Mate 60 Pro zadebiutował, ale Huawei nie ujawnił wszystkich szczegółów na jego temat
Huawei mocno stracił na znaczeniu po tym, jak kilka lat temu Stany Zjednoczone nałożyły na niego dotkliwe w skutkach sankcje. Producent stracił dostęp nie tylko do usług Google, ale także do najnowszych chipsetów obsługujących 5G. Wszystko to sprawiło, że nawet jeśli Huawei był wcześniej jednym z najszybciej rozwijających się producentów smartfonów, teraz zszedł na margines. Nadal wypuszcza nowe urządzenia, ale już nie tak często i pomimo ich świetnej specyfikacji oraz możliwości, nie są one zbyt popularne. Mimo tego dotychczasowe premiery flagowców odbywały się z odpowiednią pompą i było o czym mówić.
Tymczasem niedawny debiut Huawei Mate 60 Pro odbył się po cichu i… był mocno rozczarowujący. Dlaczego? Przede wszystkim przez wzgląd na dotychczasowe doniesienia, wedle których Huawei intensywnie pracował nad chipem 5G, który mógłby umieścić właśnie w tym modelu. Wyglądało więc na to, że Mate 60 Pro pojawi się dopiero wtedy, gdy ta technologia zostanie opracowana. Byłoby to wielkie wydarzenie, mogące umożliwić firmie odzyskanie choć części swojej poprzedniej świetności. Jak już wiemy, tak się nie stało. Oczywiście smartfon nadal robi wrażenie, jego wygląd został odświeżony i np. tym razem postawiono na płaski wyświetlacz zamiast zakrzywionego, który od początku pojawiał się w serii Mate. Pod kątem aparatów też jest świetnie – zresztą niczego innego po Huawei się nie spodziewaliśmy.
Problemem okazał się jednak chipset. Już podczas premiery dziwnym wydawało się, że Huawei nie wspomniał ani słowem o tym, jaki układ stał się sercem tego smartfona. Podejrzewano, że to zwyczajne przeoczenie, ale szybko okazało się, że to celowe działanie. Firma była bowiem wielokrotnie pytana o ten szczegół w mediach społecznościowych i odmówiła komentarza na ten temat. Nic więc dziwnego, że zaczęto podejrzewać, iż wykorzystany układ nie należy do najlepszych i właśnie dlatego Huawei nie chciał się nim pochwalić. Inni co prawda spekulowali, że jest zupełnie odwrotnie – 5G znalazło się na pokładzie, a tego typu głosy zapewne podkręcały słowa samego producenta, który określił Mate 60 Pro jako „najpotężniejszy model Mate w historii”.
Na szczęście na rynku dostępnych jest wiele aplikacji pozwalających poznać wszystkie szczegóły smartfona. W oparciu o testy porównawcze przeprowadzone przez użytkowników i dziennikarzy technologicznych, wiemy już, że Huawei Mate 60 Pro napędzany jest przez układ Kirin 9000s. Procesor składa się z 12 rdzeni, w tym 2 rdzeni A34, 6 niestandardowych rdzeni A78AE i 4 rdzeni A510. Jego wydajność plasuje się niestety w okolicach Snapdragona 888, co nie brzmi zbyt dobrze.
Z powodu amerykańskich sankcji Huawei w kwestii chipów mógł polegać głownie na firmie Semiconduction Manufacturing International Corp (SMIC), której zdolności produkcyjne ograniczały się jedynie do 14 nm procesu technologicznego, ponieważ import zaawansowanego sprzętu do produkcji układów do Chin jest niezwykle trudny ze względu na wspomniane sankcje. Niektórzy snują teorie, że SMIC jakoś udało się wyprodukować nowocześniejszy SoC, którym jest właśnie Kirin 9000s, a ukrycie informacji na jego temat miało być po prostu próbą odwrócenia uwagi od tego elementu specyfikacji. Wydaje się jednak, że powodem, dla którego Huawei postanowił pominąć ten szczegół była jego kiepska wydajność, bo zwyczajnie nie wyglądałby on dobrze w specyfikacji modelu, mającego uchodzić za flagowca. A może coś nam umknęło?