Jam jest Słowo Pańskie! I rozkazuję wam: zaprzestańcie tych pogańskich, plugawych obrzędów! Ten gród to Sodoma i Gomora!” – wykrzykuje mężczyzna w czarnych szatach. W uniesionej dłoni trzyma krzyż. Na jego twarzy maluje się grymas wściekłości. Pojawił się jak duch, wpuszczony do warowni przez przekupione straże. „Wynoś się stąd, psi synu, i nie zakłócaj nam święta! ” – krzyczy ktoś z grodowej starszyzny, mierząc w mężczyznę drewnianym kosturem. W odpowiedzi zostaje uderzony krzyżem w skroń. Przybysz nie jest sam. Na majdan wbiegają zbrojni. Słychać krzyk kobiet, szczęk oręża, padają trupy. Krwawa jatka trwa klika minut. W końcu załoga grodu triumfuje. W finale człowiek w czerni ginie, ugodzony sztyletem przez pogańską kapłankę. Pojawiają się napisy…
Tak kończy się dwudziestominutowa etiuda „Miecz i krzyż”, osnuta wokół ponownego podboju i chrystianizacji Pomorza Gdańskiego za panowania Bolesława Krzywoustego. Film to wspólne dzieło zapaleńców z rycerskich grup rekonstrukcyjnych. Jest elementem akcji promującej odtworzony przed dwoma laty wczesnośredniowieczny gród w Owidzu (3 km od Starogardu Gdańskiego, 50 km od Gdańska). „Po wielu latach badań wykopaliskowych warowni ich wyniki zostały udostępnione nie tylko nielicznej grupie badaczy […]. Pięknie zrekonstruowany obiekt znowu stał się znaczącym miejscem na europejskiej mapie najważniejszych wczesnośredniowiecznych fortyfikacji”—pisał w publikacji „Gród w Owidzu” dyrektor Muzeum Archeologicznego w Gdańsku dr Henryk Paner.
GÓRA PEŁNA SKORUP
To nie jest opinia na wyrost. Budowla rzeczywiście robi wrażenie. Już z daleka widać wysokie 18 metrów) wzniesienie z pierścieniem wałów naszpikowanych zaostrzonymi balami palisady. Ponad nią wyrastają kryte strzechą domostwa i kilkumetrowe wieże strażnicze. Północny stok wzniesienia, rozsadzany korzeniami drzew, gwałtownie opada w dół, w stronę Wierzycy. Ta naturalna fosa (10 m szerokości, 3 m głębokości) oblewa dziś grodzisko od północnego wschodu. Sto lat temu, przed budową młynów wodnych, chroniła je również od południa.
„To jedno z najbardziej malowniczych miejsc na Kociewiu – mówi pochodząca z Owidza Marta Szaduro.-Trudno uwierzyć, że jeszcze przed kilkoma laty wokół rosła kapusta, a z góry, gdzie dziś urzędują wojowie, zjeżdżało się zimą na sankach. Ojciec opowiadał mi, że z kolegami często znajdował tu różne zagadkowe przedmioty, jakieś skorupy, kości…”. Potwierdzająto pracownicy skansenu. „Wciąż trafiamy tu na ceramikę – mówi jeden z przewodników. – Wystarczy przejść się po terenie niezabudowanym wokół wzgórza. Po każdej zimie ziemia wypluwa tam mnóstwo fragmentów naczyń. Wciąż jest tu czego szukać”. Nic dziwnego, bo choć wykopaliska wOwidzu prowadzone są od 1973 r., do dziś archeologom udało się przebadać zaledwie 10 proc. terenu w obrębie wałów (nieregularny prostokąt o wymiarach 120 x 50 m). Mimo to wyłuskano z ziemi imponującą liczbę artefaktów-37 tys. skorup, 11 tys. kości i 600 tzw. zabytków wydzielonych, takich jak monety, noże, misy żelazne, ozdoby (kolczyki, paciorki, kabłączki skroniowe).
ŁOPATĄ W PRZESZŁOŚĆ
„Gdy tam po raz pierwszy pojechałem, podczas obchodzenia stanowiska aż chrzęściło pod butami… Szczątki kostne, ceramika – relacjonuje Adam Ostasz z Muzeum Archeologicznego w Gdańsku, badający teren grodziska w latach 2008-2009. – Prawdziwa masówka. Tysiące skorup, z których dato się zrekonstruować jakieś większe formy. Datacja? Znaleziska nie pozostawiają wątpliwości – grodzisko funkcjonowało na przestrzeni całego XI wieku, najdalej do połowy wieku XII”.
Choć archeolodzy są ostrożni w formułowaniu hipotez, konfrontacja ich badań ze źródłami historycznymi pozwala przypuszczać, że gród w Owidzu wzniesiono w pierwszej ćwierci XI w. w okresie umacniania przez Bolesława Chrobrego władzy na Pomorzu Gdańskim.
„Miejsce jest wybitnie obronne, strategicznie położone na wysokim pagórze oblanym wodami Wierzycy-mówi archeolog. – W pobliżu przebiegały szlaki kupieckie. Można tam było bezpiecznie się osiedlić, spotykać się, handlować, uprawiać okoliczne ziemie. Czy mieszkał tu ktoś szczególny? Komes czy rządca? Trudno powiedzieć. Jednak rozmach, z jakim wybudowano grodzisko, świadczy o jego dużej randze. Wzniesienie tak potężnych wałów było ogromnym przedsięwzięciem. Naturalne wyniesienie morenowe zostało jeszcze powiększone. Dzięki temu wał można było przenieść na krawędź stoku, a wyrównany plac na wzgórzu przeznaczyć pod zabudowę”.
„Proszę spojrzeć na to zdjęcie – badacz pokazuje przekrój głębokiego wykopu. -Tutaj widać poszczególne warstwy wału. Są ślady drewnianych skrzyń wypełnionych piachem i gliną, tutaj jest jakaś przebudowa, ślady naprawy. A ta kreseczka to podsypka. Cóż – jak się coś buduje, to się wytycza plac budowy. Jednym słowem organizator zarządził: »Panowie! Tu na tej podsypce z piasku budujemy«. Postawienie tak wysokich wałów o konstrukcji skrzyniowej było nie lada wyzwaniem. Wymagało pracy wielu ludzi, specjalisty koordynatora i kogoś, kto za to płacił. Z pewnością nie odbyło się to na zasadzie: »Chodźcie, chłopy, zbudujemy sobie gród« – śmieje się Ostasz i dodaje: – A gdy go już zbudowano, mieszkający w nim Pomorzanie mieli pełne ręce roboty. Wały, domostwa, sprzęty domowe trzeba było stale naprawiać. A przy tej krzątaninie różne rzeczy gubiono. Jakiś kolczyk, szklany paciorek, dzwoneczek… Nie znalazłeś? Trudno. Najważniejsze, że można było kupić sobie nowy”.
NA KUPIECKIM SZLAKU
„Gród leżał w pobliżu ważnego szlaku kupieckiego – opowiada Joanna Jarzęcka-Stąporek, archeolog kierująca badaniami w Owidzu w 2006 r. – Po raz pierwszy wspomina o nim dokument z 1198 r., w którym to książę Grzmi- sław nadaje joannitom Starogard Gdański z obszarem sięgającym do via mercatorum – drogi kupców. Co prawda, gdy na Pomorzu pojawili się rycerze z Palestyny, gród w Owidzu był już tylko kupą popiołu, ale bez wątpienia ten kupiecki szlak wiodący z Wielkopolski do Gdańska funkcjonował dużo wcześniej. I stąd na grodzisku tak niezwykłe znaleziska. Zupełnie wyjątkowe dla tego terenu monety, m.in. srebrny denar z Duisburga, żelazne misy ze Śląska, które pełniły rolę płacidła, czy odważniki do wag kupieckich. Poza wymianą handlową toczyło się tu typowe życie grodowe. Hodowano zwierzęta (świnie, owce, kozy), uprawiano ziemię (zachowały się odciski ziaren zbóż na skorupach), obrabiano kości zwierzęce i bursztyn, produkowano na własny użytek naczynia z drewna i gliny, wytwarzano odzież, łowiono ryby, o czym świadczą metalowe haczyki. Dzięki wykorzystaniu detektora ostatnie badania przyniosły mnóstwo zabytków metalowych. Zresztąwjednym z wykopów odkryłam pracownię kowala. Generalnie Owidz był miejscem idealnym – wszystko, co potrzebne do życia, dało się wytworzyć na miejscu albo kupić…”.
Jednak ta sielanka kończy się gwałtownie na przełomie XI i XII w. „Tu wszędzie jest warstwa spalenizny, poza tym mnóstwo grotów strzał – mówi badaczka. – Bez wątpienia grodzisko zostało zniszczone nagle. W czasie najazdu”. Kto go dokonał? Z pewnością… Piastowie. Pomorze Gdańskie – kontrolowane przez nich od połowy X w. – usamodzielniło się w czasie panowania Bolesława Szczodrego (Śmiałego) (1058-1079).
Chrześcijańskich rządców wymordowano bądź przegnano, a do łask wrócili dawni bogowie. Próbę ponownego podboju podjął pod koniec XI w. Władysław Herman. Łupieżczymi wyprawami w zastępstwie schorowanego księcia dowodził palatyn Sieciech. Z początku sprzyjało mu szczęście. 15sierpnia1090 r. zdobył Nakło, torując Piastom drogę w głąb Pomorza. „Po tym zwycięstwie zagarnął siłą ich miasta i warownie wewnątrz kraju oraz nad morzem, ustanawiając swoich rządców i komesów w ważniejszych i bardziej obronnych miejscowościach – pisał na kartach kroniki Gall Anonim. – A ponieważ wiarołomstwu pogan w ogóle chciał odebrać ochotę do buntu, polecił swym namiestnikom w oznaczonym dniu i o określonej godzinie spal ić wszystkie warownie w głębi kraju. Tak też się i stało”.
Być może właśnie wówczas poszedł z dymem gród w Owidzu. Jednak mogło stać się inaczej. Sieciech ustanowił w nim komesa i uczyń ił jednym z ufortyfikowanych punktów, mających trzymać w ryzach okoliczną ludność. Jeśli tak – nie na długo. Bowiem już w 1091 r. Pomorzanie chwycili za broń i „tych rządców, których nad nimi ustanowił ówczesny wojewoda Sieciech, częściowo za ich winy wymordowali, inni zaś, szlachetniejszego pochodzenia, rozsądniej i godniej się zachowujący, ledwie zdołali uciec za zgodą [swych] krewnych”. Odwetowa wyprawa Władysława Hermana zakończyła się klęską. „Pomorzanie, nagle nań następując, dopadli go nad rzeką Wdą i w przeddzień Niedzieli Palmowej stoczyli z nim bitwę krwawą i żałosną” – odnotował Gall. Przy odrobinie szczęścia Owidz mógł przetrwać niespokojne czasy Hermana. Ale nawet jeśli, to przedłużył swój żywot zaledwie o kilkanaście lat i spłonął podczas regularnego podboju Pomorza Gdańskiego prowadzonego przez Bolesława Krzywoustego (między 1116a1119rokiem).
„Na temat zniszczenia Owidza można fantazjować – ucina rozważania Joanna Jarzęcka-Stąporek. – Zresztą nieco z fantazji ma również rekonstrukcja grodu. Bo badania nie dały odpowiedzi na wiele pytań: w którym miejscu znajdowała się brama, ile było strażnic, jak były wysokie… Poza tym część stoku osunęła się do Wierzycy, więc miejsce to wygląda dziś inaczej niż w XI w.”.
EKSPERYMENTY Z ARCHEOLOGIĄ
Nawet jeśli owidzka rekonstrukcja jest daleka od oryginału, to jej pomysłodawcom udała się inna sztuka. Powstało miejsce znakomicie oddające klimat średniowiecznej osady warownej. Nic więc dziwnego, że na historyczne imprezy zaglądają do Owidza bractwa rycerskie z całej Polski. I nie tylko. „Odwiedzają nas Niemcy, Czesi, Litwini, Białorusini… -wylicza Kamil Szproncel, przewodnik po grodzie i członek jednej z grup rekonstrukcyjnych. – Miejsca jest tu sporo. Oprócz dwóch wież strażniczych i wieży bramnej mamy tu dziesięć dużych hat. Postawiliśmy je w konstrukcji zrębowej, która jest typowa dla tamtego okresu. Wszystkie kryte sąstrzechą. Rzeka dawała trzcinę -znakomity materiał na poszycie. Domy nie mają okien i kominów, co może dziwić, bo wewnątrz są paleniska skrzynkowe (mające obramowania z kamieni). Odtworzyliśmy ten średniowieczny system ogrzewania, posługując się raczkującą w Polsce archeologią eksperymentalną. To klasyczna metoda prób i błędów. Stosując ją, doszliśmy do wniosku, że takie palenisko działało na zasadzie pieca kaflowego. Na dużym ogniu rozgrzewano kamienie, a gdy te były już dostatecznie gorące, palenisko wygaszano. Żar wymiatano na majdan, chatę wietrzono i zamykano. W izbie było ciepło przez kilkanaście godzin”.
Wnętrza domostw kryją nie tylko paleniska. Trzy z nich wypełniono replikami broni, narzędzi, przedmiotami kultu Zaaranżowaliśmy siedziby kapłana-żercy, zielarki, drużyny wojów. Powstaje chata komesa… – mówi Szproncel. – Pieczołowite odtworzenie detali wymaga czasu i dużych nakładów. Gród jest placówką finansowaną przez samorząd, ale w pracach pomagają nam również osoby prywatne, zaangażowani pasjonaci, rzeźbiarze, malarze. To nie jest zwykły skansen. To miejsce żyje historią”. Pytany o przyszłość odpowiada: „Naszym marzeniem jest odtworzenie podgrodzia. Bez użycia współczesnych narzędzi, ale za pomocą dawnych technik, w strojach z epoki, przy współpracy z archeologami. Podpatrywanie takiej pracy byłoby dla turystów atrakcją samą w sobie”.
Ale do Owidza warto przyjechać już dziś. Zajrzeć do odtworzonych chat i przejść się ścieżką przyklejoną do zbocza opadającego ku Wierzycy. Kto wie, może pod butami błyśnie kawałek ceramiki, szklany paciorek, a może nawet… srebrny denar z Duisburga?
ZDANIEM EKSPERTA
Joanna Jarzęcka-Stąporek, archeolog kierująca pracami wykopaliskowymi w Owidzu w 2006 roku
Gród powstał na początku XI w., w okresie umacniania pano- 111 wania Polan nad Pomorzem za rządów Bolesława Chrobrego. yj W tym czasie zakładano także inne grody na Kociewiu, jak Ciepłe albo Ciecholewy; odbudowano też niektóre z okresu plemiennego, np. Pińczyn. Grodzisko owidzkie należy do największych na tym terenie. Wzgórze, otoczone z trzech stron wodami rzeki Wierzycy, jedynie od zachodu było narażone na atak. Dlatego z tej strony było najsilniej ufortyfikowane przez umocnienia drewniano-ziemne (wał o konstrukcji skrzyniowej). Wnętrze grodu było zajęte budynkami zagłębionymi częściowo w ziemię (półziemiankami) oraz domami naziemnymi z bali drewnianych, najprawdopodobniej o konstrukcji zrębowej. Chaty te z obiektami o charakterze gospodarczym usytuowane były pod wałem, ale nie przylegały do niego, pozostawiając miejsce dla przestrzeni komunikacyjnej. Ponadto znajdowała się tam wieża mieszkalna należąca do zarządcy grodu. Owidz leżał przy wiodącym z Wielkopolski do Gdańska szlaku kupieckim. Znaleziona znaczna ilość odważników poświadcza handlowy charakter miejsca. O jego znaczeniu aa mówią też Xl-wieczne denary pochodzenia dolnoniemieckiego, biżuteria czy fragment metalowego ornamentowanego naczynia. Gród funkcjonował przez cały wiek XI i początek XII, kiedy to został całkowicie zniszczony podczas najazdu.