Tego typu publikacje nie wiążą się z milionowym nakładem, natomiast sami pisarze są niezależni. Poza oczywistymi zaletami takie rozwiązanie ma liczne wady, wliczając w to konieczność ciągłej walki o utrzymanie popularności. To z kolei prowadzi do sytuacji, w której pisarze muszą wydawać kolejne części swoich dzieł w ekspresowym tempie, pracując niczym przy taśmie produkcyjnej. Kiedy ludzki umysł nie daje rady, pomocna okazuje się sztuczna inteligencja.
Czytaj też: Huawei szkoli młode liderki. Jechałem zobaczyć stereotypowy feminizm, a muszę posypać głowę popiołem
Jedną z osób zaangażowanych w ten proceder jest Leanne Leeds, a w zasadzie Jennifer Lepp, której historię przedstawiono w The Verge. Napisanie i korekta każdej książki zajmuje jej nie więcej niż 49 dni, co jest po części możliwe dzięki wykorzystaniu narzędzia znanego jako Sudowrite. Jest ono oparte na modelu językowym GPT-3 OpenAI i przeznaczone dla pisarzy. Kiedy autor wrzuca do programu fragment tego, co samodzielnie napisał, Sudowrite jest w stanie zaproponować kontynuację w oparciu o dostarczone dane, na przykład w postaci kluczowych słów.
Jak to możliwe? Taki model analizuje tekst, uczy się występujących w nim wzorów i zależności, by następnie dostosować styl i ogólny wygląd treści serwowanych przez autora. W efekcie może pisać tak, jakby to zrobił człowiek – i to ten konkretny, który dostarczył mu własnego tekstu. Oczywiście zdarza się, że sztuczna inteligencja nieco zbacza z kursu wytyczonego przez oryginalnego autora. Lepp podaje jako przykład skłonność Sudowrite do umieszczania w treści… mieczy. Dzieje się tak nawet pomimo faktu, że autorka ich nie opisywała. Najprawdopodobniej jest to pokłosiem początkowego szkolenia narzędzia, które mogło uczyć się na licznych tekstach z gatunku fantasy, gdzie miecze i inna broń biała występują bardzo powszechnie.
Człowiek czy sztuczna inteligencja, czyli kto pisze książki?
W przypadku tego typu historii pojawiają się rzecz jasna wątpliwości co do tego, na ile autorem książki jest człowiek, a na ile maszyna. Czytelnicy krytykują Lepp za jej podejście, oskarżając ją o pójście na skróty i wykorzystywanie automatycznego generowania treści, za którymi stoi sztuczna inteligencja. O ile obecnie opisywana technologia nadal znajduje się w powijakach, tak można się spodziewać, iż w przyszłości dojdzie do jej znaczącego rozwoju.
Czy każdy zostanie wtedy pisarzem? Bez wątpienia byłaby to intrygująca możliwość. Obecnie, dopóki Sudowrite i inne narzędzia jego pokroju są stosowane jako wspomagacze czy źródła inspiracji, to możemy jedynie mówić o kontrowersjach. Gorzej, jeśli to maszyna będzie w niema 100 procentach odpowiedzialna za to, co człowiek wyda pod swoim nazwiskiem.
Czytaj też: Sztuczna inteligencja dostanie jeden z ludzkich zmysłów! Autonomiczne pojazdy same siebie teraz poprowadzą
Jak Lepp korzysta z tego narzędzia? Jak sama przyznaje, zazwyczaj tworzyła zarys sceny, a następnie pozwalała programowi pisać. Kiedy ten zaproponował swój scenariusz, pisarka edytowała tę treść, by potem znowu wkleić ją do Sudowrite, ponownie prosząc kontynuację. W zależności od tego, czy rozwój fabuły proponowany przez sztuczną inteligencję się jej spodobał czy też nie, przesyłała końcowy efekt do osób, które zajmowały się wstępną oceną jej prac. Ci mieli zwrócić uwagę na potencjalnie niepasujące czy dziwnie brzmiące elementy. Takowych jednak nie znajdowali. Wręcz przeciwnie: często fragmenty uznawane za szczególnie ciekawe okazywały się pochodzić nie od Lepp, lecz od Sudowrite. I choć pisarka ma nieco wątpliwości dotyczących swojego postępowania to nie ukrywa, że wykorzystywane przez nią narzędzie daje jej ogrom inspiracji.