Australia regularnie jest nękana przez częste powodzie lub wydłużające się okresy suszy. Wszystko ma związek z cyrkulacją termohalinową w Pacyfiku. Obecnie trwające La Niña od końca 2020 roku doprowadziło do rekordowych powodzi na wschodnim wybrzeżu kraju. Wcześniej Australia mierzyła się z gigantycznymi pożarami lasów i suszą.
Naukowcy na całym świecie przyjęli określać stan suszy od ilości opadów spadających na dany obszar. Niestety przy obecnym rozchwianym obiegu wody w przyrodzie ten wskaźnik bywa coraz mniej dokładny. Ponadto wyższe temperatury i fale upałów podnoszą parowanie wód i wysuszają gleby szybciej niż wcześniej.
Czytaj też: Częstsze burze piaskowe w przyszłości? Niebagatelny wpływ ma coś nietypowego w oceanach
Aby udowodnić tę hipotezę, badacze z Australii stworzyli mapę korelującą opady z dobrostanem rolników – zdaniem autorów, sektor rolniczy jest najbardziej wrażliwy na susze i powodzie. Co pokazały wyniki?
Susza na mapie – nie tylko opady są ważnym czynnikiem!
Zasadniczo mapy potwierdzają ogólną tezę, że dobrobyt sektora ma się najlepiej przy wysokim stanie opadów na danym terenie – a generuje najniższe zyski przy niskich opadach lub podczas suszy. Są jednak drobne wyjątki, które naukowcy nie omieszkali nie wspomnieć.
Susza w mniejszym stopniu dotknęła rolników w Australii Zachodniej niż chociażby w Nowej Południowej Walii. Wynika to ze stopnia przystosowania gospodarek do lokalnych warunków – zdaje się, że lepiej przygotowaniu na okresy bez opadów są rolnicy z bardziej pustynnych części kraju niż z południowego wschodu.
Czytaj też: Dziura, która wygląda jak wrota do piekieł. Powstało gigantyczne zapadlisko
Korelacja map tego typu była pierwszą kiedykolwiek wykonaną i znakomicie mogłaby być powtórzona w wielu innych krajach, w tym w Polsce. Zdaniem autorów, badanie dobrostanu rolników w odniesieniu do poziomu opadów pomoże skuteczniej przewidywać skutki przyszłych susz i daje sygnał lokalnym władzom do działań zapobiegającym kompletnemu paraliżowi tego sektora.