To nie tylko kwestia rozładowania energii fizycznej zgromadzonej w ciele – jest kilka wyjaśnień, dlaczego czystość w domu bezpośrednio przekłada się na niższy poziom stresu i stanów lękowych. Darby Saxbe, asystentka profesora psychologii na Uniwersytecie Południowek Kaliforni wyjaśnia – “Sprzątanie daje ludziom poczucie panowania i kontroli nad swoim otoczeniem (…) Życie jest pełne niepewności i wiele sytuacji wymyka się spod naszej kontroli, ale przynajmniej możemy określić naszą rolę w swojej przestrzeni życiowej i na nią wpływać. Zagracenie może również rozpraszać i być dokuczliwym przypomnienie o zadaniach i obowiązkach, które nie zostały wykonane”.
Z praktycznego punktu widzenia wiele osób wycisza i uspokaja się dzięki poczuciu, że ma łatwy i szybki dostęp do rzeczy, których potrzebuje. Życie w zatłoczonej przestrzeni, w której trudno jest cokolwiek znaleźć, bardzo często potęguje frustracje przyniesione do domu. Saxbe wspomina też, że badania prowadzone przez jej rodzimy uniwersytet znalazły bezpośrednie połączenie bałaganu z natężeniem stanów przygnębienia u kobiet. W bałaganie po prostu nie odpoczywamy.
Pracownica Uniwersytetu Południowej Kalifornii podkreśla jednak, że to, że nie każdy człowiek priorytetyzuje idealną czystość w domu, nie musi oznaczać samo nakręcającego się koła skojarzeń nieporządku ze słabą kondycją psychiczną. Duże znaczenie ma tu też osobowość i przełożenie pewnych cech charakteru na kreowanie swojej przestrzeni życiowej. Ogólnie rzecz biorąc, ludzie, którzy lubią sprzątanie i robią to regularnie, często są bardziej sumienni i zorientowani na detale też w przypadku innych aspektów życia, za to ci, którzy mają problem z zachowaniem czystości w domu, okazują się bardziej spontaniczni, kreatywni i kiepsko zorganizowani też w innych dziedzinach.
Psychologia stojąca za redukującymi stres efektami sprzątania ma również podłoże ewolucyjne. “Ludzie od zarania dziejów poddają się oczyszczającym rytuałom – w tym sprzątaniu – w celu zmniejszenia napięci wynikającego z innych aspektów ich życia” – mówi Martin Lang, antropolog ewolucyjny z Uniwersytetu Masaryka w Czechach, który studiuje rytualizację zachowań. Ludzki umysł lubi przewidywać- lubimy wiedzieć, co się stanie, ponieważ daje nam to wrażenie, że mamy wszystko pod kontrolą i przetrwamy.
Antropolog dodaje, że gdy brakuje nam kontroli, lub dostrzegamy, że sprawy toczą się zbyt chaotycznie i nieprzewidywalnie, możemy doświadczyć niepokoju. Z ewolucyjnego punktu widzenia jest to bardzo pomocny impulsem, który popycha nas do podjęcia środków ostrożności i próby kontrolowania naszego otoczenia, by przygotować się na wszystko, co może nam potencjalnie zaszkodzić.
W grę wchodzą również inne czynniki: w uporządkowanym domu możemy czuć się bezpiecznie, nie tylko dlatego, że mamy poczucie kontroli nad sytuacją – Lang dodaje, że chodzi również o to, że sama czynność sprzątania to swoisty mechanizm poznawczy, a więc pewnego rodzaju rytuał. Zawiera ona przewidywalne i konkretne czynności, które mogą pomóc radzić sobie ze stanami lękowymi, też dzięki wyładowaniu nagromadzonej energii fizycznej, której przecież w jakiś sposób trzeba dać upust. W jednym ze swoich badań czeski antropolog odkrył, że ludzie, którzy byli odczuwali niepokój, czyścili jedną powierznię więcej razy niż ci, którzy nie byli spokojni.
Ogólnie rzecz biorąc, porządek ma bardzo dobry wpływ na samopoczucie człowieka, należy jednak pamiętać o istnieniu skrajnych przypadków. Niekiedy bardzo głęboka relacja człowieka z porządkiem może być oznaką niepokojącego problemu – chorobliwy lęk przed zarazkami, obsesja na punkcie symetrii czy nieskazitelnie czystego domu, czy porządkowanie rzeczy w jeden, określony sekunda po sekundzie sposób, mogą być zwiastunami groźnych zaburzeń obsesyjno-kompulsywnych. Po drugiej stronie tej osi znajdują się nałogowi zbieracze i osoby, które bez problemu żyją w ogromnym brudzie – ci z kolei często okazują się cierpieć na zmniejszoną aktywność niektórych obszarów mózgu, co też powinno zaowocować oddaniem się pod opiekę specjalistów.