dotyczyć tych mężczyzn, którzy poddali się zabiegowi w młodym wieku. Nic dziwnego, że naukowcy postanowili zweryfikować te doniesienia. Analizy badań dotyczących milionów mężczyzn
obserwowanych przez prawie ćwierć wieku wykazały, że obawy były nieuzasadnione. – Nie znaleźliśmy przekonującego dowodu na to, że wazektomia powoduje raka prostaty. Ani też nic nam nie wiadomo o jakimkolwiek biologicznym mechanizmie, który mógłby do tego prowadzić – podsumował analizy urolog prof. Bimal Bhindi z Mayo Clinic. Mężczyźni, którzy poddali się wazektomii, z reguły lepiej dbają o swoje zdrowie i częściej poddają się badaniom kontrolnym. Dlatego w ich przypadku wykrywalność nowotworu prostaty jest wyższa.
Wazektomia powoli zyskuje popularność w Polsce, choć jest zabiegiem inwazyjnym i nie zawsze odwracalnym. Ale alternatyw brakuje. Długo zapowiadana męska pigułka antykoncepcyjna wciąż nie powstała. Od lat 30. ubiegłego wieku wiadomo, że syntetyczny testosteron – męski hormon płciowy – podany w dużej dawce sprawia, że ustaje produkcja plemników. – Niestety towarzyszą temu poważne skutki uboczne. Jeśli po testosteron sięgną chłopcy w wieku 14–15 lat, mogą stać się trwale bezpłodni – ostrzega prof. Maciej Kurpisz kierujący Zakładem Biologii Rozrodu i Komórek Macierzystych Instytutu Genetyki Człowieka
PAN. Poza tym podawanie testosteronu w pigułce nie sprawdziło się, ponieważ hormon jest wówczas bardzo szybko metabolizowany i nie działa tak skutecznie, jak powinien.
MĘSKA PIGUŁKA NIEOPŁACALNA?
Naukowcy próbują więc podawać mężczyznom progestagen. To hormon, który hamuje w jądrach produkcję naturalnego testosteronu, co z kolei zatrzymuje produkcję plemników. Aby uniknąć negatywnych skutków ubocznych, trzeba jednak wyrównać braki męskiego hormonu w organizmie. Dlatego progestagen
podawany jest wraz z syntetycznym testosteronem. Taką antykoncepcję można aplikować mężczyznom w formie domięśniowych zastrzyków co dwa miesiące. Testy kliniczne pokazały, że metoda ta jest skuteczna. Jednak skutki uboczne były częste i dotkliwe: mężczyznom dokuczały m.in. trądzik, ból w miejscu po zastrzyku (jeden z badanych poważnie przedawkował paracetamol, próbując go uśmierzyć), bóle mięśni, zaburzenia emocjonalne czy powiększenie sutków. Badania zakończono przed czasem w 2016 r.
– Proporcje hormonów należy lepiej wyważyć, by były równie skuteczne, ale bardziej bezpieczne dla mężczyzn – stwierdził kierujący badaniami dr Mario Festin ze Światowej Organizacji Zdrowia. Być może lepiej sprawdzi się inna droga podawania progestagenu i testosteronu. 420 par z USA, Włoch, Chile, Kenii, Wielkiej Brytanii i Szwecji weźmie wkrótce udział w badaniu prowadzonym przez amerykański National Institute of Child Health and Human Development. Będą testować preparat w żelu, który ma być bezpieczniejszy i wygodniejszy w stosowaniu niż zastrzyki.
Uczestnicy badania będą codziennie przez ponad rok wcierać w skórę ramion i barków niewielką porcję leku, który wchłonie się w ciągu minuty. Dzięki temu aktywne składniki z preparatu powoli przenikną do krwiobiegu. – Potrzebna jest duża powierzchnia, przez którą hormon będzie wchłaniany, dlatego plaster
taki jak dla kobiet nie wystarcza – wyjaśnia prof. Maciej Kurpisz. Nawet jeśli testy wykażą, że żel jest skuteczny, to wciąż nie ma pewności, czy trafi do aptek. Żadna z dużych firm nie jest zainteresowana wprowadzaniem na rynek hormonalnego środka antykoncepcyjnego dla mężczyzn.
Koszty z tym związane byłyby ogromne, m.in. z powodu wyśrubowanych wymagań dotyczących skutków ubocznych. U kobiet zakłada się, że mogą być one bardziej dotkliwe, ponieważ antykoncepcja pozwala im na uniknięcie niechcianej ciąży i związanych z nią konsekwencji zdrowotnych. W przypadku mężczyzn skutki uboczne powinny być minimalne – inaczej jest spore ryzyko, że szybko zniechęcą się do tej formy zabezpieczenia. Poza tym wiele koncernów dobrze zarabia na produkcji hormonalnych środków dla kobiet. Gdyby pojawiła się skuteczna alternatywa dla panów, oznaczałoby to automatyczny spadek sprzedaży pigułek.
KOREK W ZASTRZYKU
Badania nad męską antykoncepcją prowadzą dziś przede wszystkim małe firmy i organizacje pozarządowe, takie jak amerykańska fundacja Parsemus. Chce ona przetestować preparat o nazwie Vasalgel. To żel, który wstrzykuje się do nasieniowodów mężczyzny. Działa on jak półprzepuszczalny korek – przechodzą przez
niego niewielkie cząsteczki, ale zatrzymuje większe struktury, takie jak plemniki. – Skuteczność żelu potwierdziliśmy na królikach i rezusach – wyjaśnia dr Elaine Lissner, dyrektorka fundacji. Vasalgel działa przez długie lata, a w razie potrzeby można go usunąć, robiąc zastrzyk z rozpuszczalnika. – Nie sądzę, by mężczyźni się zachwycili tą metodą. Vasalgel trzeba wstrzykiwać przez mosznę.
Od strony psychologicznej to nie jest dobry pomysł – krytykuje prof. Maciej Kurpisz. Być może większe szanse na sukces mają próby opracowania pigułek niezawierających hormonów. Jeden z pomysłów to zablokowanie w organizmie działania kwasu retinowego, niezbędnego do wytwarzania plemników. – Próby na zwierzętach powiodły się, na ludziach nie przeprowadzono jeszcze żadnej. Spory potencjał mają także badania wykorzystujące gamendazole, które wpływają na dojrzewanie plemników – mówi prof. Kurpisz.
W Australii testowany jest środek, który nie wpływa na produkcję plemników, a jedynie blokuje mięśnie odpowiedzialne za ich transport z jąder do nasieniowodów. Potrwa jednak wiele lat, zanim przekonamy się, czy te substancje można bezpiecznie stosować u ludzi. Na razie z metod odwracalnych i łatwych
do zastosowania przez mężczyzn pozostają jedynie prezerwatywy. Z jednej strony to oznacza, że sytuacja praktycznie nie zmieniła się od 1855 r., kiedy gumowe kondomy pojawiły się po raz pierwszy w sprzedaży. Z drugiej warto pamiętać, że prezerwatywy jako jedyne w miarę dobrze chronią partnerów przed infekcjami przenoszonymi drogą płciową: tymi wywoływanymi np. przez wirusy HPV i HIV, rzęsistki, chlamydie czy dwoinki rzeżączki. Kobiece metody mechaniczne – kapturki i błony dopochwowe – są pod tym względem mniej skuteczne
SYTUACJE AWARYJNE
Co zrobić, gdy prezerwatywa pęknie? – to pytanie jest często zadawane wyszukiwarce Google. Nawet jeśli z kalendarza wynika, że kobieta nie ma dni płodnych, nasienie partnera może przetrwać w jej drogach rodnych przez kilka dni. Jak w takiej sytuacji uniknąć niechcianej ciąży? Jeszcze kilkanaście lat temu lekarze zalecali wykonanie irygacji – przepłukanie pochwy za pomocą np. roztworu octu. Kwaśne środowisko miało unieruchamiać plemniki. Dziś specjaliści zdecydowanie odradzają takie zabiegi. – Irygacje nie zapobiegają ciąży, wręcz przeciwnie – mogą wepchnąć nasienie jeszcze głębiej, do macicy. Do tego niekorzystnie wpływają na florę bakteryjną w drogach rodnych – podkreśla dr Larissa Hirsch, pediatra z Nowego Jorku. Zalecanym rozwiązaniem jest tzw. antykoncepcja awaryjna, czyli pigułka zawierająca lek hormonalny. Zapobiega ona owulacji, czyli uwolnieniu komórki jajowej z jajnika. Najlepiej działa, jeśli została podana w ciągu 24 godzin od stosunku, a jej skuteczność kończy się po 3–5 dniach (zależnie od rodzaju). Antykoncepcja awaryjna jest w Polsce dostępna wyłącznie na receptę, koszt jednej tabletki to 50–100 zł.
METODY DLA NIEJ
Większość skutecznych środków antykoncepcyjnych dla kobiet jest do- stępnych tylko na receptę. Lekarz może dobrać preparat zależnie od wieku i stanu zdrowia, a także doradzić inne rozwiązania. Najtańsze, ale zarazem najmniej skuteczne są metody naturalne. Lepiej sprawdzają się, gdy wspiera je elektronika, taka jak komputer cyklu czy aplikacja mobilna.
1. PLASTER HORMONALNY
Po przyklejeniu na skórę uwalnia estrogen i progesteron. Teoretycznie zatrzymuje owulację w 99 proc. przypadków, praktycznie ma skuteczność na poziomie 91 proc. (w przypadku otyłych kobiet może zawodzić częściej). Pomaga na nieregularne i obfite miesiączki, dobrze działa na skórę. Nie jest odpowiedni dla kobiet powyżej 35. roku życia oraz dla tych z nadwagą.
WADY: nieznacznie zwiększa ryzyko raka piersi i szyjki macicy oraz zakrzepów. Może też powodować bóle głowy, mdłości, zmienny nastrój.
KOSZT: ok. 60 zł za opakowanie (wystarcza na miesiąc)
2. PIERŚCIEŃ HORMONALNY
Wkładany do pochwy co miesiąc na trzy tygodnie uwalnia stopniowo hormony. Ma skuteczność ponad 99 proc., jeśli jest stosowany zgodnie z instrukcją. W rzeczywistości jest to 91 proc. Zmniejsza obfitość miesiączek, nie nadaje się dla kobiet z nadwagą, palących papierosy i mających ponad 35 lat.
WADY: jego zakładanie sprawia niektórym kobietom trudności. Ma podobne skutki uboczne jak plaster antykoncepcyjny.
KOSZT: ok. 50 zł za sztukę (wystarcza na 3 tygodnie)
3. WKŁADKA DOMACICZNA
Lekarz umieszcza ją w jamie macicy. Wkładka uwalnia miedź albo hormony, co powoduje zmiany w śluzie szyjkowym i zablokowanie plemników. Skuteczność
– ponad 99 proc. Działa natychmiastowo po założeniu, może być w dowolnym momencie usunięta.
WADY: zwiększa obfitość miesiączki. Istnieje niewielkie ryzyko infekcji w ciągu pierwszych 20 dni od założenia.
KOSZT: od ok. 50 zł (wersja z miedzią) do kilkuset złotych (wersja
hormonalna)
4. IMPLANT HORMONALNY
Elastyczny pręcik wielkości zapałki zawierający progestagen. Lekarz umieszcza implant pod skórą wewnętrznej części ramienia lub na udzie. Skuteczność ponad 99 proc. nawet do pięciu lat. Można go w dowolnym momencie usunąć i płodność wraca do normy.
WADY: wyczuwalny palcami. Umieszczenie pod skórą wymaga zabiegu w znieczuleniu. Może nasilać problemy ze skórą i wywoływać trądzik.
KOSZT: ok. 1000 zł
5. ZASTRZYK HORMONALNY
Działa przez 2–4 miesiące i ma skuteczność ponad 94 proc. Mogą go stosować kobiety po porodzie i karmiące piersią. Progestagen uwalniany do organizmu w stałym tempie zatrzymuje owulację. Może chronić przed zapaleniem narządów miednicy mniejszej i rakiem macicy.
WADY: może powodować skutki uboczne (nieregularne miesiączki lub wzrost wagi) przez kilka tygodni.
KOSZT: ok. 40 zł
METODY DLA NIEGO
W przypadku mężczyzn wybór jest bardzo ograniczony. Jedyną w pełni skuteczną metodą jest podwiązanie lub przecięcie nasieniowodów. Plemniki nie mogą wówczas wydostać się z jąder, natomiast mężczyzna ma wytrysk, ponieważ inne składniki nasienia wciąż są produkowane przez pęcherzyki nasienne i prostatę.
1. STOSUNEK PRZERYWANY
Polega na wycofaniu się przez partnera, zanim dojdzie do wytrysku nasienia. Teoretycznie przy perfekcyjnym wyczuciu skuteczność tej metody sięga 96 proc. W rzeczywistości wynosi ok. 80 proc.
WADY: niska skuteczność, stresujący dla partnerów.
KOSZT: zerowy
2. PREZERWATYWA
Tania, skuteczna w 87 proc. przypadków, łatwo dostępna. Chroni przed chorobami przenoszonymi drogą płciową.
WADY: niektóre osoby mają alergię na lateks, z którego wykonane są prezerwatywy, lub na środki plemnikobójcze. Wymaga umiejętnego zakładania – inaczej może się zsunąć lub pęknąć. Może osłabiać doznania podczas stosunku.
KOSZT: ok. 3 zł za sztukę
3. WAZEKTOMIA
Decydują się na nią głównie mężczyźni, którzy nie chcą mieć już więcej dzieci, obciążeni chorobami genetycznymi i ci, których partnerki nie powinny zachodzić
w ciążę z przyczyn zdrowotnych. Zabieg podwiązania nasieniowodów trwa do 20 minut i przebiega w miejscowym znieczuleniu. Jest minimalnie inwazyjny, więc większość mężczyzn nie odczuwa silnego bólu po operacji. Skuteczność sięga 99 proc., po zabiegu należy wykonać dwa razy badanie na obecność plemników w nasieniu.
WADY: opuchlizna i pewien dyskomfort mogą się utrzymywać przez kilka dni po zabiegu. Choć możliwy jest zabieg odwrócenia wazektomii, to nie ma pewności, że płodność wróci (dzieje się tak w ok. 75 proc. przypadków, jeśli upłynęły nie więcej niż trzy lata od podwiązania nasieniowodów).
KOSZT: od 1600 zł