Avi Loeb to postać równie wybitna, co kontrowersyjna. Z jednej strony nie można mu bowiem odmówić naukowych osiągnięć, lecz z drugiej nietrudno odnieść wrażenie, że jego zamiłowanie do pozostawania w świetle reflektorów — jak na przedstawiciela świata nauki — jest zaskakująco duże. Mimo wszystko, dotychczas zebrane informacje pozwalają sądzić, iż coś faktycznie może być na rzeczy.
Czytaj też: Przebudzenie czarnej dziury. Takiego czegoś jeszcze nie obserwowaliśmy
Loeb już nie pierwszy raz wypowiada się na temat życia pozaziemskiego i jego potencjalnej obecności w Układzie Słonecznym. Jeśli pamiętacie historię tajemniczego obiektu międzygwiezdnego, znanego jako Oumuamua, to warto podkreślić, iż przedstawiciel Uniwersytetu Harvarda był jednym z propagatorów teorii, w myśl której pozasłoneczny gość był w rzeczywistości sondą wysłaną przez obcych. Miał na to wskazywać między innymi nietypowy kształt tego obiektu oraz sposób jego poruszania.
Trzy lata wcześniej doszło do nawet bliższego kontaktu, ponieważ 9 stycznia 2014 roku nad Oceanem Spokojnym doszło do eksplozji tajemniczego meteorytu. Nazwany 1M1, znalazł się w centrum zainteresowania Loeba, który w 2021 roku postanowił uruchomić projekt Galileo. W jego ramach prowadzone są działania mające na celu uwiecznianie UFO w wysokiej rozdzielczości.
Domniemany statek obcych miał wpaść do wód Oceanu Spokojnego w styczniu 2014 roku
Teraz natomiast naukowiec próbuje zrozumieć, skąd przyleciał do nas 1M1 oraz czym w ogóle był. Obiekt ten uderzył w taflę Pacyfiku z gigantyczną prędkością i okazał się twardszy aniżeli wszystkie inne meteoryty opisane w ramach katalogu Center for Near Earth Object Studies prowadzonego przez NASA. Na ile jednak prawdziwe mogą być twierdzenia o tym, że 1M1 był w rzeczywistości sondą wystrzeloną przed miliardami lat przez zaawansowaną obcą cywilizację?
Dzięki przybliżonej lokalizacji, w której tajemniczy obiekt wpadł do wód Oceanu Spokojnego badacze wiedzą, gdzie powinni rozpocząć poszukiwania. Planowana ekspedycja może pochłonąć nawet 1,5 miliona dolarów i ma zostać rozpoczęta z terenów Papui Nowej Gwinei. Szacowana głębokość, na której mogły spocząć szczątki pozaziemskiego gościa to nawet 1,7 kilometra.
Czytaj też: Zagrożenie z kosmosu odeprzemy właśnie tak? To zupełnie nowa koncepcja obrony planetarnej
Jednym z ostatnich przełomów w realizowanym przedsięwzięciu było znalezienie osobliwych sferuli. Takie niewielkich rozmiarów kulki mogą powstawać właśnie za sprawą uderzeń meteorytów. Ich gwałtowne eksplozje prowadzą do realizacji takiego scenariusza, a szczególną uwagę wzbudza w tym przypadku fakt, że sferule z Pacyfiku mają bardzo nietypowy skład. Co jest w nim takiego zadziwiającego? Chodzi przede wszystkim o brak niklu. Namierzono natomiast żelazo, magnez i tytan. Do wydania ostatecznego werdyktu w tej sprawie będzie potrzebne przeprowadzenie dokładniejszych analiz. Te mają wykorzystywać technikę spektrometrii mas, za sprawą której możliwa powinna być identyfikacja składników sferuli z niemal 100-procentową pewnością.