W ostatnich dwóch dekadach podejście do zmian klimatycznych na dużej powierzchni Ziemi znacząco się zmieniło. Możliwe, że intensyfikacja działań zmierzających do ograniczenia emisji gazów cieplarnianych wynika z faktu, że coraz więcej ludzi na powierzchni naszej planety zaczyna odczuwać negatywne skutki przesadnej emisji dwutlenku węgla przez przemysł. Nie ma tutaj nic dziwnego, wszak mieszkańcy Tuvalu i Malediwów już teraz szukają nowego miejsca do życia na Ziemi, bowiem ich rodzime wyspy wkrótce znikną pod powierzchnią wody. To samo dotyczy stolicy Indonezji, której zamiennik jest już budowany w zupełnie innej części kraju.
Problem jednak w tym, że wszystkie podejmowane przez ludzi wysiłki, jak na razie nie przyniosły oczekiwanych efektów. Naukowcy wskazują, że aby zniwelować skutki uboczne emisji gazów cieplarnianych do atmosfery, trzeba usuwać z atmosfery rocznie nawet 20 miliardów ton dwutlenku węgla. Tymczasem, jeżeli uwzględnimy drzewa i glebę, które wydatnie nam w tym pomagają, jesteśmy w stanie usuwać obecnie zaledwie 2 miliardy ton CO2. Sytuacja wygląda jeszcze bardziej beznadziejnie, jeżeli ograniczymy się do analizy skutków wykorzystywania stworzonych przez człowieka metod usuwania CO2 z atmosfery, bowiem wtedy kończymy z zaledwie 2,3 miliona ton tego gazu. Stworzone przez nas technologie usuwają jak na razie 0,1 proc. tego, co powinniśmy usuwać rocznie.
Czytaj także: Były lodowce i już ich nie ma. Ten kraj w ciągu ostatnich kilku dekad stracił całą pokrywę lodową
Można zatem powiedzieć, że jeszcze ogrom pracy przed nami. Nic dziwnego, że do poszukiwania nowych rozwiązań dołączyli także naukowcy z branży materiałoznawstwa. Wszak dla przemysłu wprost idealne było opracowanie materiałów, które same w sobie miałyby takie właściwości, które pozwalałyby im wychwytywać gazy cieplarniane z atmosfery ziemskiej.
Zespół naukowców z Wielkiej Brytanii i Chin opracował zupełnie nowy materiał, który charakteryzuje się taką strukturą cząsteczkową, że można go wykorzystywać do wychwytu wielu różnych gazów cieplarnianych.
Materiał stworzony przez badaczy powstaje poprzez połączenie elementów składowych tworzących swoisty trójkątny pryzmat w czworościenne klatki. Dzięki dużej liczbie cząsteczek polarnych skutecznie przyciąga do siebie i co ważne utrzymuje przy sobie takie gazy jak dwutlenek węgla, czy sześciofluorek siarki.
Jeżeli nie słyszeliście nigdy o sześciofluorku siarki (SF6), to warto tutaj zauważyć, że jest on uważany za najsilniejszy gaz cieplarniany. Owszem, nie ma go w atmosferze tak dużo jak dwutlenku węgla, ale jak już jest, to utrzymuje się w niej (wywołując niepożądane skutki) znacznie dłużej niż CO2. O ile bowiem dwutlenek węgla utrzymuje się w atmosferze przez 5-200 lat, to SF6 pozostaje tu od 800 do 3200 lat. Efekt jest taki, że na przestrzeni stu lat, jest on ponad 20 000 skuteczniejszy w wywoływaniu efektu cieplarnianego od swojego znacznie bardziej znanego kolegi.
Czytaj także: To duże zagrożenie. Zmiany klimatu mogą doprowadzić do poważnych konfliktów
Tutaj — jak zawsze — należy podkreślić to, co najważniejsze. Opracowanie materiałów wychwytujących gazy cieplarniane z atmosfery nie jest rozwiązaniem problemu zmian klimatycznych. Niezależnie od tego, ile takich materiałów naukowcy opracują i wdrożą do wykorzystania w przemyśle, nadrzędnym celem powinno być ograniczenie do zera emisji gazów cieplarnianych do atmosfery. Nowatorskie materiały mogą nam kupić nieco czasu, ale z pewnością długofalowo nie zastąpią wyeliminowania emisji CO2 do atmosfery.
Tutaj naukowcy zwracają uwagę na fakt, że syntetyzowanie opracowanego obecnie materiału nie należy do rzeczy prostych, bowiem najpierw trzeba stworzyć jedną cząsteczkę, a następnie w kolejnych procesach precyzyjnie łączyć je ze sobą, aby osiągnąć odpowiednie właściwości. W skali przemysłowej może to być po prostu trudne.