Pliocen był epoką w historii geologicznej Ziemi trwającą od 5,33 do 2,58 mln lat temu. Poprzedza go miocen, a następuje po nim znany większości plejstocen, czyli epoka wielu zlodowaceń z terenu Europy. Uważa się, że pliocen był okresem cieplejszym od obecnego, nawet o 2-3 stopnie. Świadczą o tym chociażby liczne skamieniałości roślin, które udowadniają, że np. ówczesna flora nad Wisłą bardziej przypominała obszar Morza Śródziemnomorskiego lub Japonię.
Czytaj też: 8 największych zagadek Ziemi. Nawet dzisiaj te zjawiska budzą ciekawość i zadziwiają świat nauki
Amerykańscy naukowcy postanowili przyjrzeć się tzw. strefom minimalnej zawartości tlenu (ang. OMZ, oxygen minimum zone) w oceanach w tym czasie. Były to swoiste „strefy śmierci” lub obszary podobne do „pustyń biologicznych”. Ilość tlenu na tych głębokościach była tak niska, że nie mogła funkcjonować znakomita większość morskich organizmów. Było jednak kilka wyjątków i jeden z nich wzięli na warsztat badacze. Wyniki badań opublikowano na łamach Nature Communications.
Mowa o gatunku otwornicy Globorotaloides hexagonus, która preferowała życie w OMZ. Otwornice to żyjące do dzisiaj jednokomórkowe organizmy morskie, które budują węglanowe pancerzyki chroniące ich ciało. W zapisie kopalnym owe skorupki zachowują się w skałach, dzięki czemu mikropaleontolodzy mogą badać ich występowanie w morzach. Otwornice przez wiele milionów lat były tak powszechne w oceanach, że stanowią idealne skamieniałości przewodnie dla konkretnych epok. Dzięki nim (i ich występowaniu w oceanach) postanowiono wiele „kropek” i twardych granic pomiędzy okresami paleogenu i neogenu.
„Strefy śmierci” z pliocenu wskazówką na to, co się dzieje dzisiaj w oceanach
Wspomniany gatunek otwornicy stał się głównym przedmiotem badań. Naukowcy postanowili na podstawie dotychczasowego stanu wiedzy i odkryć mikropaleontologicznych dowiedzieć się, jakie było występowanie Globorotaloides hexagonus w piocenie. Zmapowali oni zatem „strefy śmierci” sprzed kilku milionów lat. Jak się okazało, obszary o obniżonej zawartości tlenu powielały się z tym, co dzisiaj obserwujemy w światowych oceanach.
Czytaj też: Prawdziwy gigant na polskim wybrzeżu. Okaz inwazyjnego gatunku znaleziony w Gdańsku
OMZ w pliocenie rozwijały się dynamicznie na północnym Atlantyku, ale za to północny Pacyfik doświadczał odwrotnego zjawiska – wody wówczas były chłodniejsze i bogatsze w tlen. Dzisiaj obserwujemy podobne tendencje w tych regionach. Odkrycie jest cenną wskazówką prognozującą, co dalej będzie się działo z dostępnością tlenu w konkretnych miejscach, a więc również z występowaniem fauny morskiej. Zachodzące obecnie zmiany w znaczny sposób wpłyną chociażby na rybołówstwo i dobrze wiedzieć o nich, aby odpowiednio się przygotować.