Idealna taksówka powinna być przede wszystkim widoczna z dużej odległości. Najlepiej żeby już z daleka było widać, czy jest wolna. Argentyński designer Alberto Villareal zaprojektował auto, które spełnia ten warunek. Prototypowy Mx-Libris wyróżnia się wielkim wyświetlaczem na karoserii. Kiedy auto jedzie bez pasażerów lub stoi na postoju, już z daleka można dostrzec zapalony na nim napis „libre” (wolna). Projekt Mx-Libris wymaga jeszcze wielu nakładów, ale ma szansę na realizację. Ameryka Południowa (tam właśnie ma być wykorzystywany Mx-Libris) potrzebuje ekotaksówki, a Mx-Libris ze swoim napędem: ogniwami paliwowymi i słonecznymi jest przyjazny dla środowiska. Podobnie jak inny prototyp – Solar Taxi. Samochód, który zaprojektował zespół Louisa Palmera, potrzebuje do jazdy możliwie jak najwięcej błękitnego i słonecznego nieba. Wystarczą panele fotowoltaiczne powierzchni zaledwie 6 metrów kwadratowych, żeby pojazd Palmera pruł drogą. „Taksówka” jest dwuczęściowa i składa się z auta właściwego oraz przyczepy, na której wiezione są baterie do magazynowania energii ze słońca. Wprawdzie trudno wyobrazić sobie taki wehikuł zaparkowany na postoju obok mercedesów i fiatów, ale za to Louis Palmer udowodnił, że jego pomysł ma przyszłość. Przed dwoma laty ekstrawagancki ekoprojektant objechał swoim Solar Taxi cały świat, w 543 dni pokonując dystans ponad 53 tysięcy kilometrów.
SAMOCHÓD OCZYSZCZA POWIETRZE
Niemiecki projektant o swojsko brzmiącym nazwisku Darius Zieba chciałby, żeby w przyszłości taksówek używać do… poprawiania czystości środowiska naturalnego. Jego Oxygen Taxi (dosłownie taksówka tlenowa) ma otwarte nadwozie, dżojstik zamiast kierownicy, a fotele dla pasażerów osłania coś na kształt wielkiego parasola. Na jego powierzchni designer umieścił hipermembranę – specjalną substancję, która działa jak filtr powietrza. W czasie jazdy auto dotlenia atmosferę! Dodatkowo herr Zieba widzi w swoim projekcie element miejskiej „małej architektury” – taksówka na parkingu może pełnić rolę kawiarnianego stolika lub cieszyć oko zamiast… parkowej rzeźby. Holenderska konkurencja ze Studia Thijssen twierdzi, że w miastach da się przemieszczać szybciej. Jak? Wystarczy stworzyć sieć taksówek wodnych, które – wzorem vaporetto z Wenecji – będą poruszać się po kanałach tak przecież typowych dla krajobrazu Holandii. Taka „taksówka” przypomina rower wodny z kabiną. Napęd? Oczywiście za pomocą ekosilnika elektrycznego. Projekt Thijssen jest ciekawy, ale ma słabe strony – kierowca prowadzi swój pojazd bez żadnej osłony przed pogodowymi niespodziankami. Plan, żeby Water Taxi stała się symbolem Antwerpii, na razie trafił na półkę archiwum.
WZOREM BRYTYJCZYKÓW
Żółte taksówki amerykańskie, Yellow cabs, to dziś najczęściej fordy Crown Victoria – samochody wielkie i przestarzałe. Ford proponuje, żeby je zastąpić bardziej funkcjonalnymi Transitami Connect. Tak, tymi samymi dostawczo-osobowymi fordami, które jeżdżą również po naszych drogach. Taksówki nowego typu różnią się przede wszystkim napędem – prócz benzyny można w nich zamontować instalację na gaz płynny lub ziemny. Miejsce kierowcy od kabiny dla pasażerów oddziela szyba i przegroda z zamontowanym ekranem (do wyświetlania reklam) i kilkoma nawiewami klimatyzacji. Amerykański wzór coś wam przypomina? Ależ oczywiście, takie są przecież taksówki… londyńskie z firmy LTI z Coventry. W tych autach umieszczono normalne siedzenia i małe foteliki, które można odchylić poza obrys karoserii (łatwo na nie usiąść wprost z ulicy, co na pewno docenią niepełnosprawni), rampa do wjeżdżania do środka wózkiem inwalidzkim oraz stopień, który ułatwia zajmowanie miejsc. A co z bagażami? Walizki leżą obok kierowcy, bo klasycznego bagażnika nie ma!