W pracy opublikowanej w czasopiśmie naukowym „Annual Review of Astronomy and Astrophysics” zespół naukowców sugeruje, że na obrzeżach Układu Słonecznego powinna ukrywać się dziewiąta planeta. Powstała ona prawdopodobnie bliżej Słońca, ale na peryferie wypchnęło ją oddziaływanie gazowych gigantów – Jowisza i Saturna.
Takie symulacje astronomowie prowadzą, żeby lepiej zrozumieć, jak powstał Układ Słoneczny. Astrofizyków to bardzo ciekawi, bo większość odległych układów planetarnych wygląda zupełnie inaczej niż nasz. Zwykle najbliżej gwiazdy krążą najbardziej masywne gazowe olbrzymy. Jeśli odkrywane są mniejsze planety, zwykle obiegają gwiazdę w większej odległości.
Tymczasem w Układzie Słonecznym jest odwrotnie. Niezbyt masywne planety skaliste – Merkury, Wenus, Ziemia i Mars – krążą blisko Słońca. Gazowe olbrzymy – Jowisz, Saturn i Uran – znajdują się natomiast z dala od niego, oddzielone od planet skalistych pasem planetoid. Takiej konfiguracji jeszcze wokół żadnej innej gwiazdy nie odkryto.
Obecnego układu planet nie da się wyjaśnić bez dziewiątej planety
Nowa symulacja wskazuje, że obecnego układu planet nie da się wyjaśnić. Komputerowe symulacje badaczy nijak nie chciały doprowadzić do takiego układu, jaki znamy. Musiał być zatem jakiś czynnik, którego brakowało.
Tym czynnikiem jest dziewiąta planeta. Jeśli się ją wprowadzi do scenariusza, wszystko zaczyna się zgadzać. Jeśli w symulacji uwzględni się jeszcze jedną planetę o masie pomiędzy masą Marsa a Ziemi, komputerowy model prowadzi do znanego nam układu planet.
Planeta okazała się niezbędna jednak tylko na początkowym etapie ewolucji naszego układu. Symulacje wyjaśniają też, dlaczego dziewiątej planety dotychczas nie odkryto. Z czasem siły grawitacji gazowych olbrzymów wypchnęły ten glob z dala od Słońca. Mogło się zdarzyć również, że wyrzuciły dziewiątą planetę w przestrzeń międzygwiazdową, gdzie stała się ona jedną z wielu planet swobodnych, zwanych też planetami samotnymi.
To nie pierwszy raz, gdy astronomowie postulują istnienie dziewiątej planety
Nie jest to pierwszy raz, kiedy astronomowie donoszą o konieczności istnienia dziewiątej planety. W 2016 roku zaobserwowano, że orbity ciał krążących daleko za orbitą Neptuna (tak zwanych transneptunowych) układają się w dziwny sposób. Ten dziwny układ staje się zrozumiały, jeśli założy się, że jest wynikiem oddziaływania nieznanej dotąd planety.
Nigdy jednak nie zaobserwowano żadnego obiektu, który mógłby pasować do tego scenariusza. Jeśli dziewiąta planeta rzeczywiście krąży na rubieżach Układu Słonecznego, niezmiernie trudno będzie to udowodnić. W takiej odległości promieniowanie słoneczne jest już niezwykle słabe, więc i planeta odbija go niewiele. Żaden obecny teleskop nie byłby w stanie jej dostrzec.
Może się to udać nowym teleskopom. Jeszcze w tym roku na orbitę ma trafić kosmiczny teleskop Jamesa Webba. W Europejskim Obserwatorium Południowym w Chile powstaje zaś Extremely Large Telescope, czyli Ekstremalnie Wielki Teleskop, który ma rozpocząć pracę w 2025 roku. Oba będą mogły wykryć dziewiątą planetę. Oczywiście, jeśli będziemy wiedzieć, gdzie jej szukać – bowiem orbita tego hipotetycznego obiektu pozostaje zupełnie nieznana. Część badaczy przypuszcza, że dziewiąta planeta jest czarną dziurą.