Zwiedzający obojętnie przechodzą obok kolejnych arcydzieł, nie zwracając już uwagi na to, że mijają Picassa, Mondriana czy Fragonarda. Tyle tego tam jest! Wówczas w głowie Polaka pojawia się myśl: dlaczego oni tyle tego mają, a my – prawie nic? Dlaczego jedynym obrazem, dla którego przyjeżdżają nad Wisłę wielbiciele malarstwa, jest „Dama z łasiczką” Leonarda da Vinci? Odpowiedź okazuje się prosta: bo nam ukradli najeźdźcy – Szwedzi, Niemcy i Rosjanie.
Dzieła sztuki warte setki milionów euro, w tym perłę w koronie naszych przedwojennych zbiorów, czyli „Portret młodzieńca” pędzla Rafaela. O ile lokalizacja większości dzieł, które utraciliśmy w wyniku wojennej zawieruchy, jest znana, o tyle los tego ostatniego obrazu stanowi jedną wielką niewiadomą. Choć pracownicy Muzeum Czartoryskich w Krakowie tuż po wybuchu II wojny światowej próbowali ukryć ów skarb w Sieniawie, hitlerowcy odnaleźli go i wysłali do Rzeszy. I tam ślad się urywa – nie wiadomo, czy portret strawił ogień, czy też stał się częścią jakiejś dobrze zakamuflowanej prywatnej kolekcji. Swoją drogą odyseja obrazu Rafaela to znakomity temat na powieść sensacyjną bądź film – z pewnością wcześniej czy później ktoś go zrealizuje.
Ale zanim to nastąpi, polskie władze powinny energiczniej zabrać się za odzyskiwanie tego, co nam zagrabiono. Fakt, w Rosji, która w swoich muzeach dysponuje dziełami „przejętymi” po 17 września 1939 roku, panują nieco odmienne obyczaje polityczne i z Moskwą trudno negocjować ich zwrot. Ale Niemcy i Szwedzi to ta sama europejska bajka i chyba tylko polityczna poprawność powstrzymuje władze w Warszawie przed zadawaniem im niewygodnych pytań.
Szwedzi uważają, że łupy wojenne nie podlegają zwrotowi i stanowią część szwedzkiego majątku narodowego. Pewnie niejeden złodziej też chciałby, aby to, co „zwinął”, stało się automatyczne jego własnością, i aby wymiar sprawiedliwości dał mu święty spokój. Ukradł, to znaczy, że należy do niego. Tak nie jest! Bez względu na to, kto okazał się złodziejem!
O tym, jak rabowano polskie skarby narodowe piszemy w listopadowym numerze magazynu “Focus Historia” (Miesięcznik jest w sprzedaży od 20 października 2014)