Stanowił on efekt choroby zwanej kraniosynostozą, która przejawia się deformacjami głowy i może wystąpić zarówno przed narodzinami, jak i w ciągu pierwszych kilku miesięcy życia. Liczące setki, a być może tysiące lat szczątki znaleziono na terenie Boliwii, a jednym z aspektów poświęconych im badań była wirtualna rekonstrukcja twarzy właściciela czaszki. Albo właścicielki.
Czytaj też: Tabliczka z najwcześniejszym znanym imieniem Boga? To znalezisko wprawiło archeologów w konsternację
Realizacją tego zadania zajął się ekspert w temacie, Cícero Moraes, którego dzieła już niejednokrotnie się u nas pojawiały. Ostatni raz miało to miejsce w związku z historią tzw. człowieka-smoka, czyli przedstawiciela niedawno zidentyfikowanego gatunku, którego szczątki znaleziono w Chinach.
Tym razem archeolodzy działali w zupełnie innej części świata. Ich badania miały miejsce w Ameryce Południowej, gdzie udało się zidentyfikować kości należące do osoby mającej w momencie śmierci od 17 do 21 lat. I choć naukowcy nie pokusili się o dokładne datowanie szczątków, to twierdzą, że zmarły człowiek był powiązany z kulturą Tiwanaku bądź Inków. Obie rozwijały się na miejscu jeszcze przed pojawieniem się konkwistadorów.
Lud Tiwanaku zamieszkiwał tereny w okolicach jeziora Titicaca. Mowa o dobrze zorganizowanym i prężnie działającym państwie-mieście, które powstało w II wieku. Jego upadek nastąpił natomiast około tysiąca lat temu. W pewnym momencie mieszkało tam nawet 20 000 mieszkańców, co było oczywiście znacznie bardziej imponującym wynikiem, niż miałoby to miejsce w czasach współczesnych. Cywilizacja Inków jest zdecydowanie lepiej poznana. Jej początki sięgają XIII wieku, przy czym stolica znajdowała się tam, gdzie obecnie leży peruwiańskie miasto znane jako Cuzco.
Szczątki znalezione w Boliwii wydają się należeć do osoby, która cierpiała na kraniosynostozę i miała w momencie śmierci od 17 do 21 lat
Przejdźmy jednak do najważniejszej kwestii, czyli czaszki, jej deformacji oraz wyglądu człowieka prawdopodobnie cierpiącego na kraniosynostozę. Ekspertyzy wykazały, że w momencie śmierci miał on od 17 do 21 lat, lecz nie ma pewności co do płci tej osoby. Z tego powodu trzeba było przeprowadzić wirtualną rekonstrukcję w taki sposób, by nadane cechy były dość neutralne płciowo.
Czytaj też: Kolosalny grobowiec zachwyca sposobem wykonania. Jego datowanie robi nawet większe wrażenie
Ze względu na różnego rodzaju deformacje towarzyszące wspomnianej chorobie, Moraes nie miał łatwego zadania. Pomimo ogromnego doświadczenia (na przykład szczątki człowieka-smoka pochodziły sprzed niemal 150 tysięcy lat) trudno było mu poradzić sobie z odtworzeniem wyglądu osoby cierpiącej na tak nietypową przypadłość. Wydaje się, iż ten tajemniczy osobnik mógł mieć problemy ze słuchem. Być może występowały u niego deficyty neuronalne podyktowane ograniczonym rozmiarem mózgu. Szczególnie interesujący wydaje się fakt, iż mógł on poddać się operacji czaszki, choć jak na razie nie wiadomo, jaki był jej cel oraz efekty.