Swoim życiem mógłby obdzielić kilka osób. Ojciec Don Kichota sam nadawał się na bohatera powieści

Jego powieść o Don Kichocie z La Manchy, wędrującym z wiernym giermkiem po Kastylii i rzucającym wyzwania urojonym gigantom, do dziś została przetłumaczona na ponad pięćdziesiąt języków świata. Przyniosła autorowi to, o czym marzył – wieczną sławę. Z czasem zachwyceni potomni zapomnieli tylko, że sam Miguel de Cervantes y Saavedra też miał coś z Don Kichota.

Najsłynniejszy hiszpański pisarz był awanturnikiem, przy którym schować się mogą nawet średniowieczni błędni rycerze!

HIDALGO Z KASTYLII

Cervantes urodził się w 1547 r. w miejscowości Álcala de Henares, 30 km na zachód od Madrytu. Dzisiejsza stolica dopiero uzyskiwała rangę centrum potężnego imperium hiszpańskiego, rozciągającego się w XVI w. od kolonii w obydwu Amerykach przez europejskie posiadłości w Niderlandach, Francji i Italii
po Indie Wschodnie z Filipinami, Karolinami i Marianami na Pacyfiku. Napływ bogactw do metropolii sprawił, że w Hiszpanii pojawili się mecenasi sztuki, a ta miała przeżyć swój „złoty wiek”. Jego ikoną wkrótce stał się Cervantes. Choć dokładna data urodzin pisarza pozostaje zagadką, to ze względu na nadane mu imię zwykło się sądzić, że był to 29 września – święto Michała Archanioła. Po rodzicach młody Miguel (i jego siedmioro rodzeństwa) odziedziczył szlachecką krew i… właściwie tylko tyle. Choć dziadek specjalizował się w dobrze płatnych usługach prawnych, a ojciec był cenionym cyrulikiem (zawód wielofunkcyjny niczym szwajcarski scyzoryk: golił brody, spuszczał krew, wyrywał zęby, leczył mniejsze rany), to Cervantesowie należeli do rodu zubożałego, nękanego długami. Dlatego ojciec sporą część
dzieciństwa Miguela spędził w więzieniu. Nie zapewnił też synowi starannego akademickiego wykształcenia, choć akurat tego Miguel nigdy nie uważał za ujmę na honorze. Jak napisze w swym największym dziele: „ubóstwo może przysłonić szlachectwo, ale nie zaćmić go zupełnie”. Zresztą nauki pobierane przez niego w kolegium jezuitów też nie poszły w las.

 

ŁOTRZYK I ŻOŁNIERZ

Miguel miał gorącą krew. Kroniki odnotowały werdykt samego króla Filipa II, który w 1569 r. nakazał aresztować i wtrącić do więzienia 22-letniego Cervantesa za zranienie w zabronionym pojedynku niejakiego Antonia Sigura. Temperamentny młodzieniec, nie chcąc podzielić więziennych doświadczeń ojca, postanowił salwować się ucieczką na Półwysep Apeniński. Dotarł do Rzymu, a potem odwiedził
Palermo, Mediolan, Florencję, Wenecję, Parmę i Ferrarę. Ostatecznie znalazł się w Neapolu – wchodzącym wtedy wraz z Sycylią i Sardynią w skład włoskich królestw pod hiszpańską jurysdykcją. Celem Miguela był stacjonujący tam królewski garnizon wojskowy.

Cervantesa do armii zaprowadziła nie tylko ucieczka przed kłopotami, ale i szlachetne pobudki – godne rycerza ze średniowiecznych romansów. W obliczu agresji Turków Osmańskich (m.in. na Cypr w 1570 r.) Hiszpania, Wenecja, Genua i Malta zawiązały na wezwanie papieża Piusa V militarną koalicję, patetycznie ochrzczoną Ligą Świętą. Przed Cervantesem otworzyły się drzwi, by odkupił winy i dowiódł
męstwa. Wstąpił więc na pokład którejś z ponad dwustu galer i galeasów, wypływających pod komendą Juana de Austria, syna cesarza, ku flocie Imperium Osmańskiego. Mimo gorączki i słabego stanu zdrowia, Cervantes zaparł się, aby w imię Boga i króla walczyć z muzułmanami na śmierć i życie.
Bitwa pod Lepanto na Morzu Jońskim w 1571 r. okazała się najkrwawszym morskim starciem w historii wojen, czego zresztą przyszły mistrz pióra sam doświadczył. Podczas walki odniósł aż trzy rany postrzałowe: dwa razy został trafiony w klatkę piersiową i raz w lewe przedramię, nad którym stracił władzę do końca swych dni („Straciłem rękę lewą po to, by po chwałę sięgnęła prawa!” – napisze potem). Samą bitwę, która zakończyła się spektakularnym triumfem koalicji, Cervantes w prologu do „Don Kichota” opisał równie wzniośle, nazywając „najszczytniejszą okazją, jaką oglądały wieki przeszłe i teraźniejsze i jakiej nie spodziewają się oglądać wieki przyszłe”.

Turcy stracili pod Lepanto 30 tysięcy ludzi i blisko dwieście okrętów! Gdy spłonął ostatni statek wroga, Cervantes trafił na sześć miesięcy do szpitala w Mesynie. Po rekonwalescencji powrócił do służby, biorąc udział w kolejnych wyprawach Ligi Świętej, m.in. na Korfu, na Peloponez oraz do Tunisu. Potem na kilka lat osiadł w Neapolu. Pobyt we Włoszech nasiąkniętych renesansową myślą oraz studiowanie klasycznych dzieł architektury i literatury wywarły ogromny wpływ na późniejszą twórczość dumnego weterana spod Lepanto.

 

W BERBERYJSKIEJ NIEWOLI

Tyle że – jak Don Kichot – Miguel niebawem wpadł w kolejne tarapaty. Kiedy w 1575 r. zrezygnował ze służby i wracał ze swym bratem Rodrigo do Hiszpanii, galera, którą podróżowali, została u wybrzeży Katalonii napadnięta przez piratów berberyjskich. Schwytanych braci Cervantesów wywieziono do Algieru pozostającego wtedy pod kontrolą Imperium Osmańskiego. Tam kapitan piratów, grecki renegat Dali Mami, odnalazł przyMiguelu listy rekomendacyjne od Juana de Austria, dowódcy chrześcijan spod Lepanto. Swym odkryciem podzielił się z bejem Algieru. Cervantes w oczach Berberów przestał być nic
niewartym anonimowym więźniem, a stał się cennym zakładnikiem, za którego uwolnienie mogli domagać się wysokiego okupu. Ich żądanie opiewało na pięćset złotych escudos. Duma internowanego Cervantesa nie pozwalała mu czekać bezczynnie na rozwój wypadków. Opracował śmiały plan ucieczki
i go zrealizował. Niestety muzułmański przewodnik, który prowadził zbiegów do hiszpańskiego wówczas Oranu, opuścił ich po kilku dniach. Miguel i spółka w obliczu głodu i braku orientacji w szlakach Afryki musieli zawrócić do Algieru, gdzie ponownie ich pojmano.

Tymczasem matka Cervantesów – nie bez kłopotów – zebrała w Madrycie znaczną sumę pieniędzy, którą wysłała za morze z nadzieją wykupienia synów. Kiedy na miejscu okazało się, że nie wystarczy, aby wydobyć z niewoli obydwu, Miguel dał pierwszeństwo w odzyskaniu wolności Rodrigowi. Jednocześnie nakreślił bratu nowy sekretny scenariusz ucieczki. Kluczem było wynajęcie w Hiszpanii galery, która
dopłynęłaby do wybrzeża Algieru…

Rodrigo spełnił oczekiwania brata, podczas gdy ten – wraz z piętnastką pozostałych chrześcijańskich osadzonych – w oczekiwaniu na statek schował się w grocie blisko plaży. Jednak zbiegów nakryto i ponownie wtrącono do celi! Ryzykując śmiercią, Miguel wziął na siebie pełną odpowiedzialność za organizację spisku. Jego biografowie zgodnie stwierdzają, że skórę uratowały mu wówczas wspomniane listy rekomendacyjne i wysoka wartość rynkowa. Trzeci plan ucieczki znów zakładał pieszą wędrówkę do Oranu, więc Cervantes przygotował w sekrecie list do tamtejszego gubernatora, by wtajemniczyć go w swe zamiary. Niestety, posłaniec został aresztowany, a korespondencja przechwycona. Mimo że Cervantes – odważnie kryjąc kolegów – przyznał się do winy (za co skazano go na chłostę), to i tym razem uniknął kary, dzięki wstawiennictwu współwięźniów i gildii europejskich kupców z Algieru.
Wtedy wymyślił czwarty plan. Ucieczka miała odbyć się dzięki wsparciu finansowemu mieszkańca Algieru pochodzącego z Walencji. Cervantesowi udało się pozyskać za jego pieniądze fregatę zdolną do transportu aż sześćdziesięciu chrześcijańskich skazańców.

I gdy wydawało się, że cała operacja wreszcie zakończy się sukcesem, w kluczowym momencie jeden z dezerterów zdradził – nielubiący Cervantesa dominikanin Juan Blanco de Paz ujawnił jego plany bejowi Algieru w zamian za złotą błyskotkę i… słoik smalcu! Upartego prowodyra ucieczek zamknięto zaś w więzieniu o zaostrzonym rygorze. Po kilku dniach postanowiono przetransportować go do Konstantynopola. Na szczęście w samą porę z ratunkiem przyszłemu pisarzowi przybyli bracia z zakonu trynitarzy – zgromadzenia powołanego w epoce krucjat do wykupowania jeńców z rąk muzułmanów.

Przypłynąwszy z trzystoma escudos w sakwach i uzbierawszy kolejne dwieście z darowizn od miejscowych chrześcijan, zapłacili pełny okup za Miguela. I tak w 1580 r., po 5 latach w kajdanach, Cervantes odzyskał wolność.

 

WIELKIE BUJANIE

Powróciwszy do Europy, Cervantes udał się jednak nie do Madrytu, ale do Portugalii, która w tym czasie była związana z Hiszpanią unią personalną Federacja iberyjskich królestw pociągnęła

za sobą scalenie pod wspólnym berłem posiadłości kolonialnych na całym świecie. Przed Cervantesem, poszukiwaczem przygód, pojawiły się więc nowe perspektywy uzyskania pracy, która wreszcie pozwoliłaby mu uporządkować życie oraz spłacić długi własne i rodziny. Jako znawca zwyczajów północnoafrykańskich najpierw dostał angaż w roli agenta Hiszpanii w Oranie. Potem ubiegał się o wakat na stanowisku dyplomatycznym w Indiach (tym razem bezskutecznie). Wreszcie w Andaluzji powierzono mu ważną funkcję komisarza zaopatrującego Wielką Armadę, która szykowała się do wojny z Anglią. Cervantes odpowiadał początkowo za gromadzenie pszenicy i oliwy, zaś po awansie do roli poborcy – za skuteczną egzekucję podatków służących finansowaniu działań wojennych. Wtedy ponownie wyszła
na jaw skłonność Hiszpana do prowokowania problemów. Jeszcze przed słynną bitwą morską w kanale La Manche – gdzie Wielka Armada poniosła druzgocącą klęskę, co okazało się milowym krokiem ku zmierzchowi imperium – znów znalazł się na dnie. Otóż z powodu nieprawidłowości w prowadzonych przez niego rachunkach, oskarżono go o przywłaszczenie pieniędzy publicznych i osadzono w więzieniu!
Nie ma jednak tego złego, coby na dobre nie wyszło. Właśnie w więzieniu w Sewilli, w którym spędził trzy długie monotonne miesiące jesienią 1597 r., w głowie Miguela narodził się pomysł napisania zuchwałej parodii rycerskiego eposu. Miał traktować o pewnym śmiałku – jak on sam, bujającym w obłokach
– który znudzony dotychczasowym życiem postanawia uczynić coś spektakularnego.

Tak powstał „Przemyślny szlachcic Don Kichot z La Manchy”, który ukazał się w 1605 r. Wcześniejsze literackie dzieła 58-letniego Cervantesa (m.in. romans pasterski, dramaty i satyryczne sonety) krytycy i czytelnicy przyjęli bez zachwytu. Lecz „Don Kichot” okazał się przebojem, przynosząc autorowi sławę.

 

ATAK PIRATÓW… KSIĄŻKOWYCH

Co z tego, skoro wbrew oczekiwaniom Miguela, sukces nie przełożył się na pieniądze! Wiele egzemplarzy książki, krążących po Półwyspie Iberyjskim, stanowiło bowiem… pirackie kopie pochodzące z drukarni w Lizbonie, która nie miała praw do publikowania arcydzieła! Nie bez winy był też sam Cervantes, który naiwnie sprzedał swemu legalnemu wydawcy pełne prawa majątkowe do przyszłych wznowień. Jakby tego było mało, po mniej więcej dziesięciu latach ukazała się kontynuacja książki, która wyszła jednak spod pióra kogo innego! Autor o pseudonimie Alonso Fernández de Avellana należał prawdopodobnie do adeptów największego rywala Cervantesa – Lope de la Vegi. Albo nawet był to sam Vega! Zgryźliwości, które de Avellana zawarł w swym apokryfie, zmobilizowały Cervantesa. Jego autorski sequel przygód Don Kichota i Sancha Pansy, pełen ripost miażdżących podszywającego się pod niego pisarza, powtórzył sukces oryginału [czytaj: Cervantes godny Instytutu]. Miguel poszedł za ciosem i pisał
dalej, m.in. „Nowele przykładne” – kolekcję opowiadań w rozmaitych stylach. Okazał się pisarzem płodnym i kochającym różnorodność. I dotyczyło to nie tylko literatury…

IRONIA LOSU

Damą serca Don Kichota była wyidealizowana w jego urojeniach wieśniaczka – Dulcynea z Toboso. Uczucie to było platoniczne, aż do przesady rycerskie. Sam Cervantes nie okazał się tak wstrzemięźliwy. W efekcie romansu z mężatką Aną de Villafranca urodziła się mu córka. A za sprawą namiętnego związku z niejaką Saliną, poznaną podczas pobytu w Neapolu, doczekał się prawdopodobnie syna. Natomiast życiową partnerką Cervantesa był jeszcze ktoś inny – młodsza o blisko dwadzieścia lat Catalina de Salazar y Palacios, drobna szlachcianka z Esquivas w La Manchy. Nie mieli dzieci. W sumie ich małżeństwo okazało się niewypałem: przez wiele lat Catalina i Miguel – ciągle w rozjazdach jako poborca – żyli w separacji. W odróżnieniu od Don Kichota, stale paplającego o uczuciu do Dulcynei, Cervantes ani słowem nie wspomniał żony w książkach. Niektórzy biografowie są nawet zdania, że gdyby
ówczesna Hiszpania nie była tak ultrakatolicka, to zapewne doszłoby do unieważnienia małżeństwa. Pośrednio przeczy jednak temu sam Cervantes, który w jednym z dzieł stwierdza: „Najgorsze pojednanie jest lepsze niż najlepszy rozwód”. Dlatego małżeństwo przetrwało 32 lata: od 1584 r. aż do śmierci pisarza. Chorujący na cukrzycę Cervantes zmarł w 1616 r. Pochowano go skromnie w Madrycie
w krypcie klasztoru trynitarzy. Jak na ironię, znajduje się on przy ulicy Lope de la Vegi, zaciekłego rywala Miguela. Honorowego pogrzebu doczekał się Cervantes dopiero po prawie 400 latach – gdy w 2015 r. archeolodzy odkryli cztery metry pod posadzką doczesne szczątki jego i żony. Twórcę tak zaprawionego ironią „Don Kichota” rozpoznano po deformacji w lewym przedramieniu – pamiątce po Lepanto. Tę
pamiątkę pisarz nieodmiennie sobie cenił jako godną prawdziwego bohatera.