Choć operatorzy łazików marsjańskich doskonale wiedzą, czego mogą się na dnie krateru marsjańskiego spodziewać, to prędzej czy później musi pojawić się coś całkowicie nieoczekiwanego, co sprawia, że przynajmniej przez chwilę analizując zdjęcia przesłane przez łazik na Ziemię, człowiek musi się podrapać w głowę i zastanowić, na co tak naprawdę patrzy.
Owszem, jednym z głównych zadań łazika Perseverance na Marsie jest poszukiwanie śladów życia obecnego lub przeszłego, jednak dotyczy to oczywiście mikroorganizmów, które mogłyby przetrwać na Marsie od czasów, kiedy to Mars dużo bardziej przypominał dzisiejszą Ziemię, kiedy to na Marsie była woda w stanie ciekłym, gęstsza atmosfera i pole magnetyczne. Jeżeli takiego życia już na Marsie nie ma, to zawsze istnieje szansa na to, że przynajmniej gdzieś w gruncie marsjańskim znajdują się skamieniałości wskazujące na to, że takie życie kiedyś tam istniało. To zresztą właśnie dlatego na miejsce misji wybrano krater Jezero. Wiadomo, że przez miliony lat wypełniony był on wodą, a skały osadowe wydają się być najlepszym miejscem do poszukiwania śladów dawnego życia.
Czytaj także: Dlaczego widzimy “twarze” na Marsie? Naukowcy wyjaśnili fenomen zwany “pareidolią”
Nikt się jednak nie spodziewał, że łazik znajdzie jakiekolwiek ślady makroorganizmów. Tymczasem na najnowszych zdjęciach przesłanych na Ziemię operatorzy łazika dopatrzyli się skały uderzająco podobnej do płetwy rekina oraz innej skały uderzająco przypominającej szczypce kraba.
Niestety skojarzenia tego typu nie są winą ani łazika, ani Marsa, ani teoretycznych marsjańskich form życia, a jedynie naszych umysłów, które wszędzie doszukują się znanych nam kształtów. To z tego powodu ludzie byli w stanie w niewielkim pagórku marsjańskim zobaczyć słynną twarz z Marsa, w kraterze uderzeniowym twarz niedźwiedzia z kreskówki, a teraz w przypadkowej marsjańskiej skale szczypce kraba.
Taka tendencja do dostrzegania znajomych kształtów w losowych przedmiotach nosi miano pareidolii i dotyka dosłownie każdego z nas. Kto z nas nie zastanawiał się w dzieciństwie, jakie zwierzęta widzi w kształcie sunących po niebie chmur, niech pierwszy podniesie dłoń. Tak jak myślałem, żadnych rąk nie widzę.
Czytaj także: Uśmiechnięta puszka? Nasz mózg reaguje na nią tak samo, jak na prawdziwą twarz
Tak swoją drogą, fascynujące jest to, że sonda Viking 1 krążąca wokół Marsa w 1976 roku, szukając odpowiedniego miejsca lądowania dla Vikinga 2 była w stanie sfotografować przypadkowe wzgórze marsjańskie tak, że przypomina ono faktycznie ludzką twarz. Pół wieku później, spoglądając na to zdjęcie, nadal widzimy twarz, choć wiemy, że to tylko przypadek.
Pozostaje zatem przyzwyczaić się do tego, że zawsze tam, gdzie pojawi się do tego okazja, będziemy widzieli na Marsie twarze, płetwy, szczypce, czy lewitujące łyżki i nic tego nie zmieni.