Do realizacji tego celu było potrzeba aż 51 lat, choć pierwszy z trzech listów został odczytany bardzo szybko, bo po kilku dniach od publikacji. Sztuki tej dokonali Donald i Bettye Harden, dla których łamigłówki były rodzajem hobby. Znacznie większe wyzwanie stanowiły dwie kolejne wiadomości, lecz i one niedawno padły łupem specjalistów.
Czytaj też: Brutalne morderstwo nawet po latach mrozi krew w żyłach. Poznaliśmy jego szczegóły
I choć oficjalnie powiązano Zodiaka z pięcioma ofiarami śmiertelnymi, to śledczy mówią o nawet 37 osobach zamordowanych przez niezłapanego nigdy sprawcę. Pierwszy atak miał miejsce 20 grudnia 1968 roku, a z biegiem lat policja zaczęła łączyć Zodiaka z morderstwami dokonanymi nie tylko w San Francisco, ale i innych miastach.
Szyfr numer dwa, który stanowił zdecydowanie większe wyzwanie, nazwano Z340. Pod względem konstrukcji przypominał pierwszy egzemplarz, ponieważ także składał się z siatki z literami, a także odwróconymi literami, kształtami i różnego rodzaju symbolami. Do wielkiego przełomu w kontekście odczytania wiadomości doprowadziło trio, w skład którego weszli: David Oranchak, Sam Blake i Jarl Van Eyke, zajmujący się matematyką i programowaniem.
Szyfr Zodiaka pozostawał nierozwiązany przez 51 lat. Teraz doszło do przełomu
Jak wyjaśnia Blake, on i jego współpracownicy zorientowali się, że autor wiadomości podzielił ją na trzy części. W pierwszych dwóch ułożył wiadomość w przewidywalny wzór ukośny, przy czym pierwszy szyfr miał logiczny wzór, czytany od lewej do prawej, ale już kolejny został skonstruowany inaczej. Na pierwszy rzut oka forma miała wprowadzać w błędne przekonanie, iż list został zakodowany w ten sam sposób co poprzednio.
Ważnym aspektem prowadzonych działań okazał się pewien telefon. Miał on miejsce tuż po wysłaniu drugiego listu. Rozmówca dodzwonił się do programu The Jim Dunbar Show. Przedstawił się wtedy jako Zodiak i ogłosił, że stoi za morderstwami, ale jednocześnie boi się kary śmierci wykonanej w komorze gazowej.
Czytaj też: Pierwszy Cesarz i tajemnica jego grobu. Archeolodzy boją się wejść do środka
Wiele lat później, próbując odczytać kod, eksperci w pewnym momencie rozszyfrowali frazę “to nie ja dzwoniłem do programu telewizyjnego”. Stało się jasne, że są na odpowiednim tropie i podążając nim, odczytali pozostałą część. Autor listu podkreślił, iż wcale nie bał się komory gazowej – wręcz przeciwnie, uważał ją za środek, który zapewni mu drogę do raju. Mieli tam trafić jego “niewolnicy”, którzy stali się nimi po tym, jak zostali zabici.
Być może sukces w łamaniu szyfru nigdy by nie nastąpił, gdyby nie wykorzystanie oprogramowania komputerowego. Oparte na sztucznej inteligencji narzędzie, po przeanalizowaniu dostępnych informacji, zaproponowało aż 650 tysięcy różnych wariantów szyfru. I choć list autorstwa Zodiaka został już rozpracowany, to nie można tego samego powiedzieć o jego tożsamości. Ta wciąż pozostaje nieujawniona.