Czy można połączyć czarny kryminał z fizyką? Można. Lasery, podczerwień i niesamowite złudzenia optyczne – to czeka na miłośników nauki i sensacji w „Strefie światła”, najmroczniejszym zakątku Centrum Nauki Kopernik
W tej historii chodzi o światło – samo miasto nazywa się wszak Światłobrzeg – ale akcja toczy się w miejscach, które skrywają niemal całkowite ciemności. Odwiedzamy muzeum i fabrykę światła, dom Arseniusza i Centralne Biuro Świetlne, wreszcie ulicę Półcienia i tajemną kryjówkę Crona. Po drodze obaj naukowcy wykorzystują różne eksponaty, urządzenia i technologie. „Strefa światła” wystrojem przypomina scenerię komiksów cartoon noir, np. Mike’a Mignoli albo Franka Millera. Jej przestrzeń ozdabiają kurtyny z nadrukami i rekwizyty stylizowane na lata 50. Zza „okien” słychać, jak żyje Światłobrzeg: sygnał policyjnej syreny, głosy przechodzących chodnikiem ludzi i przejeżdżających ulicami samochodów zlewają się w charakterystyczny wielkomiejski szum. W sumie galeria ta zajmuje 430 m kw. na pierwszym piętrze budynku i mieści 40 interaktywnych eksponatów. Połowa z nich (a także projekt i aranżacja przestrzeni) to dzieło niemieckiej firmy Hüttinger. Pozostałe powstały w CN Kopernik z inicjatywy dr. Łukasza Badowskiego, pomysłodawcy galerii. Jest to więc coś, czego nie zobaczycie w żadnym innym eksploratorium na świecie!
Spacer wśród cieni
Jakie eksponaty znalazły się w „Strefie światła”?
Podsłuch laserowy. Bez tego narzędzia szanse na pokonanie przestępcy są znikome. Za szybą toczy się rozmowa. Kiedy promień lasera odbija się od tafli, rejestruje drgania wywołane głosami rozmówców. Wiązka światła trafia do przetwornika optoelektrycznego i w ten sposób jest odtwarzany dźwięk. Żeby podsłuchać rozmowę, trzeba skierować „podsłuchową lunetę” na plamkę lasera na szybie.
Analiza obrazu. Wiele malowideł skrywa prawdziwe tajemnice – odsłaniając kolejne warstwy, można trafić na niespodzianki. Wykorzystując nadfiolet, podczerwień oraz światło widzialne, spojrzymy w głąb dzieła sztuki.
Klejnot. Bez niego Arseniusz Cron nie wprowadzi swego planu w życie. Eksponat wytwarza obraz rzeczywisty przedmiotu, jednak nie na ekranie, lecz w powietrzu. Dzięki temu można zobaczyć klejnot, ale gdy spróbujemy go dotknąć, okazuje się, że to tylko złudzenie.
Hełmy dyfrakcyjne. Czasami źródło światła może wyglądać inaczej niż w rzeczywistości – ale tylko wtedy, gdy będziemy na nie patrzeć przez siatki dyfrakcyjne, zamontowane w wizjerach hełmów. Po wybraniu źródła światła – klasycznej żarówki, żarówki energooszczędnej lub halogenowej – obserwujemy ich widma np. w formie kolorowych prążków.
Kryjówka przestępcy. Poruszanie się po niej może sprawić trudność, bo jest to ciąg pomieszczeń skonstruowanych tak, że zostaje zaburzone nasze poczucie równowagi. Próżno tu szukać równych pionowych i poziomych powierzchni. Podobnie wyglądają meble i cały wystrój kryjówki. W rezultacie zwiedzający odczuwa na własnej skórze tzw. efekt vertigo.
Znikająca sylwetka. Raz jesteśmy, a raz nas nie ma – i to nie ruszając się z miejsca. Jak to możliwe? Nie ma w tym ani grama magii – wszystko zależy od oświetlenia miejsca.
Noktowizor. To rekwizyt znany z wielu historii kryminalnych. Żeby z niego w pełni skorzystać, trzeba jednak wiedzieć, kiedy i w jakiej sytuacji można otrzymać wyraźny obraz. Użyjemy więc noktowizora wraz z promiennikiem podczerwieni albo bez, żeby się przekonać, kiedy lepiej widać wnętrze pomieszczenia.
Pneumoskop. Stoi w pomieszczeniu najciemniejszym z ciemnych, a jedynym jaśniejszym elementem jest ekran, na którym dzięki tzw. obrazowaniu smugowemu można zobaczyć własny oddech. Widoczny jest jako ciemniejsza smuga. Pneumoskop okazuje się przydatny podczas prowadzenia tajnych badań.
Ukryta perspektywa. Wydaje się, że to zwykły pokój, może tylko zbyt ascetycznie umeblowany. Jednak kiedy już wejdą tam dwie osoby, nic nie wygląda zwyczajnie. Ktoś niski nagle staje się niemal wielkoludem, zaś wysoki natychmiast się kurczy.