Pulsary z definicji rotując wokół własnej osi omiatają przestrzeń kosmiczną, niczym latarnia morska omiata horyzont strumieniem światła. Za każdym razem, gdy na drodze takiego strumienia radiowego znajdzie się Ziemia, radioteleskopy na Ziemi rejestrują sygnał. Zwykle pulsary bardzo szybko obracają się wokół własnej osi: często pełen obrót zajmuje im zaledwie kilka sekund, a nierzadko nawet ułamek sekundy. Mogło się zdawać, że naukowcy rozumieją już te obiekty, jednak w ostatnich latach w katalogach nowych pulsarów pojawiły się obiekty, które obracają się znacznie wolniej, a mimo to wciąż emitują strumienie radiowe.
Teraz jednak sytuacja stała się dużo bardziej zagadkowa. Naukowcom udało się bowiem odkryć obiekt, który z jednej strony emituje strumienie radiowe, a z drugiej obraca się naprawdę wolno, jak na gwiazdę neutronową. Jeden obrót wokół własnej osi zajmuje mu bowiem aż 6,5 godziny. Wyjaśnienie mechanizmów działania tego obiektu będzie wymagało zupełnie nowego podejścia.
Czytaj także: Ten pulsar robi coś niewyobrażalnego. Naukowcy próbują to wyjaśnić
Tak się przypadkiem złożyło, że obiekt ten, skatalogowany pod numerem ASKAP J1839-0756 i odkryty za pomocą radioteleskopu AKSAP w Australii zachodniej tak jest zorientowany w przestrzeni kosmicznej, że możemy obserwować jego błyski radiowe emitowane z obu biegunów magnetycznych.
W toku obserwacji przykuł on uwagę astronomów głównie ze względu na nietypową emisję radiową. Jasność każdego błysku spadała o 95 proc. w ciągu 15 minut po maksimum jasności. Pierwotnie naukowcy odkryli tylko jeden błysk i nawet nie zakładali, że mają do czynienia z źródłem okresowych błysków radiowych. Dopiero podczas kolejnych obserwacji prowadzonych przez radioteleskop MeerKAT okazało się, że jest to źródło okresowe, z którego impulsy docierają do nas co 6,5 godziny.
Cały problem z tym nieszczęsnym pulsarem polega na tym, że według naszej obecnej wiedzy pulsary generują strumienie radiowe przekształcając swoją energię rotacji w promieniowanie. Gdy tempo ich rotacji spada, strumienie radiowe zanika. Dotychczas zakładano, że punkt graniczny znajduje się gdzieś w okolicy 1 obrotu na minutę. Wolniej rotujący pulsar nie powinien już emitować impulsów radiowych. Obiekt, który wciąż je emituje, choć obraca się raz na 6,5 godziny, zupełnie do tej zasady nie pasuje.
W przypadku tego konkretnego pulsaru w 3,2 godziny po głównym impulsie astronomowie obserwują słabszy impuls o innych właściwościach. Według badaczy, jest to impuls pochodzący z przeciwnego bieguna magnetycznego.
Czytaj także: Zidentyfikowali najjaśniejszy znany pulsar spoza Drogi Mlecznej. Wcześniej uważali go za coś zupełnie innego
Astronomowie wskazują, że tutaj może znajdować się wskazówka co do natury tego obiektu. Możliwe bowiem, że jest to magnetar, czyli gwiazda neutronowa z niewiarygodnie silnym polem magnetycznym. Obiekty tego typu teoretycznie mogą generować impulsy radiowe nawet przy niskim tempie rotacji. Problem w tym, że nawet w przypadku magnetarów, zwykle tempo rotacji mierzy się w sekundach, a nie w godzinach. Owszem, znany jest jeden obiekt rotujących w tempie jednego obrotu na 6,67 godziny, ale emituje on jedynie promieniowanie rentgenowskie, a nie radiowe.
Należy zatem założyć, że istnieje możliwość, iż obserwowany obiekt wcale nie jest gwiazdą neutronową. Teoretycznie mógłby to być biały karzeł, ale jak na razie nie zaobserwowano żadnego białego karła, który emitowałby impulsy radiowe. Co więcej, w tej konkretnej lokalizacji żaden inny teleskop nie odkrył jak dotąd żadnego białego karła.
ASKAP J1839-0756 jest czymś nowym i czymś ekscytującym. Fakt, że nie pasuje on do żadnej definicji wskazuje, że mamy do czynienia z obiektem absolutnie wyjątkowym, którego wyjaśnienie będzie wymagało od nas jeszcze sporo pracy.