Jednym z największych problemów w prowadzeniu badań poświęconych wszechświatowi są różnego rodzaju zakłócenia. Mogą one występować zarówno w paśmie optycznym (na przykład za sprawą satelitów pozostających na orbicie), jak i radiowym (poprzez niechciane sygnały emitowane przez źródła, które nie wzbudzają zainteresowania naukowców). Właśnie z tym drugim przypadkiem spotkali się niedawno eksperci analizujący dane zgromadzone przez Murchison Widefield Array.
Czytaj też: Europejski teleskop kosmiczny odkrył zachwycający pierścień Einsteina. Idealna konfiguracja
Ten radioteleskop składa się w ogromnej liczby anten, wynoszącej aż 4096. Zostały one zaprojektowane tak, aby były w stanie odbierać sygnały radiowe pochodzące z naprawdę odległych czasów. Mówi się bowiem o emisjach powstałych ponad 13 miliardów lat temu. Ale zamiast dowodów pochodzących z okresu tuż po Wielkim Wybuchu, uczestnicy całego przedsięwzięcia dotarli do transmisji o zdecydowanie bliższym współczesności datowaniu.
Taki rezultat poszukiwań zdecydowanie nie było oczekiwany, a to ze względu na fakt, iż wykorzystywany w obserwacjach teleskop znajduje się w tzw. strefie ciszy. W teorii powinien więc być wolny od zakłóceń. Tak się jednak nie stało, a astronomowie musieli wyjaśnić, w jakich okolicznościach do ich bazy danych trafiła tak niespodziewana emisja. Sprawa nie była łatwa, ponieważ wszystkie potencjalne źródła sygnałów radiowych wydawały się “odhaczone”.
Problematyczny sygnał, który odebrali astronomowie, okazał się powiązany z jednym z australijskich kanałów telewizyjnych
W pewnym momencie naukowcy wpadli jednak na dość szalony pomysł: stwierdzili, że być może sygnał wyemitowany z powierzchni… odbił się od lecącego samolotu. Była to szczególnie szalona koncepcja, gdyż podobne emisje rejestrowano przez niemal pięć lat. W toku analiz potwierdziło się, że faktycznie tak było, a szczegółowe wyniki badań są już dostępne na łamach Publications of the Astronomical Society of Australia.
Paradoksalnie, ostatnie wydarzenia mogą okazać się korzystne dla astronomów. Dzięki odnalezieniu źródła problemów będą teraz mogli skuteczniej filtrować podobne sygnały. Pomoże w tym nowa metoda identyfikacji i odcinania niechcianych częstotliwości radiowych. Będzie to szczególnie przydatne ze względu na rosnącą liczbę satelitów na orbicie naszej planety.
Czytaj też: Sensacyjne odkrycie astronomów. W końcu planeta zdatna do zamieszkania?!
Do opracowania tej technologii posłużyła naukowcom metoda pozwalającą dostosować teleskop tak, aby skupiał się na obiektach bliższych Ziemi, kojarzonych z tym, że zwykle wywołują zakłócenia. Drugim aspektem było natomiast tzw. kształtowanie wiązki, za sprawą którego zwiększa się ostrość śledzonego obiektu, co pozwala szczegółowo określić, skąd pochodzi zakłócenie. Połączenie obu rozwiązań umożliwiło identyfikację problematycznego samolotu. Badacze wskazali nawet na dokładne pochodzenie sygnału, który został powiązany z australijskim Channel 7.