Marzenia o łączeniu elementów cyfrowych z ludzkim ciałem są z ludzkością od wielu dekad. W formie fikcji literackiej chociażby od 1935 roku i powieści “Okulary Pigmaliona” autorstwa Stanleya G. Weinbauma. W niej profesor Albert Ludwig dzieli się z będącym pod wpływem Danem Burke wizją świata, w którym nie trzeba używek, by uczynić swoją rzeczywistość podobną do sennego marzenia. Profesor przedstawia wizję kina nowej generacji (tłum. własne):
[…] oto film, który daje oglądającemu obraz i dźwięk. Załóżmy, że dodaję do niego smak, zapach, a nawet dotyk, jeśli interesuje cię historia. Załóżmy, że zaprojektuję go tak, byś był w tej opowieści, byś mówił do cieni, a one tobie odpowiadały, a zamiast obecności na ekranie, historia jest o tobie i się w niej znajdujesz
Aby osiągnąć ten efekt, profesor proponuje najpierw nagranie filmu i uwiecznienie go w formie pozytywu z światłoczułymi chromianami, a następnie naniesienie go na specjalne okulary. W międzyczasie na bazie filmu naukowiec tworzy roztwór. Jego elektroliza miałaby doprowadzić do chemicznych reakcji dających smak oraz elektrycznych reakcji tworzących dźwięk.
To jedna z pierwszych wizji, które ucieleśnienie w formie wirtualnej znalazły dopiero z końcem lat 80-tych. Nakładane na głowę rozwiązania pojawiały się nieśmiało i jeszcze w latach 90. wróżono im wielką przyszłość. Zabrakło jednak przeboju, nie udały się też implementacje w grach. Na szczęście nie porzucono pomysłu gogli. Pomiędzy tanimi i mało skutecznymi implementacjami w smartfonach a ciężkimi zestawami z wymaganym podpięciem do komputera udało stworzyć się jeszcze jedną kategorię sprzętu.
Z HTC VIVE XR Elite poczułem się swobodnie – to kwestia designu
HTC Vive XR Elite to gogle, które łączą naszą rzeczywistość z tym, co normalnie widziałyby nasze oczy. Nie mamy tu do czynienia z przezroczystymi szkłami, a raczej z kolorowym obrazem rejestrowanym za pomocą kamer, który następnie podawany jest do ekranów. Czy da się swobodnie poruszać i korzystać z takiego zestawu? Jak najbardziej, choć wymaga to wprawy i dobrze wyznaczyć sobie odpowiednie granice.
To nie żart – pierwszą rzeczą, o jaką poproszą was gogle po ich założeniu na głowę, będzie wyznaczenie granic, w obrębie których będziecie się poruszać. Wskażemy goglom poziom podłogi oraz przestrzeni naszego swobodnego ruchu. Nim jednak to zrobimy, wybierzmy jeden z kilku sposobów wykorzystania HTC Vive XR Elite.
To urzekło mnie w tych goglach niemal od razu – swoboda. Wszystko zaczyna się od projektu, który z jednej strony nie przytłacza skomplikowaniem, a z drugiej daje opcje personalizujące doświadczenie. Przede wszystkim nie jesteśmy skazani na kabel. W zestawie z goglami znajdziemy akumulator, który łączymy z goglami za pomocą kabla USB-C oraz dwóch otworów w zausznikach gogli. Solidne kliknięcie informuje o dobrym dopasowaniu tych elementów, a całość dopasujemy do rozmiarów naszej głowy za pomocą pokrętła. Waga takiego zestawu wynosi 614 gramów i podczas korzystania nie czułem, by było to zbyt wiele na moją głowę.
Gogle działają też przewodowo i wtedy zamiast łączenia ich z częścią akumulatorową wykorzystamy przedłużenia zauszników z piankowym wykończeniem. Wykorzystujemy wtedy to samo złącze, którym poprzednio podłączaliśmy bank energii. Ważne, by zapewniało ono dopływ mocy minimum 30W. Większość portów USB-C w laptopach gamingowych lub biznesowych posiada odpowiedni przepływ mocy. To także najłatwiejsza droga do strumieniowania treści z wydajnych komputerów, ale nie jedyna, bo dzięki aplikacji Viveport zrobimy to także z użyciem łączności Wi-Fi 6 lub 6E.
Nim założymy gogle, dobrze zajmijmy się regulacją soczewek – to będzie miało ogromny wpływ na dalsze korzystanie. Ich dopasowanie odbywa się na dwa sposoby. Najpierw skorzystajmy z pierścieni ostrości z zakresem od 0 do -6 dioptrii, co pomoże krótkowidzom dopasować swoje wrażenia. Drugim, ważnym rozwiązaniem jest regulacja gogli względem rozstawu źrenic (IPD). Na spodzie obudowy znajdziemy suwak, który pozwala na regulację w zakresie od 54 do 73 milimetrów. Po tym dopasowaniu do gogli przyczepiamy na magnes piankową poduszkę, która odseparowuje nas od dochodzącego z zewnątrz światła. Gogle Vive XR Elite wiedzą, kiedy mamy je na głowie dzięki czujnikowi zbliżeniowemu.
Co jeszcze znajdziemy w zestawie? HTC VIVE XR Elite wyposażono w kontrolery z żyroskopem, rozpoznające sześć osi ruchu. Mogą one posłużyć do nawigacji w systemie… ale nie muszą. Gogle w pełni radzą sobie z odczytywaniem położenia naszych dłoni oraz ruchem naszych palców. Obydwie metody mają swoje zalety. Kontrolery z pewnością szybciej pozwalają poruszać się po menu i przydadzą się podczas gry. Z kolei nawigacja dłońmi zwiększa swobodę naszych ruchów. Bynajmniej oznacza to, że kontrolery są ciężkie. Są wręcz niebywale lekkie przy zachowaniu dobrej jakości wykonania.
HTC VIVE XR Elite zdecydowanie należy pochwalić za ergonomię. Urządzenie niemal przykleiło się do mojej głowy. Świetnie wyważony ciężar sprawia, że ruchy głową są swobodne, a w dodatku gogli nie trzeba zdejmować co chwilę, by odpocząć. Jako, że ideały nie istnieją, dostrzegłem też dwa niewielkie mankamenty, które jednak nie muszą powtórzyć się w waszym doświadczeniu. Po pierwsze – gogle mogłyby mieć nieco dalej oddalone od siebie zauszniki, gdyż dla szerokich głów maksymalny poziom rozchylenia jest ciut za mały. Po drugie – poduszka mogłaby nieco mocniej trzymać się samych gogli, gdyż czasem może wpuszczać pewną ilość światła przez niewielki otwór.
To nie wyścig na cyfry, ale mocy nam nie zabraknie
Jeszcze przed kilkoma laty podłączenie zestawu VR do potężnego komputera było konieczne, by w ogóle uruchomić jakieś aplikacje. Obecnie temat ma się zupełnie inaczej. Znacznie wyewoluowały miniaturowe układy obliczeniowe, które są w stanie zapewnić nam grafikę wysokiej jakości nawet na smartfonach. Z tego szybkiego rozwoju korzystają też producenci gogli, którzy otrzymują dedykowane chipsety podobne pod względem mocy do tego, co znajdujemy w topowych smartfonach z Androidem.
Rzućcie okiem na specyfikację.
- Układ obliczeniowy: Qualcomm Snapdragon XR2;
- pamięć RAM: 12 GB;
- miejsce na dane: 128 GB;
- bateria o pojemności 24,32 Wh (4864 mAh); 2 godziny pracy wg zapewnień producenta;
- obraz: dwa panele LCD o przekątnej 2,21″, rozdzielczość 1920 x 1920 px na każde oko (łączna rozdzielczość obrazu 3840 x 1920 px), częstotliwość odświeżania 90 Hz, soczewki typu pancake;
- pole widzenia: do 110 stopni;
- sensory: cztery kamery śledzące otoczenie, kamera RGB 16 Mpix (do widoku przelotowego, czyli passthrough), dwa mikrofony, dwa głośniki, czujnik głębi, żyroskop, akcelerometr, czujnik zbliżeniowy;
- IPD (regulacja rozstawu soczewek): od 54 do 73 mm;
- łączność: Wi-Fi 6 i 6E, Bluetooth 5.2 i BLE;
- porty: USB typu C;
- waga zestawu: 260 gramów (bez baterii), 614 gramów (z baterią).
Korzystanie z gogli rozszerzonej rzeczywistości w istocie nie jest diametralnie różne od tego, do czego przyzwyczajały nas inne interfejsy komputerowe. Oczywiście dochodzi tu aspekt przestrzenności, ale to nadal sprzęt, w którym potrzebujemy łączności Wi-Fi do pobierania aktualizacji i uruchamiania aplikacji, w którym skorzystamy z Bluetooth do sparowania się z dowolnymi słuchawkami. Nie zabrakło też funkcji przerzucania obrazu z naszego smartfonu do naszych gogli, co otwiera nas na cały świat Androidowych aplikacji bez potrzeby zdejmowania gogli (choć trzeba zauważyć, że aplikacje na telefon nie bez powodu znajdują się na telefonie). W ten sposób możemy też obejrzeć sobie treści z telefonu na większym ekranie, co ma większy sens.
Szalenie istotnym elementem gogli są ekrany i HTC VIVE XR Elite w tym aspekcie nie zawodzą. Jeżeli macie względne pojęcie o nowościach ze świata wirtualnej oraz rozszerzonej rzeczywistości to zapewne wiecie, że producenci potrafią już przygotować ekrany OLED, jak chociażby w PS VR2. I o ile w przypadku smartfonów technologia ekranu może mieć ogromne znaczenie, tak w przypadku gogli równie ważną rolę odgrywa ich odświeżanie, ale też soczewki czy odizolowanie nas od otoczenia. I w tych elementach gogle VIVE XR Elite były w znacznej mierze bezproblemowe. Przy dobrym ustawieniu ostrości pole widzenia niemal w całości jest wypełnione szczegółowym obrazem i nie ma opcji, by soczewki nam zaparowały lub stały się niewyraźne.
Zagęszczenie pikseli jest tutaj na dobrym poziomie. Przy bliskiej odległości, jaka dzieli ekran od naszego oka na wierzch będą wychodzić pewne elementy zastosowanej technologii, ale podczas korzystania z aplikacji czy gier nie ma chwili, aby wpatrywać się w takie szczegóły. Zamiast tego obraz pochłania bez reszty, jest żywy oraz odpowiednio jasny, by miał też dobry kontrast. Poza różnicami wynikającymi z optyki nie czułem znacznej dysproporcji między filmem oglądanym na panelu LCD na smartfonie, a tym, co zobaczyłem na HTC Vive XR Elite.
Jaką kulturę pracy ma cały zestaw? Jestem pod wrażeniem układu Snapdragon XR2 i tego, jak wpasowano go w te gogle. Bałem się, że będę miał do czynienia z gorącym zestawem, który przez wykorzystanie ekranów zmusi mnie do zdjęcia go z powodu ciepła. Ostatecznie przez prawie dwie godziny korzystania na baterii nie doświadczyłem takiego momentu, nawet podczas rozgrywki. Wentylator w górnej części zestawu jest słyszalny, ale gdy uruchomi się dźwięk z odtwarzanej treści lub podłączymy dowolne słuchawki bezprzewodowe, jego odgłos nie zwraca na siebie uwagi.
Jak się na tym gra i czy bez bólu głowy się da?
Jasne, ostrość czy poziom grafiki z pewnością nie dorównuje grom, które uruchamiamy na potężnych konsolach oraz komputerach. Jednocześnie ogromną rolę odgrywa tu immersja i bezpośrednie zanurzenie w prezentowanym świecie. Połączenie mierzących bezpośrednio do uszu głośników z obrazem, który otacza nas z każdej strony działa na wyobraźnię mocniej niż implementacja śledzenia promieni czy realistyczne włosy.
Mając chwilę z tymi goglami nie mogłem odmówić zagrania w Half-Life: Alyx. Gra była dla mnie wielokrotnie bardziej niepokojąca niż zapewne byłaby na ekranie monitora. Trzeba oddać twórcom, że pieczołowicie przygotowali środowisko, a ja chłonąłem je oczami i uszami. To nie mój typ gry, ale widzę, że zasługuje na wszelkie pochwały, a VIVE XR Elite mogę pochwalić za bezproblemowe przesyłanie obrazu i precyzyjną rozgrywkę z wykorzystaniem kontrolerów. Jeśli macie słabe nerwy, ta gra może je poddać ogromnemu testowi.
Z pomocą aplikacji Viveport przetestowałem też strumieniowanie bezprzewodowe rozgrywki w DOOM:VFR i tak długo, jak magazyn energii pozwala na taką zabawę, tak jak najbardziej da się grać bez obawy o wiszący przy uchu kabel. Jakość strumieniowanej rozgrywki nie odstawała od tego, co oferuje łączenie po kablu, a w trakcie sesji zauważyłem raptem parę przycięć. Sam DOOM w wersji na gogle to ciekawa gra, która satysfakcjonuje w ten sam sposób, co stacjonarne wersje, ale dodaje też nieco zagadek środowiskowych czy interakcji skrojonych pod gogle, jak gaszenie pożaru.+
Oczywiście poza dużymi produkcjami jest też miejsce na mniejsze tytuły, które opierają się na prostszej grafice i mniej skomplikowanej rozgrywce. W sklepie znajdziemy zarówno darmowe, jak i płatne programy. Czy taka rozgrywka jest szkodliwa dla naszego błędnika? Nie wydaje mi się, przy czym nie spędziłem ani razu całego cyklu baterii w goglach. Dwie godziny ciągłego patrzenia w ekran nie są wskazane nawet przy pracy w domu, więc dobrze robić sobie krótkie przerwy. Ja po pół godzinie nie miałem żadnych problemów z błędnikiem, ale nie będzie to regułą.
HTC zbudował poważny ekosystem nie tylko do gier
Gry to moje pierwsze skojarzenie z goglami wyświetlającymi obraz, ale jest przecież tyle zastosowań, w których gogle mogą spisać się równie dobrze, jeżeli nie lepiej. Co więcej, nie wszystkie z nich wymagają zaawansowanej kontroli. Wystarczy przejść samouczek, który uczy nas kontroli gestami. Kluczowe będzie odpowiednie pokazywanie dłoni do kamery tak, by zaprezentować gest uszczypnięcia między kciukiem a palcem wskazującym. To podstawa nawigacji, która sprawdza się nawet przy korzystaniu z zestawu jedną ręką.
W ekosystemie VIVE nie brakuje rozwiązań, które pozwalają nam uaktywnić naszą kreatywność. Spędziłem chwilę z aplikacją Open Brush, która w pełni wykorzystuje potencjał dwóch kontrolerów. Z jej pomocą możemy tworzyć wirtualne środowiska pełne malowanych z całkiem sporą precyzją detali. Co prawda mój talent artystyczny sprawia, że co najwyżej mogę wykonać kilka pociągnięć różnymi pędzlami, ale przestrzenność prac i możliwość poruszania się w ich obrębie nadaje im innego charakteru niż czemukolwiek, co pojawi się na kartce lub płótnie. Pod tym względem aplikacje rzeczywistości rozszerzonej mogą otwierać (nie tylko) młodych ludzi na nowe, artystyczne horyzonty.
A skoro przy artystycznych horyzontach jesteśmy, bardzo miłym, a do tego prostym w odbiorze doświadczeniem było (Hi)story of a painting, gdzie sprytnie wykorzystano rozszerzoną rzeczywistość do opowiedzenia (nomen omen) szerszej historii obrazu Niedzielne popołudnie na wyspie Grande Jatte autorstwa Georgesa Seurata. Wizualne rozszerzenie perspektywy obrazu oraz możliwość przyjrzenia się mu z bardzo bliska to coś, na co nie zawsze możemy liczyć w muzeach. Przy okazji posłuchamy historii, ale i dostaniemy jej wizualną reprezentację. Z perspektywy edukacji może to być ciekawe rozwiązanie.
Na goglach HTC VIVE XR Elite są też aplikacje, które znacznie wychodzą poza kompetencje takich śmiertelników jak ja. Jedną z nich jest Gravity Sketch, które pozwala tworzyć przestrzenne modele oraz wyświetlać takowe za pomocą gogli. Narzędzi jest tu sporo i pozwalają one na tworzenie precyzyjnych części, którym potem możemy przyglądać się z innej strony. Dla mniej zaawansowanych osób będzie to po prostu dziwna przestrzeń z obiektami, ale twórcy zaawansowanych renderów mogą je oglądać z wielu stron i wprowadzać poprawki, a także, co chyba najważniejsze, pracować nad nimi wspólnie.
Nie mogło też zabraknąć aplikacji mobilnej do obsługi gogli i pobierania aplikacji nie tylko wtedy, gdy zakładamy zestaw na głowę. VIVE Manager pozwala nam kupować interesujące nas aplikacje i wyszukiwać w sklepie nowe, proponowane programy. Oprócz tego daje wgląd w aktualną kolekcję, a także stan naładowania gogli. To także najszybsza droga do transmitowania ekranu smartfonu na goglach. Z poziomu aplikacji sprawdzimy także, czy gogle potrzebują aktualizacji, ile mamy pamięci oraz co ją zajmuje, a także ustawimy narzędzia kontroli rodzicielskiej.
Czy XR jest już gotowy na przeciętnego zjadacza chleba?
Korzystając z HTC VIVE XR Elite zdawałem sobie sprawę, że to tylko i aż gogle z mobilnym procesorem. Nie jest to sprzęt, który rzuci nas na kolana jakością grafiki, ale i nie taki ma cel. Celem jest tworzenie przyjemnych doświadczeń i to w znacznej mierze się udaje. Jednocześnie nie jest to jeszcze ostatni etap. Dla większej immersji z pewnością przydałyby się lepsze, mniej ziarniste kamery. Nie odbiera to wiele z wygody korzystania ze sprzętu, ale im bliżej ludzkiego oka będziemy w kwestii jakości obrazu, tym lepiej. Podobnie rzecz ma się z dopasowaniem – nigdy nie będzie z nim idealnie, ale zawsze warto celować w to, by gogle pasowały każdemu.
W przeszłości nieco krytykowałem wizję metawersum i nadal uważam, że nie jest to jeszcze coś, co ma rzeczywistą przewagę nad obecnymi metodami komunikacji i spotkań. Jednocześnie po skorzystaniu z VIVE Sync czuję, że ma to pewną przyszłość. Z pewnością dla spotkań biznesowych jest to kompleksowe rozwiązanie – imituje niemal wszystkie elementy sali konferencyjnej bez potrzeby bycia w faktycznej sali. Uruchomimy tu przeglądarkę, rozpiszemy najważniejsze punkty na tablicy i wszystkiemu zrobimy zdjęcie, które później możemy pobrać z chmury. Jest to z pewnością ciekawsza forma interakcji niż siedzenie przed monitorem, choć z pewnością wymaga przyzwyczajenia.
To, co na pewno warto odnotować w przypadku takich rozwiązań, to przemyślany projekt tego, jak się poruszać i jak to pokazywać na ekranie, by użytkownik nie czuł dyskomfortu. Jeżeli wyjdziemy poza granicę naszego obszaru, wyświetlany obraz zmieni się w obraz z kamery, co pomoże nam uniknąć starcia z komodą czy łóżkiem. Jeżeli w grze albo pomieszczeniu musimy się obrócić, wykonamy ten ruch gałką, by nie zaplątać się w kablach. Gdy mamy wątpliwości, jakimi przyciskami możemy wykonać dane akcje, wystarczy spojrzeć na kontrolery i w większości aplikacji otrzymujemy podpowiedzi z przypisanymi przyciskami. Od czasu do czasu gogle przypominają też, że by włączyć podgląd otoczenia, należy dwukrotnie nacisnąć przycisk VIVE na kontrolerze. Ja czułem się tutaj dobrze.
HTC VIVE XR Elite ze względu na cenę nie dotrą do każdego użytkownika technologii, ale jeśli już trafią na naszą głowę, to nie powinniśmy czuć się z tym źle. Producent zrobił wiele, żeby korzystanie z systemu było wygodne i nie ograniczało się do kilku popisów z naszymi rękami. System jest szybki i responsywny, obraz płynny i w znacznej mierze ostry, a doświadczenie wielu aplikacji przyjemnie zaskakuje wielopoziomowością, czy to rozgrywki, czy narzędzi. A jeśli nie macie ochoty każdego dnia podbijać świata, można po prostu obejrzeć film. HTC VIVE Elite XR nie ograniczają użytkownika i dają mu swobodę w pełnym rozumieniu tego słowa.