Sprytne i nietuzinkowe wybiegi odwracające uwagę od czterokołowych nowości stosują wszyscy producenci. W Vauxhallu (inaczej brytyjski Opel) w pierwszej kolejności na nadwozie nakleja się paski specjalnej taśmy i płaty gąbki, żeby maksymalnie „rozmazać” sylwetkę oraz ukryć profil okien, drzwi czy szyb. Folia do oklejania wygląda jak zwykła taśma izolacyjna, ale się nie odkleja i nie zmienia kształtu w temperaturach od minus 40 do plus 70 stopni Celsjusza. To nie koniec! Na płaskie fragmenty karoserii nalepia się „pokrywy” z materiału w kolorze kontrastującym z resztą nadwozia (często stosowane połączenie to czerń i biel), co powoduje, że ludzkie oko i obiektyw kamery nie wychwytują tak wielu szczegółów. Projektanci zamieniają również przednie i tylne światła, które zastępują normalnymi lampami dostępnymi w każdym motoryzacyjnym supermarkecie. Podczas testów akustycznych czy badań w tunelu aerodynamicznym na auta zakłada się specjalne zasłony, a w czasie jazdy po normalnej drodze prototypom zawsze towarzyszy drugi samochód serwisowy. Auto przedprodukcyjne nigdy nie jest pozostawiane bez opieki – kierowca takiego cuda nie może jeździć sam. Takie środki bezpieczeństwa są drogie, ale oczywiste. Dzięki nim ciekawscy nie są w stanie ocenić, jak naprawdę będzie wyglądał produkt finalny – samochód seryjny.
Sztuka kamuflażu
Co roku powstaje około 400 nowych modeli aut. Wiele z nich testuje się na publicznych drogach. Jak je wtedy ukryć przed ciekawskimi i szpiegami konkurencji?13.07.2008·0·Przeczytasz w 1 minutę